Sensacyjne odkrycie w Lindores Abbey Distillery
28/11/2018
Każdy, kto interesuje się whisky szkocką i jej historią, słyszał o braciszku Johnie Cor, który w 1494 roku przyjął dostawę słodu jęczmiennego, z którego miał wyprodukować aqua vitae na potrzeby króla Jakuba IV. Zapis w księgach podatkowych nie budzi niczyjej wątpliwości, a wspomniana data została powszechnie przyjęta jako początek udokumentowanej produkcji whisky w Szkocji. Ruiny opactwa Lindores w hrabstwie Fife, gdzie rezydował John Cor, już dawno uznane zostały za kolebkę szkockiego gorzelnictwa.
Kiedy w 2013 roku zapadła decyzja o budowie destylarni na terenie przylegającym do zachowanych ruin średniowiecznego opactwa, wiadomo było, że bez wiedzy i zgody archeologów nie wolno wbić tu w ziemię nawet pojedynczego szpadla. Prace rozpoczęły się bowiem od wnikliwych badań terenu w poszukiwaniu historycznych pozostałości, które mogłyby ulec zniszczeniu w wyniku nieodpowiedzialnych działań. Z punktu widzenia inwestora, z kolei, wszelkie interesujące wykopaliska mogły tylko przyczynić się do sukcesu nowego przedsięwzięcia. Na pewno nie zaszkodziłoby, gdyby udało się znaleźć fizyczne pozostałości średniowiecznych urządzeń gorzelniczych. To dopiero byłaby gratka i magnes dla turystów!
Destylarnia wystartowała w grudniu 2017 roku, a więc już niedługo świętować będzie rocznicę działalności. Jednak to, co wydaje się największą sensacją, utrzymywane było w tajemnicy dłużej niż ten rok. Jeszcze bowiem na etapie prac budowlanych, tuż obok powstającego budynku nowej destylarni odkryto pozostałości czegoś, co mogło niegdyś służyć jako piec pod alembikiem. Problem w tym, że archeolodzy pracujący nad rozszyfrowaniem przeznaczenia owego tajemniczego odkrycia, nie mieli – i w dalszym ciągu nie mają – najmniejszego nawet punktu odniesienia. Nie zachowały się bowiem żadne inne urządzenia odpędowe pochodzące z czasów średniowiecznych, nic do czego znalezisko z Lindores Abbey można by porównać i zweryfikować archeologiczne hipotezy.
Właściciel posiadłości, na terenie której znajdują się ruiny opactwa, pomysłodawca i założyciel, a obecnie dyrektor zarządzający Lindores Abbey Distillery, Andrew McKenzie Smith, od samego początku wyrażał się z najwyższą ostrożnością na temat możliwej wagi odkrycia. Czekał na potwierdzenie przypuszczeń badaczy. A badaczom prace nad tamtejszym odkryciem zajmowały długie miesiące. W tej chwili nie ma najmniejszej wątpliwości, że odkryte zagłębienia, na ściankach których znaleziono ślady węgla drzewnego, ślady rozsypanych wokół ziaren jęczmienia, owsa i pszenicy i fragmenty ceramiki – służyły celom spożywczym. Wszystko wskazuje na to, że w tym właśnie miejscu odbywała się działalność browarnicza lub gorzelnicza. Jeśli do tego dorzucimy zapiski ze wspomnianych wcześniej ksiąg podatkowych oraz posiadaną przez współczesnych badaczy wiedzę o działalności browarniczej i gorzelniczej średniowiecznych mnichów, wnioski nasuwają się same. Lindores Abbey Distillery najprawdopodobniej – naukowcy bardzo boją się wyrazów jednoznacznego potwierdzenia – jest najstarszym zachowanym miejscem w Szkocji, gdzie już w średniowieczu pędzono lokalną wodę życia.
Właściciele Lindores Abbey Distillery zapowiadają dalsze inwestycje w badania archeologiczne na terenie wokół destylarni. W planach jest odkrycie, zabezpieczenie i udostępnienie opinii publicznej układu tej części średniowiecznego opactwa, która zajmowała się „lekką działalnością przemysłową”, czyli przede wszystkim destylacją alkoholu. Tymczasem, jak się wydaje najpilniejszą kwestią jest zabezpieczenie odkrycia przed zimą.
Lindores Abbey Distillery, uruchomiona w grudniu 2017 roku, powstała jako nowoczesny zakład o nietuzinkowym wyglądzie, zaprojektowany tak, by stanowił hołd złożony tradycji gorzelnictwa i historycznemu otoczeniu. Sam proces produkcji whisky odbywa się tu jednak z uwzględnieniem najbardziej innowatorskich osiągnięć współczesnego gorzelnictwa. W oszklonej hali produkcyjnej, z której rozpościera się widok na ruiny średniowiecznego opactwa i ujście rzeki Tay, funkcjonują trzy alembiki – jeden do destylacji wstępnej (wash still) i dwa do drugiej destylacji (spirit still). Jest to niewielki zakład, jego wydajność to nieco ponad 250 tys. litrów czystego alkoholu rocznie. Budynek produkcyjny zaprojektowano jednak tak, by było tam miejsce na rozbudowę bez konieczności ingerowania w jego strukturę. W hali alembików jest dość miejsca na kolejne kadzie fermentacyjne i nowe alembiki – gdyby wystąpiła konieczność powiększenia potencjału zakładu. Zaangażowany w projektowanie i uruchomienie gorzelni słynny dr Jim Swan (ma na koncie między innymi sukces tajwańskiej Kavalan), przewidział m.in. stworzenie warunków do dojrzewania whisky zbliżonych do tych, jakie występują na Tajwanie, co ma w perspektywie pozwolić na bardziej efektywne i szybsze dojrzewanie whisky. Tymczasem, w oparciu o lokalny destylat i dostępne w bezpośredniej bliskości destylarni surowce (własna pasieka, sad, łąki), wytwarza się tu Aqua Vitae – trunek, jaki mógł być owocem pracy braciszka Johna Cora i jego współpracowników.
Z zainteresowaniem śledzić będziemy wszelkie nowiny z Lindores Abbey – zarówno te dotyczące odkryć archeologów, jak i osiągnięć gorzelników.
[28.11.2018 / zdjęcie: Lindores Abbey]
Pokaż więcej wpisów z
Listopad 2018