9999 franków szwajcarskich za drama 10-latki?
Mimo iż historia ma już około dwóch tygodni, w internecie ciągle głośno jest na temat pewnego młodego człowieka, który spędzał czas w jednym z hoteli w Saint Moritz w Szwajcarii. Młody chiński turysta miał kaprys zażyczyć sobie drama whisky w hotelowym barze. Nothing to write home about, jak powiedzieliby Anglicy. Ale nie powiedzieli, gdyż dram ów kosztował 9999 franków szwajcarskich, miał pojemność 20 ml, a etykieta na butelce informowała, że mamy do czynienia z Macallan rocznik 1878. Rozpętała się burza medialna. Co ciekawe, jeśli prześledzimy poszczególne publikacje, również w polskojęzycznej części internetu, okazuje się, że relacje poszły dwoma torami – jedne w dalszym ciągu relacjonują sensacyjnie drogi toast i załamują ręce bądź zachwycają się rozrzutnością młodego Chińczyka, drugie opisują bardziej ciemny wątek tej historii. Otóż najprawdopodobniej whisky, za którą zapłacono tak ogromną kwotę to około 10-letnia podróbka, warta co najwyżej jej drobny ułamek.
Okazuje się, że pod koniec lat dziewięćdziesiątych, kiedy gwałtownie zaczęło rosnąć zainteresowanie whisky szkocką, we Włoszech przygotowano się na nadejście obecnej fali szaleństwa, tworząc całą serię „niezwykle starych” whisky. A właśnie Macallan była wówczas jedną z najbardziej uznanych destylarni, szczególnie na terenie Włoch. Sprawą zajęli się niezależni eksperci, w tym przede wszystkim znany fanom whisky Serge Valentin z portalu WhiskyFun.com, a ich działania doprowadziły do ujawnienia ogromnej liczby niezwykle starannie podrobionych butelek. Fałszywki były tak przekonująco przygotowane, że dała się na nie nabrać nawet… destylarnia Macallan, kiedy w pierwszych latach nowego milenium zdecydowała się na zakup z rynku wtórnego pewnej liczby „starych” butelek.
Skąd wzięły się podejrzenia, że whisky te nie były oryginalne? Jak się okazuje, poza stanem korka, poziomem napełnienia butelki, papierem, z którego wykonane były etykiety i ich stanem, w przypadku podejrzanych butelek Macallan i Talisker wątpliwości budzi określenie producenta, podane na etykietach. „Roderick Kemp, proprietor, Macallan and Talisker Distilleries Ltd” może brzmieć przekonująco dla laika, gdyż rzeczywiście wspomniany pan Kemp był właścicielem i jednej i drugiej destylarni – jednak nigdy jednocześnie obydwu z nich.
W wyjaśnienie sprawy tajemniczo drogiego kieliszka Macallan 1878, zakupionego w barze Devil’s Place w hotelu Waldhaus am See w szwajcarskim Saint Moritz, zajęli się już eksperci wynajęci przez kierownictwo hotelu, przy wsparciu właściciela destylarni Macallan, Edrington Group. Tymczasem ci ostatni po cichu wycofali z wystawy w Easter Elchies w Macallan podejrzane butelki. Nie ujawniono ile butelek i które z nich zdjęto z wystawy. Wiadomo, że w gablotach prezentujących kolekcję niezwykle starych i rzadkich butelek Macallan znajdowały się okazy z 1841, 1861 i 1879 roku. Wiele współczesnych destylarni jeszcze nie istniało, gdy destylowana była ich zawartość. Teraz testy mają wykazać czy przypadkiem nie pochodzą z tego samego źródła, co zakwestionowana butelka, z której w Szwajcarii napił się młody Chińczyk. Właściciele Macallan nie chcieliby chyba wystawiać podróbek w nowym Visitor Centre w nowej destylarni, gdzie prace budowalne mają się ku końcowi.
Tymczasem kierownictwo hotelu skontaktowało się z niefortunnym klientem z obietnicą, że jeśli kwestionowana butelka rzeczywiście okaże się podróbką, zostanie mu zwrócona kwota, jaką zapłacił za swojego drama.
[Zdjęcie za scotchwhisky.com]