Ofensywa rynkowa GlenAllachie
30/03/2018
Jeśli stosunkowo mało znana lub – w powszechnym mniemaniu – zupełnie trzecioligowa dotąd destylarnia pojawia się nagle na rynku, oznacza to, że wreszcie dostała się w ręce kogoś, kto wie o co chodzi z whisky. I wcale nie jest tak, że nagle konsumenci dostają produkt pośledni, wokół którego zrobiono dużo medialnego szumu. Bynajmniej. Oznacza to, że znalazł się ktoś, kto wie na czym polega właściwa selekcja whisky i w magazynach, do których właśnie otrzymał dostęp, potrafi znaleźć perełki godne uwagi szerokich rzesz wielbicieli whisky, a nie tylko stosunkowo małej grupki blenderów. Wszak biorąc pod uwagę minimum trzyletnią inercję w procesie produkcji whisky, nie ma mowy o tym, by bieżące sukcesy rynkowe firmy były zasługą wprowadzenia nowych porządków – czy to technologicznych, czy organizacyjnych – przez nowego właściciela. One korzeniami sięgają czasów, dużo wcześniejszych. Wystarczy przypomnieć sobie pamiętną rezurekcję Bruichladdich po przejęciu przez Murray McDavid i zaangażowaniu Jima McEwana w 2000 roku. Nowe edycje popularnej Laddie zestawiane były w całości z destylatów pozostawionych w spadku przez poprzednich właścicieli.
Nie trzeba jednak sięgać pamięcią aż tak daleko. Tak przecież było również z destylarniami BenRiach (to przypadek destylarni wcześniej mało znanej) oraz Glenglassaugh (to ten drugi przypadek). A osobą, o której mowa, był Billy Walker, człowiek-instytucja w świecie whisky. Były dyrektor zarządzający BenRiach Distillery Company (BenRiach, GlenDronach i Glenglassaugh) po sprzedaży firmy koncernowi Brown-Forman zniknął na jakiś czas z publicznej sceny, jednak – jak widać – nie zasypiał gruszek w popiele. W lipcu ubiegłego roku dotarły do nas wieści o zakupie destylarni Glenallachie przez konsorcjum, na którego czele stoi właśnie Billy Walker. To mogło oznaczać tylko dobre wieści dla tej kolejnej niemal nieznanej destylarni.
Jak wieść niesie, Billy Walker spędził ostatnie miesiące na inspekcji zasobów magazynów celnych zakupionej w lipcu destylarni. Jak twierdzi, natknął się w tym czasie na niesamowite okazy beczek. „Zajmowałem się produkcją whisky przez większość mojej ponad 40-letniej kariery, ale rzadko dane mi było zetknąć się z kolekcją tak wysokiej jakości beczek,” powiada.
Cóż, szczerze zazdrościmy Billy’emu obcowania z tymi zjawiskowymi beczkami i ich zawartością. Nam pozostaje radość z efektów tych zmagań. Na półki sklepów lada moment trafi pierwsza partia whisky z nowej Glenallachie, której obowiązująca pisownia zmieniona została na GlenAllachie. Są to whisky butelkowane w postaci single cask, cask strength, bez filtrowania czy barwienia karmelem. Czyli tak, jak życzyliby sobie najbardziej wymagający wielbiciele szkockiej wody życia. W związku z limitowanym charakterem whisky single cask, zdecydowano się na zastosowanie butelek o pojemności 500 ml, zamiast tradycyjnych 700 ml. Łącznie na rynku pojawi się ponad 3500 takich butelek.
W skład nowej, limitowanej kolekcji wejdą następujące whisky, pochodzące z beczek po sherry:
GlenAllachie 1978, 40yo, butt, cask #10296, 55,9% vol.
GlenAllachie 1989, 29yo, butt, cask #986, 57,7% vol.
GlenAllachie 1989, 29yo, hogshead, cask #2587, 45,4% vol.
GlenAllachie 1990, 28yo, butt, cask #2515, 44,9% vol.
GlenAllachie 1990, 28yo, butt, cask #2517, 54,6% vol.
GlenAllachie 1991, 27yo, hogshead, cask #100285, 55% vol.
