Sezon na torf
31/05/2017
Na pytanie kiedy jest najlepszy sezon na torf, wielu wielbicieli whisky szkockiej odpowiedziałoby, że codziennie po południu. Najlepiej po robocie. Jednak dla Szkotów torf to nie tylko dymny aromat whisky. Torf to do całkiem niedawna podstawowe paliwo, najtańszy i najłatwiej dostępny opał stosowany do ogrzewania domów, gotowania i pieczenia. Każdy, kto miał sposobność przekonać się jak wygląda i jak pachnie torf palony w kominku, nigdy nie zapomni tego wrażenia.
Tak się złożyło, że w Szkocji nie brakuje torfu. Ogromne i głębokie torfowiska rozciągają się od wybrzeży Morza Północnego do poszarpanego, klifowego wybrzeża Atlantyku. A także na wyspach. Szacuje się, że przy obecnym tempie wydobycia torfu na Islay, zasoby wyspy wystarczą na tysiące lat. Naturalnie, w chwili obecnej torf już rzadko wykorzystywany jest w sposób tradycyjny, jako podstawowe źródło ciepła. Został zastąpiony elektrycznością, gazem, olejem opałowym. Stąd też pierwsze skojarzenie większości amatorów whisky to aromatyczna, dymna whisky pochodząca z Islay.
Każdemu, kto kiedykolwiek wpadł po kolana w mokry, czarny, mazisty torf, trudno będzie uwierzyć, że klasyfikowany jest on jako skała osadowa. Torf jest mokry i wredny, jeśli wybierzemy go sobie za podłoże. Przekonali się o tym budowniczy linii kolejowej West Highland, przebiegającej przez rozległe torfowiska Rannoch Moor, przekonał się o tym każdy, kto podróżował samochodem z Port Ellen do Bowmore, drogą położoną na torfowym podkładzie, przez co falującą i nielubianą przez osoby z chorobą lokomocyjną. Torf składa się z obumarłych szczątków roślinnych, które w dość specyficzny sposób uległy przekształceniu w określonych warunkach. A warunków takich dostarcza między innymi szkocki klimat. Stąd też, o ile torfowiska w Polsce są ewenementem i podlegają ochronie, w Szkocji stanowią powszechny element środowiska naturalnego i bywają dość intensywnie eksploatowane. A właśnie przyszedł na to sezon.
W celu wydobycia torfu i przygotowania go do wykorzystania w charakterze opału, należy najpierw zedrzeć powierzchniową warstwę roślinną i odkryć zalegające poniżej złoże torfu. Bywa, że torfowiska mają kilka metrów głębokości, a za jednym razem kopie się na głębokość około pół metra, tak więc w wielu miejscach w Szkocji natknąć się można na swego rodzaju terasy będące efektem kopania kolejnych warstw. Do wydobywania torfu stosuje się charakterystyczne zakrzywione szpadle, zwane w Szkocji tairsgear, choć stosowane są jego różne odmiany i różne nazwy (w Irlandii będzie to sleán). Destylarnia Knockdhu, producent whisky anCnoc, wykorzystała nazwy kilku rodzajów narzędzi jako nazwy swoich whisky NAS. Za pomocą tych szpadli – niezależnie od stosowanej nazwy – ze złoża torfu wycinane są kostki przypominające nieco cegły. Jest to niezwykle pracochłonna czynność, wymagająca niemałych umiejętności i cierpliwości. Ze względu na charakter tego etapu, wydobywanie torfu w Szkocji określane jest mianem „cięcia” (cutting).
Odsłonięty torf jest miękki i mokry. Żeby nadawał się do wykorzystania jako paliwo, należy go wysuszyć. A że, jak mawiają Szkoci, w ich ojczyźnie w dowolnym momencie albo pada, albo zbiera się na deszcz, na kopanie torfu wybrać trzeba taki moment w ciągu roku, by w perspektywie mieć wystarczająco dużo czasu, by ów torf zdążył wyschnąć zanim będzie potrzebny jako opał. Stąd też sezon torfowy w Szkocji zaczyna się w maju. Zachodzące w ostatnich latach zmiany klimatu bardzo tę kwestię ułatwiły, jednak od specyficznych umiejętności osoby tym się zajmującej zależy czy uda się uzyskać suchy torf przed nadejściem jesiennej słoty. Układanie kostek mokrego torfu w stosy przypominające nieco stogi siana to nie lada umiejętność. Stosy takie zobaczyć można zarówno na Islay, jak i na Harris, Lewis i pozostałych wyspach Hebrydów Zewnętrznych, gdzie w dalszym ciągu czasami bardziej opłaca się ukopać sobie torfu niż płacić za dostarczane z zewnątrz innego rodzaju paliwo.
Wszystko, o czym mowa powyżej to jednak tradycja i coraz częściej historia. Na potrzeby przemysłowej produkcji torfowego słodu jęczmiennego niezbędnego do uzyskania dymnego charakteru whisky, najczęściej stosuje się dziś zmechanizowane sposoby wydobycia i suszenia torfu. Na ogromnych połaciach torfowisk pracują maszyny wyręczające człowieka w tej żmudnej i czasochłonnej czynności, jednocześnie odbierając element romantyczny całego procesu. Jednak niezależnie od tego jak wydobyty był i suszony torf, jego żar, ciepło, wyrzucane snopy iskier, a przede wszystkim aromat, jakim wypełnia pomieszczenie jeśli spalany jest w kominku, nie mają sobie równych w skali romantyczności. Szczególnie jeśli trzymamy w dłoni kieliszek z jakąś doskonałą torfową whisky. I tego doznania wszystkim życzymy w ostatnim dniu maja, pierwszego miesiąca szkockiego sezonu na torf.
