Od kilku lat Szkocja przeżywa niespotykany renesans popularności wśród turystów. Złożyło się nań wiele czynników, w tym niezwykle skuteczna aktywność władz lokalnych w poszczególnych regionach. Charakterystyczne pojedyncze drogi z mijankami na dalekiej północy i zachodzie, które niegdyś świeciły pustkami, czasami nie dają sobie rady z natężeniem ruchu, do którego z całą pewnością nie są dostosowane. Wielką popularnością cieszy się trasa wiodąca wzdłuż północnych wybrzeży, słynna North Coast 500. Opracowywane są coraz to nowe jej lokalne wersje. Ludność zamieszkująca Skye zaczyna narzekać na uciążliwości związane z ogromną popularnością wyspy i tysiącami turystów chcących zobaczyć Fairy Pools, Quiraing i Storr, korkami i zatorami na drogach.
Jak podaje Moray Speyside Tourism, trzy na pięć osób odwiedzających region Speyside, chce w ramach swojego pobytu odwiedzić destylarnię whisky. Bezpowrotnie minęły jednak czasy, kiedy zwiedzanie destylarni mogło odbywać się bezpłatnie, bądź za symboliczną opłatą – jak na początku wieku, gdy chociażby Glenfiddich czy Edradour oferowały darmowe zwiedzanie. Wówczas możliwość odwiedzin w miejscu powstawania trunku miała być jednym z filarów polityki reklamowej marki. Dziś już nie ma takiej konieczności. Wręcz przeciwnie – usługi turystyczne, świadczone przez szkockie gorzelnie stały się istotnym źródłem dochodu. Nastały czasy tak dobre dla turystyki gorzelnianej, że każdy – od stawiających pierwsze kroki rzemieślniczych gorzelni po stare wygi branży – chce mieć możliwość przyjmowania gości i pokazywania im procesu produkcji whisky od kuchni. Niejeden inwestuje ogromne pieniądze w podniesienie jakości całego doświadczenia. W nowej Macallan, wartej 140 milionów funtów, Visitor Centre zostało w najwyższym stopniu zintegrowane z przestrzenią produkcyjną, a gigant branży, koncern Diageo, zapowiedział wydanie niebagatelnej kwoty 150 milionów funtów tylko na szeroko pojęte uatrakcyjnienie swojej oferty turystycznej.
Tymczasem do gry o pieniądze z kieszeni turystów dołącza Bladnoch. Ta destylarnia do niedawna była jedną z nielicznych przedstawicielek regionu Lowlands i już choćby tylko przez to, znajdowała się w radarze zainteresowania wielbicieli whisky. W czasach, gdy Lowlands reprezentowała nieliczna garstka gorzelni – głównie Auchentoshan i Glenkinchie – Bladnoch stanowiła ostatni (bądź pierwszy, w zależności od kierunku podróży), południowy bastion szkockiej whisky. Historia jej działalności poprzetykana jest długimi okresami przestoju, i to niezależnie od stosunkowo często zmieniających się właścicieli.
Bladnoch została w 2015 roku kupiona przez australijskiego biznesmena, bardziej znanego w branży jogurtu niż alkoholi, jednak od początku nowych rządów destylarnia znajdowała się w dobrych rękach. Nad produkcją whisky czuwał tu najpierw Ian Macmillan z Burn Stewart, obecnie Nick Savage, który przeszedł tu z Macallan. Doświadczenie tego drugiego może okazać się kluczowe w rozkręceniu biznesu turystycznego. Dr Nick Savage zaangażowany był bowiem nie tylko w produkcję whisky, ale także był jedną z kluczowych postaci stojących za budową nowej destylarni nad rzeką Spey, wspominanej wcześniej nowej Macallan, gdzie atrakcja turystyczna stanowi nieodzowny element funkcjonowania destylarni.
Uroczyste otwarcie nowego Visitor Centre w Bladnoch miało miejsce 25 lipca. Zwiedzający otrzymali nie tylko możliwość zwiedzania zakładu zgodnie z kilkoma opcjami, ale także wstęp do galerii prezentującej historię destylarni i sklep oferujący szeroką gamę edycji Bladnoch i whisky mieszanej Pure Scot, w skład której wchodzi destylat z Bladnoch. Funkcjonuje także bar, w którym o jakości lokalnych produktów można się przekonać na miejscu.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy Bladnoch pełni funkcję również atrakcji turystycznej. Po raz pierwszy destylarnia otwarła swe podwoje dla zwiedzających już w 1988 roku, po przejęciu ówczesnego właściciela, Arthur Bell & Sons przez irlandzkiego Guinnessa. Po ponownym uruchomieniu destylarni przez Raymonda Armstronga (również Irlandczyka) w 2000 roku, Bladnoch ponownie stała się tętniącym życiem ośrodkiem lokalnej – i nie tylko – społeczności.
Obecnie region Lowlands reprezentuje już kilkanaście gorzelni, głównie młodych, nie mogących poszczycić się stażem dłuższym niż kilka lat, jednak niemal każda z nich oferuje możliwość zwiedzania. Co więcej, po sąsiedzku od Bladnoch, i to w miejscu zdecydowanie lepiej położonym strategicznie, z punktu widzenia „wyłapywania” turystów, funkcjonuje Visitor Centre w destylarni Annandale. Konkurencja w tej dziedzinie stanowi dla nas, wielbicieli whisky i gorzelnianych turystów, sytuację wymarzoną. Wystarczy przypomnieć sobie co w tej kwestii nieco ponad dekadę temu zrobiła świeżo reaktywowana Ardbeg i porównać ofertę turystyczną konkurencyjnych Laphroaig i Lagavulin wtedy i dziś.
Osoby, które nie planują w najbliższym czasie wizyty w Bladnoch, a jednak chciałyby skosztować produkowanej tam whisky, zachęcamy do zapoznania się z
aktualną ofertą whisky Bladnoch, dostępną za pośrednictwem Domu Whisky Online.
[31.07.2019 / zdjęcie: Bladnoch]