Nowa kolekcja ma na celu uświetnienie 50 rocznicy uruchomienia Glenallachie. Budowa destylarni rozpoczęła się w 1967 roku, a produkcję whisky uruchomiono tu rok później. Destylarnia znajduje się w samym centrum Speyside, w pobliżu miasteczka Aberlour. Jest jedną z kilku wytwórni whisky zasilanych w wodę przez potoki spływające ze stoków góry Ben Rinnes. Zaprezentowana kolekcja jest jedynie wstępem do wprowadzenia na rynek pełnej i stałej oferty whisky z GlenAllachie. W skład nowej oferty wejdą whisky 10yo, 12yo, 18yo i 25yo. Będzie to pierwszy raz w historii zakładu. Wcześniej – poza edycjami niezależnymi – Glenallachie dostępna była w jednej edycji cask strength przygotowanej na potrzeby visitor centres w destylarniach należących do Pernod Ricard. Pojedyncza edycja Glenallachie Distillery Bottling wprowadzona została na rynek w ubiegłym roku, na krótko przed sprzedażą zakładu konsorcjum prowadzonemu przez Billy Walkera.
[30.03.2018 / zdjęcie: GlenAllachie]
Nie trzeba jednak sięgać pamięcią aż tak daleko. Tak przecież było również z destylarniami BenRiach (to przypadek destylarni wcześniej mało znanej) oraz Glenglassaugh (to ten drugi przypadek). A osobą, o której mowa, był Billy Walker, człowiek-instytucja w świecie whisky. Były dyrektor zarządzający BenRiach Distillery Company (BenRiach, GlenDronach i Glenglassaugh) po sprzedaży firmy koncernowi Brown-Forman zniknął na jakiś czas z publicznej sceny, jednak – jak widać – nie zasypiał gruszek w popiele. W lipcu ubiegłego roku dotarły do nas wieści o zakupie destylarni Glenallachie przez konsorcjum, na którego czele stoi właśnie Billy Walker. To mogło oznaczać tylko dobre wieści dla tej kolejnej niemal nieznanej destylarni.
Jak wieść niesie, Billy Walker spędził ostatnie miesiące na inspekcji zasobów magazynów celnych zakupionej w lipcu destylarni. Jak twierdzi, natknął się w tym czasie na niesamowite okazy beczek. „Zajmowałem się produkcją whisky przez większość mojej ponad 40-letniej kariery, ale rzadko dane mi było zetknąć się z kolekcją tak wysokiej jakości beczek,” powiada.
Cóż, szczerze zazdrościmy Billy’emu obcowania z tymi zjawiskowymi beczkami i ich zawartością. Nam pozostaje radość z efektów tych zmagań. Na półki sklepów lada moment trafi pierwsza partia whisky z nowej Glenallachie, której obowiązująca pisownia zmieniona została na GlenAllachie. Są to whisky butelkowane w postaci single cask, cask strength, bez filtrowania czy barwienia karmelem. Czyli tak, jak życzyliby sobie najbardziej wymagający wielbiciele szkockiej wody życia. W związku z limitowanym charakterem whisky single cask, zdecydowano się na zastosowanie butelek o pojemności 500 ml, zamiast tradycyjnych 700 ml. Łącznie na rynku pojawi się ponad 3500 takich butelek.
W skład nowej, limitowanej kolekcji wejdą następujące whisky, pochodzące z beczek po sherry:
GlenAllachie 1978, 40yo, butt, cask #10296, 55,9% vol.
GlenAllachie 1989, 29yo, butt, cask #986, 57,7% vol.
GlenAllachie 1989, 29yo, hogshead, cask #2587, 45,4% vol.
GlenAllachie 1990, 28yo, butt, cask #2515, 44,9% vol.
GlenAllachie 1990, 28yo, butt, cask #2517, 54,6% vol.
GlenAllachie 1991, 27yo, hogshead, cask #100285, 55% vol.
Nowa kolekcja ma na celu uświetnienie 50 rocznicy uruchomienia Glenallachie. Budowa destylarni rozpoczęła się w 1967 roku, a produkcję whisky uruchomiono tu rok później. Destylarnia znajduje się w samym centrum Speyside, w pobliżu miasteczka Aberlour. Jest jedną z kilku wytwórni whisky zasilanych w wodę przez potoki spływające ze stoków góry Ben Rinnes. Zaprezentowana kolekcja jest jedynie wstępem do wprowadzenia na rynek pełnej i stałej oferty whisky z GlenAllachie. W skład nowej oferty wejdą whisky 10yo, 12yo, 18yo i 25yo. Będzie to pierwszy raz w historii zakładu. Wcześniej – poza edycjami niezależnymi – Glenallachie dostępna była w jednej edycji cask strength przygotowanej na potrzeby visitor centres w destylarniach należących do Pernod Ricard. Pojedyncza edycja Glenallachie Distillery Bottling wprowadzona została na rynek w ubiegłym roku, na krótko przed sprzedażą zakładu konsorcjum prowadzonemu przez Billy Walkera.
[30.03.2018 / zdjęcie: GlenAllachie]
Pokaż więcej wpisów z
Marzec 2018