Nowe alembiki w Kilchoman
07/08/2019
Do niedawna najmłodsza destylarnia na wyspie Islay to już prawdziwy weteran szkockiego przemysłu gorzelniczego. Uruchomiona w 2005 roku na lokalnej farmie, do tej pory funkcjonowała korzystając z dwóch alembików, które były na jej wyposażeniu od chwili założenia. Od jakiegoś czasu mówiło się jednak o powiększeniu potencjału produkcyjnego gorzelni. Wreszcie słowo stało się ciałem, rozpoczęto prace, a od niedawna Kilchoman może poszczycić się już nie jedną, a dwiema halami alembików, a jej moce produkcyjne podskoczyły do blisko pół miliona litrów czystego alkoholu rocznie. Takie podwojenie wydajności to znak, że Kilchoman przeszła pomyślnie niemowlęctwo, wiek dziecięcy i trądzik młodzieńczy – to już pełnoprawna wytwórnia whisky, będąca w stanie samodzielnie i bez zagrożenia dla swego ekonomicznego bytu decydować o linii swojego rozwoju.
Istotne w całym procesie rozbudowy było utrzymanie jednolitego profilu produkowanego tu destylatu, a jednocześnie stworzenie sobie możliwości do eksperymentowania z różnego rodzaju odmianami jęczmienia, czy szczepami drożdży. I takie właśnie są plany Anthony’ego Willisa, założyciela i dyrektora firmy. Nowa hala alembików oraz dodatkowa kadź zacierna i sześć kadzi fermentacyjnych, o które wzbogaciła się Kilchoman, pracują teraz równolegle ze starym wyposażeniem, a wytwarzany destylat trafia do beczek razem z tym pochodzącym z pierwszych dwóch alembików zakładu. Dołożono bowiem wszelkich starań, by nowe kadzie i alembiki w niczym nie różniły się od dotąd funkcjonujących, które przyniosły niemały sukces rynkowy młodej gorzelni. Jednak eksperymentowanie nie musi oznaczać zmian w sprzęcie – jego wielkości czy charakterystyce. Innowacja ma przyjść do Kilchoman – wzorem sąsiedniej Bruichladdich – poprzez zastosowanie różnorodnych surowców. Mowa przede wszystkim o odmianach jęczmienia innych niż te powszechnie stosowane w przemyśle gorzelniczym, oraz eksperymentach ze odmiennymi niż zwykle szczepami drożdży. Otaczające destylarnię pola były już obsiewane jęczmieniem odmian Concerto, Octavia i Sassy, a sama destylarnia już rozpoczęła próby z drożdżami szczepów Mauri, Kerry M i Kerry MX.
Wspomniane wyżej eksperymenty nie są niczym nowym w szkockim przemyśle gorzelniczym – wystarczy wspomnieć choćby niedawną, niezwykle udaną edycję Glenmorangie Allta, gdzie do fermentacji wykorzystano pozyskany z lokalnych pól dziki szczep drożdży, czy nieustające próby Bruichladdich z nietypowymi, często zapomnianymi odmianami jęczmienia. O absolutnym „odjechaniu” w tej dziedzinie niedawno powstałej destylarni Dornoch nie ma co tu nawet wspominać. I to zarówno ze względu na skalę eksperymentów, jak i na fakt, że – w przeciwieństwie do Glenmorangie i Bruichladdich – na jej gotowe produkty przyjdzie nam poczekać jeszcze kilka lat. Faktem niezaprzeczalnym jednak jest, że po rozpowszechnieniu się procesu dodatkowego dojrzewania (tzw. wood finishing) i przy prawnych obostrzeniach dotyczących definicji whisky i ścisłego określenia reżimu produkcyjnego, poszukiwania nowych efektów aromatyczno-smakowych za pośrednictwem stosowania innych niż wszyscy odmian jęczmienia i szczepów drożdży wydają się jedynym sposobem na uniknięcie uniformizacji whisky szkockiej.
Tak więc, nowa, większa Kilchoman zachowuje swój potencjał produkcyjny, zyskując jednocześnie możliwość eksperymentowania i poszukiwania być może nowej drogi, nowego profilu smakowego swoich produktów. Warto zwrócić uwagę na fakt, że podobne decyzje zapadły również w sprawie odbudowy i ponownego uruchomienia innej destylarni na wyspie Islay, mianowicie Port Ellen. Tam również odrestaurowane zostaną dwa oryginalne alembiki i cały osprzęt je obsługujący, w tym wszelkie kadzie, a tuż obok powstanie druga hala alembików, która służyć będzie działaniom innowacyjnym i eksperymentatorskim.
Nie można przy okazji nie wspomnieć o tym, iż w Kilchoman udało się uniknąć konieczności sprzedaży beczek dojrzewającego destylatu stronom trzecim. Oznacza to, że destylarnia utrzymuje pełną kontrolę nad whisky pojawiającą się na rynku pod ich własną marką i nie ma mowy – przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości – o jej edycjach niezależnych. Kilchoman nie jest też, i przynajmniej przez jakiś czas nie będzie, składnikiem żadnego z blendów firmowanych przez inne marki, innych producentów.
Dla porządku dodać trzeba, że producentem nowych alembików – podobnie jak tych oryginalnych z 2005 roku – jest mająca swą siedzibę w Rothes w Speyside firma Forsyths, największy i najbardziej zasłużony dla szkockiego przemysłu gorzelniczego producent alembików, kadzi i osprzętu do produkcji whisky.
