Jim McEwan może jednak używać swojego nazwiska!

Jim McEwan może jednak używać swojego nazwiska!

23/02/2017

Jak się okazuje, to wcale nie musi być takie oczywiste, szczególnie jeśli w grę wchodzi biznes i niemałe pieniądze. Oto firma Charles Wells Ltd, właściciel McEwan’s, jednej z najbardziej popularnych marek piwa w Szkocji, wniosła zastrzeżenia do planów rejestracji nazwiska słynnego gorzelnika z Islay jako marki whisky. Charles Wells twierdziła bowiem, że może to doprowadzić do dezorientacji konsumentów i niezasłużonych korzyści majątkowych odnoszonych przez Jima McEwana. Ten, z kolei, nie potrafił zrozumieć dlaczego nie mógłby używać swojego nazwiska.

Sprawa została właśnie rozpatrzona przez brytyjskie Intellectual Property Office, urząd zajmujący się rozstrzyganiem sporów dotyczących patentów, praw intelektualnych i nazw handlowych. IPO uznało racje Jima McEwana i zasądziło od Charles Wells zwrot kosztów sądowych w wysokości 500 funtów na korzyść naszego ulubionego gorzelnika z Islay.

Sprawa ta, rozpatrywana jako przypadek prawniczy, odsłania jednak przy okazji przynajmniej rąbek kulis działań, które być może zainteresują wielbicieli whisky. Jak wiadomo (pisał o tym również Magazyn Domu Whisky), Jim McEwan zrezygnował niedawno z emeryckiego nieróbstwa i postanowił jeszcze raz pobawić się w robienie whisky. Tym razem ramię w ramię z firmą bottlerską Hunter Laing & Co., budującą właśnie kolejną destylarnię na wyspie Islay, to jest Ardnahoe w Port Askaig, nad wodami cieśniny Sound of Islay, oddzielającej Islay od wyspy Jura. Jeśli więc w tym samym niemal czasie wychodzi na światło dzienne sprawa rejestracji nazwiska Jima McEwana jako marki whisky, można się spodziewać, że tak właśnie nazwana zostanie whisky wytwarzana w Ardnahoe. A może tylko jedna z oferowanych przez Ardnahoe linii produktów. Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie dowiemy się więcej szczegółów na ten temat, trudno jednak nie odnotować tego faktu już na tym etapie.

Świat whisky szkockiej – i producentów i wielbicieli tego trunku – wiele zawdzięcza Jimowi McEwanowi. Wystarczy wymienić przywrócenie Bruichladdich do gry w ekstralidze szkockiej whisky, wprowadzenie na rynek torfowego potwora w postaci Octomore, przywrócenie do życia marki Port Charlotte, czy choćby eksperymenty z najmocniejszą whisky świata, czterokrotnie destylowaną Perilous Whisky PX4. Po ogłoszeniu decyzji o wycofaniu się Jima z branży, wydawało się, że dyktator mody w świecie whisky – sam tak siebie lubił określać – wypstrykał się już z pomysłów na nowe kolekcje. Tymczasem, po kilku miesiącach odpoczynku, nasz emeryt w dalszym ciągu nie ustępuje pola młodym wilkom. Nam pozostaje poczekać kilka lat na efekty jego działań. I nasłuchiwać wieści z Islay.

Pokaż więcej wpisów z Luty 2017
pixel