Receptura whisky szkockiej nie daje gorzelnikom wielkiego pola manewru jeśli chodzi o kształtowanie ostatecznego profilu whisky. Do produkcji whisky typu single malt użyć można jedynie słodu jęczmiennego, wody i drożdży, a dojrzewanie musi odbywać się w dębowych beczkach. Trudno się więc dziwić, że producenci whisky stają na głowie próbując w jak najbardziej kreatywny sposób wykorzystać te składniki. jak się wydaje, największe pole do popisu daje tu ostatni element procesu, czyli dojrzewanie.
Już w latach osiemdziesiątych XX wieku zaczęły się intensywne poszukiwania wariacji smaku whisky, będących pochodną zastosowania do maturacji beczek nietypowych, innych niż standardowe i powszechnie stosowane beczki po burbonie i po sherry. Pojawiły się pomysły na wykorzystanie beczek po innych trunkach, w tym wszelkiego rodzaju winach, rumie, koniaku, a nawet calvadosie. Później przyszedł czas na eksperymenty z przygotowaniem wnętrza standardowych beczek. Co prawda, tutaj wielkiego pola manewru nie ma, jednak pomysł na bardziej intensywne wypalanie wnętrza dał interesujące rezultaty chociażby w przypadku Ardbeg Alligator. Wypalone intensywnie wnętrze beczki przypominało skórę aligatora, co wykorzystano w nazwie whisky, a grubsza warstwa powstałego w rezultacie takiej obróbki węgla drzewnego przyspieszyła część procesów maturacji whisky.
Zapoczątkowany przez Singleton of Auchroisk, podjęty później przez Balvenie i Glenmorangie i rozwinięty twórczo przez Bruichladdich i Murray McDavid trend tzw. "finiszowania" whisky, jest obecnie stosowany bodaj przez wszystkich szkockich producentów i bottlerów whisky. Polega on na tym, że whisky dojrzewana wstępnie z starych, zużytych beczkach, poddawana jest krótkiemu finałowemu procesowi dojrzewania w starannie dobranych i niezwykle aktywnych (zwykle first-fill) beczkach, w których wcześniej przechowywano trunki inne niż standardowy burbon. Nierzadko wystarczy kilka miesięcy, by kompletnie odmienić lub choćby tylko wydatnie wzbogacić profil traktowanej w ten sposób whisky.
Poszukiwania nowatorskich źródeł wzbogaconych doznań smakowych oferowanych przez whisky doprowadziły wreszcie do eksperymentów dotyczących paliwa wykorzystywanego do wypalania wnętrza beczek. Pisaliśmy już tu o irlandzkiej whiskey Currach, która poddawana była ostatecznej fazie dojrzewania w beczkach wypalanych z użyciem wysuszonych wodorostów. Najwidoczniej jednak idea ta zakiełkowała również w głowach przynajmniej jednego ze szkockich producentów.
Glenmorangie A Tale of the Forest to whisky, dla powstania której inspiracją były aromaty leśnego poszycia, cieszące zmysł powonienia jednego z bardziej znanych innowatorów w szkockim gorzelniczym światku, dr. Billa Lumsdena. Jego spacery po lesie w pobliżu domu zaowocowały projektem, w ramach którego do wypalania wnętrza beczek wykorzystano cały szereg elementów roślinnych, w tym owoce jałowca, korę brzozy i wrzosy. Według twórcy nowej whisky, taki sposób przygotowania beczek ma w efekcie pozwolić przenieść aromaty lasu do whisky.
Zdaniem producenta, Glenmorangie A Tale of the Forest ma oferować w swoim bukiecie nuty igieł sosnowych, owoców jałowca, dymu drzewnego, leśnego mchu, ale także akcenty eukaliptusa, mięty i gorzkich pomarańczy. Zabutelkowana została w edycji limitowanej, dostępnej tylko w jednej z brytyjskich sieci sklepów, w dniach 3-17 października. Whisky zawiera 46% alkoholu objętościowo, a zakup pojedynczej butelki uszczupli nasz budżet o 75 funtów. Nie wspomniano o planach jej szerszej dystrybucji.
Glenmorangie A Tale of the Forest jest już trzecią edycją w ramach serii "opowieści" z Glenmorangie. Wcześniej otrzymaliśmy A Tale of Cake, finiszowaną w beczkach po deserowym tokaju oraz A Tale of Winter, finiszowaną w beczkach po marsali.
Założona w 1843 roku destylarnia Glenmorangie jest jednym z bardziej znanych producentów szkockiej whisky słodowej. na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku była jednym z prekursorów wspomnianej techniki dodatkowego dojrzewania whisky (tzw. wood finishing). Charakterystyczną cechą Glenmorangie jest destylacja w najwyższych w Szkocji alembikach, wyposażonych w długie, wysmukłe szyje aparatach odpędowych, wysokich na ponad 5 metrów. Niedawno na terenie destylarni wzniesiono nową, na wskroś nowoczesną destylarni The Lighthouse, której głównym zadaniem jest umożliwienie kolejnych eksperymentów. Można więc oczekiwać, że Glenmorangie zaskoczy nas jeszcze niejeden raz w dającej się przewidzieć przyszłości. I to nie tylko nową szatą graficzną oferowanej whisky, jak to miało miejsce pod koniec lipca tego roku.
W bieżącej ofercie Domu Whisky Online znaleźć można szeroki wachlarz whisky, pochodzących z Glenmorangie. A najświeższe informacje prosto z Tain w Szkocji mówią o tym, że Glenmorangie A Tale of the Forest dostępna będzie już nie tylko w jednej z brytyjskich sieci sklepów, jak napisaliśmy wyżej. W okolicach 3 października można się jej spodziewać również w naszym Domu Whisky Online. Serdecznie zapraszamy do odwiedzin.
[23.09.2022 / zdjęcie: Glenmorangie]