Jak będą wyglądały – i smakowały – efekty eksperymentatorskich działań w Kilchoman, dowiemy się dopiero za kilka lat. Jak smakują wypuszczane dotąd edycje tamtejszej whisky dowiedzieć się można sprawdzając aktualną ofertę whisky z Kilchoman, dostępną za pośrednictwem Domu Whisky Online – zapraszamy!
[06.08.2019 / zdjęcie: Kilchoman]
Istotne w całym procesie rozbudowy było utrzymanie jednolitego profilu produkowanego tu destylatu, a jednocześnie stworzenie sobie możliwości do eksperymentowania z różnego rodzaju odmianami jęczmienia, czy szczepami drożdży. I takie właśnie są plany Anthony’ego Willisa, założyciela i dyrektora firmy. Nowa hala alembików oraz dodatkowa kadź zacierna i sześć kadzi fermentacyjnych, o które wzbogaciła się Kilchoman, pracują teraz równolegle ze starym wyposażeniem, a wytwarzany destylat trafia do beczek razem z tym pochodzącym z pierwszych dwóch alembików zakładu. Dołożono bowiem wszelkich starań, by nowe kadzie i alembiki w niczym nie różniły się od dotąd funkcjonujących, które przyniosły niemały sukces rynkowy młodej gorzelni. Jednak eksperymentowanie nie musi oznaczać zmian w sprzęcie – jego wielkości czy charakterystyce. Innowacja ma przyjść do Kilchoman – wzorem sąsiedniej Bruichladdich – poprzez zastosowanie różnorodnych surowców. Mowa przede wszystkim o odmianach jęczmienia innych niż te powszechnie stosowane w przemyśle gorzelniczym, oraz eksperymentach ze odmiennymi niż zwykle szczepami drożdży. Otaczające destylarnię pola były już obsiewane jęczmieniem odmian Concerto, Octavia i Sassy, a sama destylarnia już rozpoczęła próby z drożdżami szczepów Mauri, Kerry M i Kerry MX.
Wspomniane wyżej eksperymenty nie są niczym nowym w szkockim przemyśle gorzelniczym – wystarczy wspomnieć choćby niedawną, niezwykle udaną edycję Glenmorangie Allta, gdzie do fermentacji wykorzystano pozyskany z lokalnych pól dziki szczep drożdży, czy nieustające próby Bruichladdich z nietypowymi, często zapomnianymi odmianami jęczmienia. O absolutnym „odjechaniu” w tej dziedzinie niedawno powstałej destylarni Dornoch nie ma co tu nawet wspominać. I to zarówno ze względu na skalę eksperymentów, jak i na fakt, że – w przeciwieństwie do Glenmorangie i Bruichladdich – na jej gotowe produkty przyjdzie nam poczekać jeszcze kilka lat. Faktem niezaprzeczalnym jednak jest, że po rozpowszechnieniu się procesu dodatkowego dojrzewania (tzw. wood finishing) i przy prawnych obostrzeniach dotyczących definicji whisky i ścisłego określenia reżimu produkcyjnego, poszukiwania nowych efektów aromatyczno-smakowych za pośrednictwem stosowania innych niż wszyscy odmian jęczmienia i szczepów drożdży wydają się jedynym sposobem na uniknięcie uniformizacji whisky szkockiej.
Tak więc, nowa, większa Kilchoman zachowuje swój potencjał produkcyjny, zyskując jednocześnie możliwość eksperymentowania i poszukiwania być może nowej drogi, nowego profilu smakowego swoich produktów. Warto zwrócić uwagę na fakt, że podobne decyzje zapadły również w sprawie odbudowy i ponownego uruchomienia innej destylarni na wyspie Islay, mianowicie Port Ellen. Tam również odrestaurowane zostaną dwa oryginalne alembiki i cały osprzęt je obsługujący, w tym wszelkie kadzie, a tuż obok powstanie druga hala alembików, która służyć będzie działaniom innowacyjnym i eksperymentatorskim.
Nie można przy okazji nie wspomnieć o tym, iż w Kilchoman udało się uniknąć konieczności sprzedaży beczek dojrzewającego destylatu stronom trzecim. Oznacza to, że destylarnia utrzymuje pełną kontrolę nad whisky pojawiającą się na rynku pod ich własną marką i nie ma mowy – przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości – o jej edycjach niezależnych. Kilchoman nie jest też, i przynajmniej przez jakiś czas nie będzie, składnikiem żadnego z blendów firmowanych przez inne marki, innych producentów.
Dla porządku dodać trzeba, że producentem nowych alembików – podobnie jak tych oryginalnych z 2005 roku – jest mająca swą siedzibę w Rothes w Speyside firma Forsyths, największy i najbardziej zasłużony dla szkockiego przemysłu gorzelniczego producent alembików, kadzi i osprzętu do produkcji whisky.
Jak będą wyglądały – i smakowały – efekty eksperymentatorskich działań w Kilchoman, dowiemy się dopiero za kilka lat. Jak smakują wypuszczane dotąd edycje tamtejszej whisky dowiedzieć się można sprawdzając aktualną ofertę whisky z Kilchoman, dostępną za pośrednictwem Domu Whisky Online – zapraszamy!
[06.08.2019 / zdjęcie: Kilchoman]
Pokaż więcej wpisów z
Sierpień 2019