Nowe whisky cask strength od Laphroaig

Nowe whisky cask strength od Laphroaig

08/08/2021

Jakiś czas temu destylarnia Laphroaig reklamowała swoje whisky hasłem "Love i tor hate it." I rzeczywiście, w dość powszechnej opinii wielbicieli whisky szkockiej, ten charakterystyczny zestaw aromatów, jaki znaleźć można pod korkiem każdej Laphroaig – smoła, asfalt, jodyna, nuty gabinetu chirurgii szczękowej, wodorosty – nikogo nie pozostawia obojętnym. I choć od tamtych czasów wiele się zmieniło, a oferta destylarni poszerzyła się o cały szereg interesujących edycji, stare hasło w dalszym ciągu nie straciło na swej aktualności. Laphroaig albo się kocha, albo nienawidzi. Nie ma tu półśrodków.

Jak dowiadujemy się, w tych dniach do oficjalnej oferty destylarni dołączają dwie interesujące pozycje. Obydwie w postaci cask strength i bez filtracji na zimno. Młodsza ma 10 lat, starsza aż 25.

Laphroaig 10yo Cask Strength to już trzynasta partia tej regularnie zestawianej i oferowanej niemal nieprzerwanie od lat whisky. Ma moc 57,9% vol., co czyni z niej prawdziwego potwora nie tylko w sensie zawartości fenoli w słodzie. W swoim bukiecie, oprócz obowiązkowych nut dymu i torfu, oferuje akcenty miodu manuka, nuty roślinne, dębowe i przyprawowe. Koszt jednej butelki to 77 funtów.

Laphroaig 25yo Cask Strength ma nieco niższą zawartość alkoholu, "tylko" 51,9% vol., co zrozumiałe jeśli wziąć pod uwagę dłuższy o 15 lat okres dojrzewania w dębowych beczkach i związaną z nim utratę alkoholu na rzecz nienasyconych aniołów z Islay. Jego aromat to bardziej subtelny dym i torf, w akompaniamencie miodu akacjowego, landrynek, białego pieprzu, tymianku i wodorostów. Na podniebieniu otrzymamy akcenty miodu wrzosowego, limonki, marynaty z czarnym pieprzem i solą, a także delikatnego dymu. Cena pojedynczej butelki to 430 funtów.

Laphroaig, jedna z trzech legendarnych destylarni z południowego wybrzeża wyspy Islay, słynie z bezkompromisowego torfowo-dymnego charakteru. Słód, wykorzystywany do jej wytwarzania dymiony jest do poziomu co najmniej 35 ppm (parts per milion), co samo w sobie nie jest rekordową wartością. Pomijając iście szalone poziomy zadymienia osiągane dla słodu do produkcji Octomore w nie tak odległej Bruichladdich, podobne bądź wyższe wartości stosowane są także w Lagavulin i Ardbeg. Jednak zarówno sposób destylacji, jak i kształt alembików, a także kilka innych, pozornie mniej istotnych szczegółów w procesie produkcji whisky powodują, że to w Laphroaig akcenty jodowe, medyczne, smoliste i dymne wydają się wysuwać na plan pierwszy bardziej niż u konkurencji. Nie bez znaczenia jest także pochodzenie i sposób wytwarzania słodu jęczmiennego, wykorzystywanego do produkcji Laphroaig.

Laphroaig jest jedną z niewielu szkockich destylarni whisky słodowej, w których prowadzona jest również tradycyjna, podłogowa produkcja słodu jęczmiennego, a pagody wieńczące suszarnię słodu nie są tu li tylko elementem architektonicznym, swego rodzaju ozdobą budynku. Podróżując promem na Islay, przepływając wzdłuż południowego wybrzeża w stronę Port Ellen, nierzadko dostrzec można wydobywający się spod nich dym torfowy. Słód wytwarzany na miejscu wystarcza jednak tylko do zaspokojenia około 20% potrzeb gorzelni. Pozostały słód kupowany jest ze słodowni przemysłowych, głównie z pobliskiej słodowni w Port Ellen, ale także przywożony jest ze stałego lądu, ze słodowni w hrabstwie Fife w regionie Lowlands. Jednak to w istotnym stopniu właśnie ten słód, pochodzący z własnej słodowni, odpowiada za ten charakterystyczny i bezkompromisowy profil aromatyczno-smakowy produktu końcowego destylarni, o którym mowa była na początku i z którego słynie Laphroaig.

Z Laphroaig wiąże się jedna z ciekawszych historii szkockiego przemysłu gorzelniczego. Chodzi o okres działalności destylarni z początków XX wieku. W owym czasie agentem Laphroaig na międzynarodowych rynkach był właściciel sąsiedniej Lagavulin, Peter Mackie. Kiedy w 1907 roku zmarł stary właściciel Laphroaig, jego spadkobierca uznał, że jego destylarnia mogłaby osiągnąć lepsze wyniki sprzedaży, gdyby nie zachodził konflikt interesów, w efekcie którego Mackie promował przede wszystkim wyroby swojej własnej Lagavulin. Umowa została wypowiedziana, panowie się dość ostro skonfliktowali. Peter Mackie, który od podszewki znał proces produkcji w Laphroaig, postanowił go skopiować u siebie i samodzielnie wyprodukować whisky o zbliżonym profilu. Tak powstała destylarnia Malt Mill, uruchomiona w 1908 w budynku obecnie będącym częścią Lagavulin i korzystająca z kadzi zaciernej Lagavulin. Między właścicielami Laphroaig i Lagavulin doszło do niejednego jeszcze spięcia, między innymi w sprawie ujęcia wody dla Laphroaig, zablokowanego przez Petera Mackie, jednak nie zmieniło to faktu, że przedsięwzięcie pod nazwą Malt Mill skazane było na niepowodzenie. Mimo zainstalowania w Malt Mill alembików identycznych jak te z Laphroaig, a nawet podkupienia części załogi sąsiedniej destylarni, Peterowi Mackie nie udało się "podrobić" Laphroaig. Malt Mill działała, z przerwami, do 1962 roku, kiedy to została zamknięta, a jej sprzęt przyłączony do destylarni Lagavulin. Legenda Malt Mill pojawiła się jeszcze wiele lat później. W filmie Kena Loacha "Whisky dla aniołów" z 2012 roku w magazynach Balblair odnaleziono beczkę whisky z tej destylarni, którą potem sprzedano za ogromną kwotę jednemu z nieprzyzwoicie bogatych kolekcjonerów whisky. Czy jednak ów kolekcjoner dostał to, o co mu chodziło, wiedzą osoby, które film ten obejrzały. Serdecznie polecamy.

Whisky z destylarni Laphroaig obecne są – co oczywiste – w stałej ofercie Domu Whisky Online. Zapraszamy do poszperania na naszych półkach.


[09.08.2021 / zdjęcie: Laphroaig]

Pokaż więcej wpisów z Sierpień 2021
pixel