Tak się złożyło, że w Szkocji nie brakuje torfu. Ogromne i głębokie torfowiska rozciągają się od wybrzeży Morza Północnego do poszarpanego, klifowego wybrzeża Atlantyku. A także na wyspach. Szacuje się, że przy obecnym tempie wydobycia torfu na Islay, zasoby wyspy wystarczą na tysiące lat. Naturalnie, w chwili obecnej torf już rzadko wykorzystywany jest w sposób tradycyjny, jako podstawowe źródło ciepła. Został zastąpiony elektrycznością, gazem, olejem opałowym. Stąd też pierwsze skojarzenie większości amatorów whisky to aromatyczna, dymna whisky pochodząca z Islay.
Każdemu, kto kiedykolwiek wpadł po kolana w mokry, czarny, mazisty torf, trudno będzie uwierzyć, że klasyfikowany jest on jako skała osadowa. Torf jest mokry i wredny, jeśli wybierzemy go sobie za podłoże. Przekonali się o tym budowniczy linii kolejowej West Highland, przebiegającej przez rozległe torfowiska Rannoch Moor, przekonał się o tym każdy, kto podróżował samochodem z Port Ellen do Bowmore, drogą położoną na torfowym podkładzie, przez co falującą i nielubianą przez osoby z chorobą lokomocyjną. Torf składa się z obumarłych szczątków roślinnych, które w dość specyficzny sposób uległy przekształceniu w określonych warunkach. A warunków takich dostarcza między innymi szkocki klimat. Stąd też, o ile torfowiska w Polsce są ewenementem i podlegają ochronie, w Szkocji stanowią powszechny element środowiska naturalnego i bywają dość intensywnie eksploatowane. A właśnie przyszedł na to sezon.
W celu wydobycia torfu i przygotowania go do wykorzystania w charakterze opału, należy najpierw zedrzeć powierzchniową warstwę roślinną i odkryć zalegające poniżej złoże torfu. Bywa, że torfowiska mają kilka metrów głębokości, a za jednym razem kopie się na głębokość około pół metra, tak więc w wielu miejscach w Szkocji natknąć się można na swego rodzaju terasy będące efektem kopania kolejnych warstw. Do wydobywania torfu stosuje się charakterystyczne zakrzywione szpadle, zwane w Szkocji tairsgear, choć stosowane są jego różne odmiany i różne nazwy (w Irlandii będzie to sleán). Destylarnia Knockdhu, producent whisky anCnoc, wykorzystała nazwy kilku rodzajów narzędzi jako nazwy swoich whisky NAS. Za pomocą tych szpadli – niezależnie od stosowanej nazwy – ze złoża torfu wycinane są kostki przypominające nieco cegły. Jest to niezwykle pracochłonna czynność, wymagająca niemałych umiejętności i cierpliwości. Ze względu na charakter tego etapu, wydobywanie torfu w Szkocji określane jest mianem „cięcia” (cutting).
Odsłonięty torf jest miękki i mokry. Żeby nadawał się do wykorzystania jako paliwo, należy go wysuszyć. A że, jak mawiają Szkoci, w ich ojczyźnie w dowolnym momencie albo pada, albo zbiera się na deszcz, na kopanie torfu wybrać trzeba taki moment w ciągu roku, by w perspektywie mieć wystarczająco dużo czasu, by ów torf zdążył wyschnąć zanim będzie potrzebny jako opał. Stąd też sezon torfowy w Szkocji zaczyna się w maju. Zachodzące w ostatnich latach zmiany klimatu bardzo tę kwestię ułatwiły, jednak od specyficznych umiejętności osoby tym się zajmującej zależy czy uda się uzyskać suchy torf przed nadejściem jesiennej słoty. Układanie kostek mokrego torfu w stosy przypominające nieco stogi siana to nie lada umiejętność. Stosy takie zobaczyć można zarówno na Islay, jak i na Harris, Lewis i pozostałych wyspach Hebrydów Zewnętrznych, gdzie w dalszym ciągu czasami bardziej opłaca się ukopać sobie torfu niż płacić za dostarczane z zewnątrz innego rodzaju paliwo.
Wszystko, o czym mowa powyżej to jednak tradycja i coraz częściej historia. Na potrzeby przemysłowej produkcji torfowego słodu jęczmiennego niezbędnego do uzyskania dymnego charakteru whisky, najczęściej stosuje się dziś zmechanizowane sposoby wydobycia i suszenia torfu. Na ogromnych połaciach torfowisk pracują maszyny wyręczające człowieka w tej żmudnej i czasochłonnej czynności, jednocześnie odbierając element romantyczny całego procesu. Jednak niezależnie od tego jak wydobyty był i suszony torf, jego żar, ciepło, wyrzucane snopy iskier, a przede wszystkim aromat, jakim wypełnia pomieszczenie jeśli spalany jest w kominku, nie mają sobie równych w skali romantyczności. Szczególnie jeśli trzymamy w dłoni kieliszek z jakąś doskonałą torfową whisky. I tego doznania wszystkim życzymy w ostatnim dniu maja, pierwszego miesiąca szkockiego sezonu na torf.
Pokaż więcej wpisów z
Maj 2017