w 2000 roku destylarnia Bruichladdich rozpoczynała nową kartę swojej historii, znana była jako producent whisky nietorfowej. Dość paradoksalnie, gdyż jest to wytwórnia whisky zlokalizowana na wyspie Islay, słynącej z trunków o mocnych, wymagających akcentach torfowo-dymnych.
Jim McEwan, chodząca legenda szkockiego przemysłu gorzelniczego, przetransferowany w 2001 roku z Bowmore, niezwłocznie zajął się tym ewidentnym niedociągnięciem. Pierwsze odpędy po reaktywacji destylarni, w maju 2001 roku, przeprowadzone zostają na słodzie dymionym do poziomu 40 ppm, czyli porównywalnie do dotychczasowych "dymnych potworów" z południowego wybrzeża wyspy – Laphroaig, Lagavulin i Ardbeg. Tak powstała pierwsza Port Charlotte, whisky dymna, biorąca swą nazwę od historycznej, nieczynnej już destylarni, położonej nieopodal w osadzie o tej samej nazwie. Przez jakiś czas nawet mowa była o ponownym uruchomieniu nieczynnej od lat Port Charlotte i przeniesieniu tam produkcji dymnej whisky. O planach tych mało kto już pamięta, ale whisky Port Charlotte została z nami na dobre, i zyskuje coraz to nowe rzesze wielbicieli.
Jedną ze strategii marketingowych, zastosowanych przez Bruichladdich krótko po reaktywacji, było zorientowanie na wszystko, co lokalne. Z czasem firma stała się największym pracodawcą na wyspie, a zakontraktowane przez destylarnię uprawy lokalnego jęczmienia stały się znaczącym wsparciem dla lokalnych farmerów. Jest to o tyle istotne, że warunki uprawy jęczmienia są na Islay wyjątkowo trudne, a przepisy prawne definiujące, co można określić mianem whisky szkockiej, nie precyzują skąd powinien pochodzić jęczmień. Innymi słowy, bez porównania prościej i taniej jest sprowadzić jęczmień z zagranicy, czy choćby tylko z Anglii, i na nim oprzeć swoją produkcję. Jeśli jednak mit whisky szkockiej opiera się na tradycyjnych metodach produkcji, warto podjąć wysiłek i ponieść dodatkowe koszty, by zaoferować konsumentom trunek nie tylko prawdziwie szkocki, ale w pełni lokalny. Taką właśnie filozofię prezentuje Bruichladdich wszędzie tam, gdzie jest to możliwe.
Dziś Bruichladdich ogłasza premierę nowej edycji Port Charlotte, whisky dymnej, do produkcji której użyto tylko i wyłącznie jęczmienia wychodowanego na Islay.
Port Charlotte Islay Barley 2014 (50% vol.) to 7-letnia whisky, oparta na słodzie jęczmiennym dymionym do 40 ppm, pochodzącym z ośmiu farm znajdujących się na wyspie Islay, zlokalizowanych w promieniu 15 mil od destylarni.
Whisky, wyprodukowana na bazie jęczmienia ze zbiorów z roku 2014, dojrzewała w beczkach first-fill po burbonie (84%), beczkach ze świeżego dębu drugiego napełnienia (8%) i beczkach drugiego napełnienia po winie bordoskim (8%). Zabutelkowana bez dodatku barwiącego karmelu i z pominięciem filtrowania na zimno. Cena pojedynczej butelki to 75 funtów.
Port Charlotte Islay Barley 2014 w swoim aromacie oferuje nuty słodowych ciastek digestive, tlącego się torfu, słodkiej wanilii, miodu, toffi i crème brûlée. W smaku powinniśmy odnaleźć w niej akcenty cytrusów, dymu torfowego, moreli, brzoskwiń i dojrzałych melonów.
Do chwili przygotowywania tego materiału, Port Charlotte Islay Barley 2014 nie zdążyła jeszcze dotrzeć na półki Domu Whisky Online, warto więc zaglądać do nas regularnie, żeby nie przegapić jej pojawienia się. Tymczasem zachęcamy do zapoznania się z aktualną ofertą whisky z Bruichladdich, dostępną od ręki.
[15.02.2023 / zdjęcie: Bruichladdich]