Dużo się słyszy o inwestycjach w usługi turystyczne związane ze szkockim przemysłem gorzelnianym. A to modernizowane są tzw. Visitor Centres, a to oferowane są noclegi na terenie destylarni, a to wreszcie pojawiają się oferty pensjonatów specjalizujących się w obsłudze wielbicieli whisky odwiedzających dany region. Spektakularnym przedsięwzięciem było zmodernizowanie pod kątem turystycznym czterech destylarni należących do Diageo i uruchomienie The Johnnie Walker Experience w Edynburgu. Jednak nie tylko Diageo inwestuje w turystów.
W tych dniach otwarto nowe Visitor Centre w jednej z największych i najsłynniejszych destylarni whisky słodowej w Speyside, The Glenlivet. Półtora roku, ogromny nakład pracy i środków – mowa o wielomilionowej inwestycji, choć nikt nie podaje dokładnych cyfr – i Glenlivet od strony turysty jest nie do poznania. Od stylowych wnętrz przez skórzane obicia foteli po autentyczne pole jęczmienia. Od nowoczesnych, multimedialnych eksponatów po degustację starych i niezwykle rzadkich whisky. Wszystko to - i dużo więcej - może stać się udziałem każdego, kto podczas wędrówek po Speyside trafi do doliny rzeki Livet i odwiedzi jedną z najbardziej znanych destylarnię whisky.
Założyciel destylarni, George Smith, zalegalizował swoją nielegalną działalność gorzelniczą, korzystając z dobrodziejstw uchwalonej w 1823 roku ustawy Customs and Excise Act. Jak głosi legenda, zamienił on wówczas jednego wroga, bezwzględnych poborców podatkowych, na drugiego, nie mniej bezwzględnego – pozostałych nielegalnych bimbrowników z okolicy. Do tego stopnia, że musiał się zaopatrzyć w parę pistoletów, żeby w razie potrzeby móc się bronić.
Niezależnie od tego jak było naprawdę, Glenlivet była z całą pewnością jednym z pionierów legalnego gorzelnictwa w regionie Speyside. Co więcej, zasłynęła z tak wysokiej jakości destylatów, że jeszcze przez wiele lat później inne destylarnie dopisywały sobie do nazwy przydomek "Glenlivet" jako gwarancję najwyższej jakości produktów. I tak, mimo iż samo słowo Glenlivet oznacza dolinę rzeki Livet i w gruncie rzeczy tylko gorzelnicy działający w tej dolinie lub jej pobliżu mieliby prawo do używania tego określenia w nazwie swoich destylarni i ich produktów, w istocie nawet gorzelnie znacznie oddalone od doliny Livet przez długie lata stosowały go na etykietach swoich whisky. W dalszym ciągu w drugim obiegu można znaleźć Longmorn-Glenlivet, Miltonduff-Glenlivet czy Dufftown-Glenlivet. Dziś być może trudno w to uwierzyć, ale swego czasu nawet wielki Macallan posiłkował się przydomkiem Glenlivet na etykietach swoich whisky. Doszło do tego, że pod koniec XIX wieku sprawa trafiła do sądu, a ta właściwa Glenlivet uzyskała wówczas prawo do używania przedimka określonego „the” przed swoją nazwą. Inne mogły dorzucić do swej nazwy "Glenlivet" po łączniku.
Nowe Visitor Centre w Glenlivet otwarte jest już od początku lipca. Oferuje nie tylko nowy, bardziej atrakcyjny sposób opowiadania o historii i specyfice miejsca, ale także cały szereg możliwości degustacyjnych, w tym degustacji specjalnych, opartych na destylatach leżakujących w dębowych beczkach od wielu dziesięcioleci.
Oferta Domu Whisky Online obejmuje ogromny zakres edycji whisky Glenlivet, zarówno tych z destylarni The Glenlivet, jak i z tych, które z opisywanych wyżej przyczyn do swojej nazwy postanowiły dokleić przydomek "Glenlivet". Będą to whisky do codziennego sączenia, tzw. daily drams, jak i wyjątkowe edycje, w tym takie o znacznej wartości kolekcjonerskiej. Zapraszamy do odwiedzin i zakupów.
[08.07.2021 / zdjęcie: Sandy Hyslop, Pernod Ricard]