Czy masz ukończone 18 lat? Wybierz swoją platformę Dom Whisky
Change language: Polski | English
W poszukiwaniu beczki wartej milion funtów

W poszukiwaniu beczki wartej milion funtów

10/07/2017

Rare Whisky 101, założona przez Davida Robinsona (ex-Macallan) i Andy’ego Simpsona firma brokerska specjalizująca się w whisky, sprzedawała już beczki whisky warte nawet pół miliona funtów. Nic dziwnego, jeśli w portfolio ma się takie destylarnie, jak Ardbeg, Springbank czy Macallan. 

Najnowszy projekt panów z RW101 sięga jednak zdecydowanie dalej. Specjaliści firmy są przekonani, że w różnego rodzaju magazynach w Szkocji kryją się beczki whisky, które mogą być warte ponad milion funtów. Milion za sztukę, naturalnie. I chcą je znaleźć, przy okazji pomagając właścicielom nieźle się wzbogacić. 

Dobra wiadomość dla osób, które decydują się na inwestycje w beczki whisky, powie ktoś. I tak i nie. Nie dalej jak w ubiegłym roku specjaliści RW101 ostrzegali, że kupowanie beczek świeżego destylatu w nadziei, że po latach będą one warte ogromne pieniądze, niekoniecznie musi przynieść spodziewany zysk. W przypadku tego typu inwestycji okazać się może, że „whisky” niekoniecznie jest jedynym i wystarczającym słowem w zaklęciu mającym właścicielom beczek zapewnić dobrobyt. Wymagana jest ostrożność i znajomość rzeczy. 

Rare Whisky 101 skupia się raczej na beczkach starych, napełnionych wiele lat temu, a zawierających trunki z najbardziej poszukiwanych, przynoszących największe zyski destylarni. Mowa tu o takich markach jak Ardbeg, Macallan, Laphroaig, Highland Park, Springbank i kilka innych. Nie wspominając o destylarniach dawno już zamkniętych, czy wręcz niemal zapomnianych. W ich przypadku wydaje się, że wszelkie inwestycje są bezpieczne, a i pokusić się można o znalezienie garści prawdziwych pereł. 

Specjaliści z RW101 ostrzegają prywatnych właścicieli beczek whisky o tym jak łatwo jest przeleżakować whisky. Szczególnie jeśli beczki przechowywane są w niewłaściwych warunkach. I nie chodzi tu nawet tylko o zdominowaniu trunku przez dębinę. Pamiętać trzeba nie tylko o tym, że w trakcie maturacji część destylatu paruje – tworząc słynną działkę aniołów – ale że z czasem obniża się zawartość alkoholu w przechowywanym trunku. Alkohol paruje szybciej niż woda, tak więc z roku na rok jego zawartość w roztworze jest coraz niższa. A prawo jest nieubłagane – tylko trunek o mocy co najmniej 40% może być nazywany whisky. Znane są przypadki, gdy po 50 latach w beczce zawartość alkoholu spadła nawet do poziomu 28%. W takiej sytuacji praktycznym wyjściem bywa zmieszanie zawartości takiej beczki z inną whisky, której moc wyraźnie przekracza wymagane 40%, tak by powstała w efekcie mieszanka w dalszym ciągu spełniała ten wymóg prawny – miała wystarczającą zawartość alkoholu. Jednak coś kosztem czegoś – ta mocniejsza whisky jest zwykle wyraźnie młodsza, a więc tańsza, a na etykiecie drukujemy wiek najmłodszego składnika mieszanki. 

Tak czy inaczej, jeśli czyta nas ktoś, u kogo w piwnicy leży kilka naprawdę starych beczek, niech zwróci się do RW101 lub dowolnego innego specjalisty. Kto wie, być może w waszych piwnicach swój najlepszy okres bezpowrotnie przesypia jakiś milion funtów?

Pokaż więcej wpisów z Lipiec 2017
pixel