Benrinnes, Teaninich i inne - niecodziennie

Benrinnes, Teaninich i inne - niecodziennie

23/08/2017
Wraz z rozwojem połączeń ze Szkocją i coraz bardziej odczuwalnym spadkiem wartości funta, rośnie rzesza rodaków udających się na podbój szkockich destylarni. I to w niejednym przypadku wielokrotnie. Nie wspominając o tych, którzy na mniej lub bardziej stałe zamieszkali na północ od wału Hadriana.

Wśród pojawiających się raz po raz narzekań jest zatrważająco malejąca pojemność complimentary dram, otrzymywanego na końcu zwiedzania, zakaz fotografowania wewnątrz pomieszczeń produkcyjnych, jak i ciągle ograniczona liczba destylarni oferujących turystom atrakcję w postaci możliwości zobaczenia w akcji kolejnej pary alembików lub jej wielokrotności.

Godną odnotowania w tym kontekście jest tendencja do otwierania kolejnych Visitor Centres lub reaktywowania tych zamkniętych przed laty. W chwili obecnej, oprócz niemal wszystkich nowo otwartych destylarni, zwiedzać można do niedawna niedostępne Glenglassaugh, BenRiach czy Benromach. Politykę dostępu dla zwiedzających poluzowały też koncerny, w tym największy gracz na rynku whisky, Diageo. Jeszcze nie tak dawno do Lagavulin, Talisker czy Cragganmore wejść można było bardziej teoretycznie niż praktycznie, jednak teraz sytuacja zmieniła się diametralnie.

Okazją do zajrzenia do środka na co dzień zamkniętych na cztery spusty (lub przynajmniej zamki szyfrowe) pomieszczeń tej czy tamtej destylarni bywa, na przykład, odbywający się w okolicy festiwal whisky. Podczas dorocznego Spirit of Speyside Festival wiele gorzelni na co dzień niedostępnych dla zwykłych spijaczy whisky nie tylko oferuje możliwość zwiedzania, ale organizuje imprezy na swoim terenie. Kto nie chciałby z bliska zobaczyć owej słynnej małej czarownicy, The Wee Witchie w Mortlach?

Inną sposobność oferują wszelkiego rodzaju rocznice obchodzone mniej lub bardziej hucznie w różnych częściach Szkocji. Dosłownie kilka dni temu dwusetną rocznicę założenia obchodziła Teaninich, destylarnia położona nieco na północ od Inverness, w miejscowości Alness. Na co dzień niedostępna dla turystów, na jeden weekend nie tylko otworzyła – bezpłatnie – swoje podwoje, to nawet przygotowała specjalne programy zwiedzania połączonego z degustacją (te już były odpłatne, aczkolwiek symbolicznie).

Jeśli wśród czytających te słowa znajduje się ktoś, kto od dawna już marzy, by do listy „zaliczonych” przez siebie destylarni dopisać Benrinnes, za niecały miesiąc pojawi się nie lada sposobność by spełnić to marzenie. A nawet dużo więcej. Oto bowiem jedna z niezależnych firm butelkujących whisky, Murray McDavid, przygotowuje się do wprowadzenia na rynek swojej najnowszej oferty, w ramach której na półkach sklepów zobaczymy m.in. Benrinnes 1988 28yo w wersji cask strength, single cask. A że destylarnia wzięła swoją nazwę od góry Ben Rinnes, u  stóp której się znajduje, impreza inaugurująca dostępność nowej oferty Murray McDavid będzie zdecydowanie nietuzinkowa. Przygotowane na 16 września atrakcje obejmować będą nie tylko możliwość zwiedzenia destylarni, ale także otwarcie specjalnie na tę okazję przygotowanej beczki Benrinnes – i to nie byle gdzie, a na samym szczycie Ben Rinnes! Plus muzyka, tańce, jadło i napitki, zarówno na Ben Rinnes, jak i u stóp góry, która „matkuje” niejednej wytwórni whisky szkockiej, zaopatrując je w wodę niezbędną do produkcji. Będzie też pokaz bednarzy, poezja i projekcja filmu „Whisky Galore!” Dla mniej wytrwałych organizatorzy zapewniają podwózkę na szczyt góry.

A ile destylarni Ty zdążyłeś/aś dotąd zobaczyć?
Pokaż więcej wpisów z Sierpień 2017
pixel