Leonardo DiCaprio w Deanston
27/11/2016
Dobrze jest być celebrytą. Tak przypuszczam, bo doświadczeń w tej kwestii nie mam żadnych. Weźmy takiego Leonarda DiCaprio. Nie tak dawno zjeździł świat kręcąc film dokumentalny poświęcony globalnemu ociepleniu, zanieczyszczeniu środowiska naturalnego i ochronie zwierząt. Prace nad filmem „Before the Flood” zabrały go między innymi do Chin, na Grenlandię, czy na pacyficzne atole Kiribati.
Dwa tygodnie temu wielki Leonardo przybył do Edynburga. Niczego tu nie kręcił, jednak wizyta aktora jego pokroju nie mogła nie zostać niezauważona. I nie mogła być jedynie prywatną sprawą artysty. Gwiazdor „Wilka z Wall Street,” „Titanica” i „Wielkiego Gatsby’ego” przemawiał podczas edynburskiej gali Scottish Business Awards, a także poświęcił się działalności dobroczynnej. Szerokim echem w szkockich mediach odbiła się zorganizowana w ramach tych ostatnich działań wizyta w restauracji Home, prowadzonej przez organizację charytatywną Social Bite, pracującej na rzecz bezdomnych.
Wydaje się jednak, że pierwsza wizyta Leonarda w Szkocji – jak donoszą media, słynny aktor nigdy wcześniej tu nie był – nie mogła obyć się bez wizyty w którejś ze szkockich destylarni whisky. Wybór padł na… Deanston. Dwa dni temu, pracownicy destylarni dowiedzieli się w ostatniej chwili, że mają przygotować się na wizytę rangi VIP. I nie ma znaczenia, że już po godzinach i każdy chciałby iść do domu. Można się domyślić, że nikt nie żałował jednak pozostania w pracy po godzinach. Oto do destylarni przybył sam Leonardo DiCaprio w towarzystwie kilkorga znajomych, w tym Kevina Connolly’ego i Lukasa Haasa, pod okiem przewodnika odbył rundę po zakładzie, wykazał zainteresowanie, poddał degustacji lokalne wyroby, po czym wydał około 1000 funtów na pięć butelek wytwarzanej tu whisky.
Zdziwienie budzić może wybór Deanston na obiekt gorzelniczego zainteresowania aktora. Albo świadczyć o tym, że sam nie ma zielonego pojęcia o interesującym nas trunku i zdał się w tej sprawie na kontakty swoich agentów. Deanston „zagrała” nie tak dawno w filmie „Angels’ Share” z udziałem m.in. Charlesa MacLeana, tak więc kontakty świata filmu z kierownictwem zakładu nie zdążyły się jeszcze zdezaktualizować. A zdziwienie piszącego te słowa bierze się stąd, że Deanston jest jedną z bardziej szpetnych wytwórni whisky w Szkocji, a jej wyroby plasują się gdzieś między Loch Lomond a Arran w rankingach wielbicieli whisky. Deanston jest na tyle mało atrakcyjną destylarnią, że gdy kręcono sceny do wspomnianego „Angels’ Share”, pokazano tylko wnętrze zakładu – kadzie, alembiki, beczki i piękną przewodniczkę. Ujęcie gdy bohaterowie filmu podjeżdżają pod gorzelnię wykonano przy zdecydowanie bardziej urokliwej Glengoyne, gdzie na potrzeby tego ujęcia usunięto nazwę destylarni, widniejącą normalnie tuż obok bramy wjazdowej.
Istnieje jeszcze jedna możliwość – Deanston wygrała w konkurencji na destylarnię położoną jak najbliżej Edynburga. Co skądinąd potwierdzałoby tezę o najbardziej niefachowym z możliwych wyborów. Co prawda, zdecydowanie najbliżej stolicy Szkocji znajduje się Glenkinchie, ale i ona nie posiada więcej atutów, które przemawiałyby za jej wyborem. Natomiast niewiele dalej od hotelu, w którym zatrzymał się w Edynburgu Leonardo DiCaprio, znajdują wspomniana już Glengoyne, urokliwa Blair Athol, miniaturowa Edradour, oferująca bez porównania więcej atrakcji Aberfeldy (Dewar’s World of Whisky), czy wreszcie otwarta stosunkowo niedawno, zlokalizowana w odrestaurowanych zabytkowych budynkach Kingsbarns. W przypadku tej ostatniej, na pewno dałoby się przy okazji zorganizować golfa na jednym z historycznych pól golfowych St. Andrews. Ale może pan DiCaprio na golfie też się nie zna…
Gdy następnym razem któraś z hollywoodzkich gwiazd zechce wybrać się na zwiedzanie destylarni whisky szkockiej, polecamy swoje usługi w kwestii wyboru odpowiedniej destynacji.
[Zdjęcie: Daily Record]
Pokaż więcej wpisów z
Listopad 2016