Port Ellen wraca. W dwójnasób
Właśnie świat obiegła informacja o dwóch niezwykłych wydarzeniach, związanych z legendarną destylarnią Port Ellen na wyspie Islay.
Pierwszą z nich jest informacja o rychłym zakończeniu prac instalacyjnych w odbudowywanej destylarni, i planowane na połowę marca jej ponowne otwarcie. Na tym etapie nie podano jeszcze dokładnej daty, jednak w kilku miejscach w przekazach Diageo wspominana jest połowa marca. Oznacza to, że jeszcze tylko dosłownie kilka tygodni dzieli nas od chwili, gdy nowo zainstalowane alembiki Port Ellen rozgrzane zostaną, by przeprowadzić pierwszą destylację.
Drugim wydarzeniem, związanym z planami ponownego uruchomienia destylarni, jest premiera niezwykłego zestawu whisky, pochodzącej z Port Ellen. Mowa o podwójnej - jak sama nazwa wskazuje - edycji Port Ellen Gemini 44yo.
Port Ellen Gemini 44yo to najstarsza dotąd edycja whisky z tej destylarni. Przygotowana w zestawach po dwie butelki, a właściwie kryształowe karafki. Obydwie zawierają trunek destylowany w 1978 roku, który trafił do trzech beczek z europejskiego dębu, z góry przeznaczonych do tego eksperymentalnego rozlewu. Na pewnym etapie maturacji zawartość wspomnianych trzech beczek poddana została kupażowi, po czym podzielona na dwie części i przelana do dwóch różnych beczek. Pierwsza, Port Ellen Gemini Original Cask 44yo (54,9% vol.) trafiła do beczki typu butt z europejskiego dębu, podczas gdy druga - Port Ellen Gemini Remnant Cask 44yo (53,6% vol.) - spędziła pozostały czas maturacji w dość tajemniczo na tym etapie brzmiącej beczce "remnant cask". Niewiele więcej informacji na jej temat podaje producent, poza tym, iż ma to być pierwsza na świecie tego typu maturacja.
Przygotowano 274 zestawy Port Ellen Gemini 44yo, oferowanych w niezwykłych, ozdobnych skrzyneczkach białej barwy, z łamaną lustrzaną powierzchnią wewnątrz, jeszcze bardziej potęgującą wrażenie mnogości tej whisky. Cena pojedynczego zestawu ustalona została na kwotę 45.000 GBP.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że destylarnia Port Ellen padła ofiarą kryzysu nadprodukcji, jaki dotknął szkocki przemysł gorzelniczy na początku lat 80. XX wieku. Kilkadziesiąt wytwórni szkockiej whisky zostało wówczas zamkniętych, w tym wiele na zawsze, a ich budynki albo zaadaptowano do innych celów, albo wyburzono. Ostała się garstka, wśród których znajdowała się Port Ellen. Jej produkty z czasem, wraz z rosnącą popularnością kategorii single malt whisky w ogóle, jak i whisky torfowych w szczególe, zaczęły zyskiwać na wartości, stając się ostatecznie obiektem westchnień ogromnych rzesz wielbicieli whisky. Najczęściej poza zasięgiem większości ze względu na niewielką podaż i czasem wręcz astronomiczne ceny kolejnych, coraz rzadszych edycji, jakie trafiały na rynek.
W 2017 roku właściciel destylarni ogłosił plan zainwestowania kwoty 35 milionów funtów w przywrócenie do życia Port Ellen i jej siostrzanej destylarni z północnych Highlands, Brory. Ta druga również zdążyła zyskać kultowy status wśród wielbicieli szkockiej single malt whisky. Prace budowlane i instalacyjne w Brora zakończyły się w 2021 i w maju tego roku ruszyła pierwsza destylacja.
Przypadek Port Ellen okazał się nieco bardziej skomplikowany i czasochłonny, gdyż tutaj zdecydowano się nie tylko na odbudowę starej destylarni w postaci możliwie jak najbardziej zbliżonej do oryginału, ale tuż obok wzniesiono drugi jej moduł - nowoczesną gorzelnię, której zadaniem będzie eksperymentowanie z nowatorskimi technikami produkcji, różnorodnymi szczepami drożdży, odmianami jęczmienia, itp.
W bieżącej ofercie Domu Whisky Online znaleźć można szeroki wybór whisky z Port Ellen, destylowanych przed zamknięciem destylarni w 1983 roku. Wierzymy, że już za kilka lat będziemy mogli zaoferować również trunki z rocznika 2024 i kolejnych, jednak w tej kwestii musimy się uzbroić w cierpliwość.
[06.02.2024 / zdjęcie: Diageo]