Kilka nowości ze Szkocji
Październik obfitował w nowości i zapowiedzi nowych whisky, które mają się lada moment ukazać. Pisaliśmy o Balvenie The Week of Peat, o debiutach destylarni Lochlea i Clydeside, o odkryciu braku kątów w Bowmore, nowej Smokehead, kolejnej Johnnie Walker Blue Label Ghist & Rare, czy zapowiedzi Bruichladdich Black Art 09.1. Jednak nie o wszystkich nowościach daliśmy radę tutaj napisać, dlatego dziś spróbujemy choć w małym stopniu nadrobić tę zaległość.
W Glenmorangie dzieje się. Nie dość, że zupełnie przez zaskoczenie wybudowali tam sobie praktycznie nową destylarnię (The Lighthouse) i wypuścili z tej okazji whisky Glenmorangie Lighthouse, to jeszcze nie zapomnieli, że nadchodzi zima i trzeba się do niej odpowiednio przygotować. A jak lepiej przygotować się zimy, jeśli nie sprawiając sobie gustowny i ciepły sweterek? Glenmorangie A Tale of Winter 13yo to whisky, którą jej twórca, słynny dr Bill Lumsden, określa właśnie jako taki szczelnie otulający zimowy, wełniany sweter. Akcenty owoców, miodu, kakao, cynamonu, imbiru i goździków, obecne w bukiecie nowej Glenmorangie, nieodmiennie kojarzą się z długimi wieczorami spędzonymi przy kominku, gdy za oknem śnieg i zawierucha. Whisky dojrzewała najpierw w beczkach po burbonie, po czym poddano ją finiszowaniu w beczkach po marsali. Limitowana edycja, butelkowana bez filtrowania na zimno, o mocy 46%, w cenie 75 funtów za butelkę.
Podróżując wzdłuż wschodniego wybrzeża Szkocji na południe od Glenmorangie, prędzej czy później przejedziemy obok drogowskazu na Tomatin. A w Tomatin też nie zasypiają gruszek w popiele. Właśnie zapowiedziano tam premierę kolejnej, piątej już whisky w serii Warehouse 6 Collection. Tym razem jest to whisky zestawiona z dwóch beczek destylatu z rocznika 1978. Leżakował on w beczkach po burbonie przez 30 lat, po czym trafił do dwóch beczek first-fill po sherry typu oloroso. W nich spędził kolejne 12 lat. Efektem jest Tomatin 1978 42yo, która jeszcze przed swoją oficjalną premierą nagrodzona została medalem Gold Outstanding, zdobyła niewiarygodne 98 punktów i ostatecznie wygrała rywalizację na najlepszą whisky w kategorii Single Malt Scotch Whisky 26 Years and Over w konkursie International Wine and Spirit. Niestety, po 42 latach spędzony w dębowych beczkach, whisky zostało już tylko tyle, by napełnić jedynie 350 butelek. Drugie "niestety" dotyczy ceny detalicznej. Kryształowa karafka – nie jakaś tam zwykła butelka – Tomatin 1978 kosztować ma okrągłe 3 tysiące funtów.
Z Tomatin trzeba by wybrać się na wschód, minąć dziesiątki (dosłownie!) destylarni, by wreszcie trafić do destylarni Knockdhu. Ta ładniutka, tradycyjna destylarnia pochodząca z końca XIX wieku to dom anCnoc Single Malt Whisky. Wiele lat temu uznano, że umieszczanie na etykietach tamtejszej whisky nazwy destylarni prowadzić może do konfuzji z produktami destylarni Knockando w Speyside, zmieniono więc nazwę whisky. Tym samym Knockdhu trafiła do elitarnego klubu gorzelni, które swoje whisky z jakiegoś powodu inaczej nazywać muszą. W Knockdhu wypuszczono właśnie kolejną whisky rocznikową. anCnoc 2009 Vintage to whisky zestawiona z destylatów dojrzewanych w beczkach first-fill po sherry i tych dojrzewanych w beczkach po burbonie. Ma to podobno interesujący bukiet, obfitujący w nuty korzenne, dębowe, miodu, cytrusów, czekolady, jabłek i krówek. Whisky butelkowana w naturalnej postaci – bez filtrowania na zimno i bez barwienia karmelem, moc 46%. Koszt zakupu butelki to 50 funtów.
Z Knockdhu wędrujemy na południowy zachód, wprost do należącej do Ian Macleod Distillers destylarni Glengoyne. Tam właśnie zapowiedziano premierę Glengoyne The Wetlands Single Cask, z której sprzedaży dochód zasili inicjatywę proekologiczną, fundusz na rzecz zachowania mokradeł (jak w nazwie), Wildfowl and Wetlands Trust. Celem WWT w ramach projektu Blue Recovery jest utworzenie 100.000 hektarów zdrowych mokradeł w całej Wielkiej Brytanii. W Glengoyne w ostatnim czasie sporo mówi się o zmianach klimatycznych i spowodowanych przez nie niedoborach wody, przez co w najbardziej suchym okresie ubiegłego roku kilka destylarni zmuszonych było do wstrzymania produkcji. Glengoyne The Wetlands Single Cask to whisky z pojedynczej beczki refill typu hogshead po sherry, której zawartość wystarczyła do napełnienia 300 butelek whisky o mocy 59,1%. Naturalnie, nie było mowy o filtrowaniu na zimno, czy barwieniu whisky karmelem. Koszt zakupu pojedynczej butelki to 120 funtów.
Z Glengoyne już tylko krótki spacer do Glasgow, gdzie w listopadzie odbędzie się 26. konferencja w sprawie zmian klimatycznych, zwana w skrócie COP26. Z tej okazji Scotch Whisky Association (co prawda, z siedzibą w Edynburgu, nie w Glasgow) przygotowało whisky mieszaną, nazwaną właśnie COP26. Limitowana edycja ma reprezentować przywiązanie szkockiego przemysłu gorzelniczego do idei równowagi ekologicznej – od zboża do kieliszka. Whisky zestawiona została z produktów 26 szkockich destylarni, reprezentujących wszystkie pięć regionów produkcji whisky. Butelki wykonano ze szkła pochodzącego w 97% z recyklingu, zatkano je podlegającymi w pełni recyklingowi korkami, etykieta wydrukowana została na papierze w 55% procentach z włókna z recyklingu, w tym z odpadów z jęczmienia po produkcji whisky, wreszcie karton wykonany jest w 100% z materiałów z recyklingu. Powstało 900 butelek, które zostaną wręczone uczestnikom szczytu klimatycznego. Nie przewidziano sprzedaży whisky COP26, a tylko jedna butelka zostanie wystawiona w Scotch Whisky Experience w Edynburgu, gdzie będzie można ją zobaczyć do końca roku.
[30.10.2021 / zdjęcie: Tomatin]