Ardbeg Twenty Something 22yo
02/10/2018
Już od jakiegoś czasu wiadomo, że właśnie dzisiaj miała się pojawić kolejna, trzecia już edycja Ardbeg Twenty Something. I że jest to whisky 22-letnia, z beczek po burbonie, butelkowana pod koniec lipca 2018 roku, że niefiltrowana na zimno, bez karmelowego barwnika, o mocy 46,4%. Klasyczna Ardbeg z dawnych lat.
Ano właśnie, z jakich lat? I dlaczego to tak ważny okres dla Ardbeg? I skąd dedykacja, którą tu i ówdzie da się wyczytać w oficjalnych materiałach destylarni, że edycje Ardbeg Twenty Something dedykowane są ludziom, dzięki których wysiłkom destylarnia przetrwałą trudny okres?
Na etykiecie najnowszej edycji Ardbeg Twenty Something 22yo wyczytać można, że znajdująca się w butelce whisky pochodzi z wiosny 1996 roku, co akurat dla nikogo zaskoczeniem nie będzie, skoro butelkowana w lecie 2018, deklaruje wiek 22 lat. Cóż więc takiego działo się w 1996 roku w Ardbeg? Ano, działo się źle. Zacząć trzeba od tego, że ta kultowa dziś destylarnia nie oparła się fali kryzysu, który dotknął szkocki przemysł gorzelniczy w latach osiemdziesiątych XX wieku. Wszyscy znamy historię pobliskiej Port Ellen, którą zamknięto w 1983, czy całej sporej grupy destylarni, które podzieliły jej los w tamtych czasach. Niewystarczająco dynamiczny wzrost sprzedaży whisky spowodował kryzys nadprodukcji. Magazyny zapełnione były beczkami destylatu, na który popyt nie był aż tak wysoki, jak optymistycznie przewidywały zarządy poszczególnych firm gorzelniczych jeszcze dziesięć lat wcześniej. Warto przypomnieć, że przecież lata siedemdziesiąte przyniosły pierwszy po wojnie wzrost inwestycji i budowę szeregu nowych destylarni, w tym np. Allt-A-Bhainne, Auchroisk czy Braeval (wówczas zwana Braes of Glenlivet).
W Ardbeg usiłowano zaradzić kryzysowi produkując destylat nietorfowy, zwany Kildalton. Zapotrzebowanie na dymną, torfową whisky było wówczas niewielkie i z powodzeniem zaspokajały je zapasy magazynowe działających wówczas na Islay destylarni. Wyrok na Ardbeg zapadł w 1981 – w destylarni wstrzymano produkcję, jednak zachowano licencję na odpęd alkoholu. Proces ten w świecie whisky określany jest jako „mothballing” i stosowany powszechnie w sytuacjach, gdy spada zapotrzebowanie na whisky z danej destylarni, jednak nie ma mowy o kompletnej likwidacji zakładu.
Być może przeczuwając nadchodzącą zmianę koniunktury, zamkniętą destylarnię kupił w roku 1987 koncern Allied Distillers. A być może po prostu musieli pozbyć się nadwyżek kapitałowych, by uniknąć płacenia podatku. Jakie by nie były motywy włodarzy Allied Distillers, Ardbeg zmieniła właściciela w 1987. Nieczynna destylarnia czekała jeszcze dwa lata zanim ponownie rozpalono ogień pod jej alembikami. Stało się to po raz pierwszy w 1989 roku. Wciąż jednak daleko było do całkowitego wznowienia produkcji, ruszenia pełną parą. W latach 1989-1996 produkcja w Ardbeg prowadzona była sporadycznie, tylko przez kilka tygodni w roku. Wydaje się, że jedynie po to, by utrzymać sprzęt w przyzwoitym stanie, by utrzymać potencjał produkcyjny. Allied Distillers była właścicielem innej destylarni na wyspie Islay, Laphroaig. I to właśnie załoga Laphroaig przez kilka tygodni w roku odbywała regularne spacery do Ardbeg, by tam utrzymać moce produkcyjne, nie pozwolić sprzętowi zardzewieć.
Jak się okazuje, był wówczas wśród nich aktualny menedżer Ardbeg, Mikey Heads. Losy pognały go później na sąsiednią wyspę Jura, gdzie przez kilka lat prowadził tamtejszą destylarnię, by wreszcie wrócić na Islay i objąć posadę szefa Ardbeg w 2006 roku. Sygnowanie etykiety butelkowanej obecnie Ardbeg Twenty Something przez niego ma więc symboliczne znaczenie. Był on wśród tych, którzy nie pozwolili Ardbeg pójść kompletnie w zapomnienie, prowadząc ową sporadyczną, doroczną, kilkutygodniową produkcję.
Rok 1996 był ostatnim rokiem przed ostatecznym wstrzymaniem produkcji w Ardbeg i wystawieniem jej na sprzedaż. Whisky z Ardbeg pochodząca z wiosny 1996 jest ostatnią whisky, jaka powstała w tej destylarni przed przejęciem jej przez Glenmorangie plc i wznowieniem produkcji w następnym roku.
[02.10.2018 / zdjęcie: Ardbeg]
Ano właśnie, z jakich lat? I dlaczego to tak ważny okres dla Ardbeg? I skąd dedykacja, którą tu i ówdzie da się wyczytać w oficjalnych materiałach destylarni, że edycje Ardbeg Twenty Something dedykowane są ludziom, dzięki których wysiłkom destylarnia przetrwałą trudny okres?
Na etykiecie najnowszej edycji Ardbeg Twenty Something 22yo wyczytać można, że znajdująca się w butelce whisky pochodzi z wiosny 1996 roku, co akurat dla nikogo zaskoczeniem nie będzie, skoro butelkowana w lecie 2018, deklaruje wiek 22 lat. Cóż więc takiego działo się w 1996 roku w Ardbeg? Ano, działo się źle. Zacząć trzeba od tego, że ta kultowa dziś destylarnia nie oparła się fali kryzysu, który dotknął szkocki przemysł gorzelniczy w latach osiemdziesiątych XX wieku. Wszyscy znamy historię pobliskiej Port Ellen, którą zamknięto w 1983, czy całej sporej grupy destylarni, które podzieliły jej los w tamtych czasach. Niewystarczająco dynamiczny wzrost sprzedaży whisky spowodował kryzys nadprodukcji. Magazyny zapełnione były beczkami destylatu, na który popyt nie był aż tak wysoki, jak optymistycznie przewidywały zarządy poszczególnych firm gorzelniczych jeszcze dziesięć lat wcześniej. Warto przypomnieć, że przecież lata siedemdziesiąte przyniosły pierwszy po wojnie wzrost inwestycji i budowę szeregu nowych destylarni, w tym np. Allt-A-Bhainne, Auchroisk czy Braeval (wówczas zwana Braes of Glenlivet).
W Ardbeg usiłowano zaradzić kryzysowi produkując destylat nietorfowy, zwany Kildalton. Zapotrzebowanie na dymną, torfową whisky było wówczas niewielkie i z powodzeniem zaspokajały je zapasy magazynowe działających wówczas na Islay destylarni. Wyrok na Ardbeg zapadł w 1981 – w destylarni wstrzymano produkcję, jednak zachowano licencję na odpęd alkoholu. Proces ten w świecie whisky określany jest jako „mothballing” i stosowany powszechnie w sytuacjach, gdy spada zapotrzebowanie na whisky z danej destylarni, jednak nie ma mowy o kompletnej likwidacji zakładu.
Być może przeczuwając nadchodzącą zmianę koniunktury, zamkniętą destylarnię kupił w roku 1987 koncern Allied Distillers. A być może po prostu musieli pozbyć się nadwyżek kapitałowych, by uniknąć płacenia podatku. Jakie by nie były motywy włodarzy Allied Distillers, Ardbeg zmieniła właściciela w 1987. Nieczynna destylarnia czekała jeszcze dwa lata zanim ponownie rozpalono ogień pod jej alembikami. Stało się to po raz pierwszy w 1989 roku. Wciąż jednak daleko było do całkowitego wznowienia produkcji, ruszenia pełną parą. W latach 1989-1996 produkcja w Ardbeg prowadzona była sporadycznie, tylko przez kilka tygodni w roku. Wydaje się, że jedynie po to, by utrzymać sprzęt w przyzwoitym stanie, by utrzymać potencjał produkcyjny. Allied Distillers była właścicielem innej destylarni na wyspie Islay, Laphroaig. I to właśnie załoga Laphroaig przez kilka tygodni w roku odbywała regularne spacery do Ardbeg, by tam utrzymać moce produkcyjne, nie pozwolić sprzętowi zardzewieć.
Jak się okazuje, był wówczas wśród nich aktualny menedżer Ardbeg, Mikey Heads. Losy pognały go później na sąsiednią wyspę Jura, gdzie przez kilka lat prowadził tamtejszą destylarnię, by wreszcie wrócić na Islay i objąć posadę szefa Ardbeg w 2006 roku. Sygnowanie etykiety butelkowanej obecnie Ardbeg Twenty Something przez niego ma więc symboliczne znaczenie. Był on wśród tych, którzy nie pozwolili Ardbeg pójść kompletnie w zapomnienie, prowadząc ową sporadyczną, doroczną, kilkutygodniową produkcję.
Rok 1996 był ostatnim rokiem przed ostatecznym wstrzymaniem produkcji w Ardbeg i wystawieniem jej na sprzedaż. Whisky z Ardbeg pochodząca z wiosny 1996 jest ostatnią whisky, jaka powstała w tej destylarni przed przejęciem jej przez Glenmorangie plc i wznowieniem produkcji w następnym roku.
[02.10.2018 / zdjęcie: Ardbeg]
Pokaż więcej wpisów z
Październik 2018