Kavalan jest jakaś inna
04/01/2019
Kiedy mówimy o whisky, często odwołujemy się do wielowiekowych tradycji, ekscytujemy się kilkudziesięcioletnimi destylatami i coraz mniej dziwimy zawrotnym cenom, jakie trzeba za nie płacić. W tym kontekście, swoistym ewenementem – no, może poza kwestią cen – jest destylarnia Kavalan.
Kavalan to wytwórnia whisky zupełnie pozbawiona oparcia w tradycji, uruchomiona przez firmę, mającą w ofercie piwo korzenne, kawę mrożoną, krewetki, storczyki czy wodę stołową. Jakby tego było mało, warunki naturalne do produkcji whisky są na Tajwanie kompletnie inne niż w Szkocji. Tropikalne temperatury i wysoka wilgotność powietrza oznaczają, że proces dojrzewania przebiega tu według zupełnie innych reguł niż w klimacie szkockich Highlands. Jest on przede wszystkim zdecydowanie szybszy, a stopień parowania – słynna „działka aniołów” – to aż około 12% rocznie. Nic dziwnego, że nikt nie może sobie tu pozwolić na wieloletnie leżakowanie i konkurowanie z sędziwymi whisky z wiekowych szkockich wytwórni.
Być może nie każdy zdaje sobie sprawę, że pierwsza Kavalan pojawiła się na rynku niemal dokładnie 10 lat temu, w grudniu 2008 roku. Prosta matematyka wskazuje, że skoro pierwsza destylacja miała tam miejsce w marcu 2006, to wypuszczony wówczas na rynek trunek nie mógł mieć dużo więcej niż dwa lata. Ile, w takim razie, mogła mieć whisky, która w styczniu 2010 pobiła na głowę trzy szkockie whisky podczas sesji blind tasting z okazji Nocy Burnsa w Leith? Wydarzenie to odbiło się szerokim echem w świecie whisky. Tamta Kavalan nie mogła mieć nawet czterech lat.
Tak na marginesie, czy jeśli powiemy, że jednym z ojców sukcesu Kavalan był dr Jim Swan, i ten sam dr Swan był głównym konsultantem podczas projektowania i wstępnej fazy budowy m.in. Lindores Abbey Distillery w Szkocji – to czy dziwi fakt, że w Lindores przygotowano specjalny magazyn, w którym odtworzono warunki panujące w klimacie tropikalnym?
Dalsze sukcesy Kavalan przeszły już do historii. I tylko od czasu do czasu warto sobie przypomnieć, że ta historia dopiero weszła w drugą dekadę. Całkowite postawienie na głowie wszystkiego, co wielu z nas zawsze wierzyło i uznawało za nieodzowne atrybuty whisky – podobnie jak szklaneczka ze rżniętego szkła, kostki lodu i obity skórą fotel przed kominkiem.
Jak donosi prasa fachowa, Kavalan najwidoczniej wszystko robi inaczej. Podczas gdy większość nowych szkockich destylarni rozpoczyna swoją działalność od produkcji m.in. ginu, by jakoś sfinansować najtrudniejszy, pierwszy etap działalności, zanim pojawi się whisky. Tamten etap Kavalan już dawno (sic!) ma za sobą. Ale publika chce ginu. Gin więc dostaną. Kavalan Gin.
Swoją drogą, aż strach pomyśleć co będzie, gdy pojawi się rynkowa nisza na spersonalizowane, ręcznie robione wykałaczki z tajwańskiego bambusa.
Uszczypliwości na bok, Kavalan Gin zadebiutował już we wrześniu 2018 na tajwańskim rynku, jednak dopiero teraz stawia pierwsze kroki na rynkach światowych. I podobnie jak w przypadku whisky, można się tu spodziewać niemałego zaskoczenia. W przeciwieństwie bowiem do zdecydowanej większości ginów, wytwarzanych w oparciu o neutralny alkohol zbożowy, trzon Kavalan Gin stanowi trzykrotnie destylowany spirytus na bazie słodu jęczmiennego. Wprost z takich samych miedzianych alembików, jak te do wytwarzania whisky słodowej. Nie na tym jednak koniec różnic. Obok tradycyjnego jałowca, anyżku i kolendry, tajwański producent infuzował swój produkt również lokalnymi smakami, elementami roślinnymi z Yilan, gdzie znajduje się destylarnia. I tak, w bukiecie Kavalan Gin znajdziemy także akcenty skórki kumkwata, suszoną karambolę i guawę. Innymi słowy, w Kavalan postawiono na pełny, świeży i owocowy smak nowego produktu.
Mówiło się tu i ówdzie, że kolejnym krokiem w ekspansji Kavalan na rynkach alkoholowych będzie produkcja ekskluzywnego, high-endowego piwa. Wygląda jednak na to, że tajwański producent jak mało który na świecie posiada zdolność błyskawicznej adaptacji do warunków rynkowych. Gdzieś w okolicach biura Lee Yu-Tinga, CEO grupy King Car, właściciela destylarni Kavalan, decyzje zapadają szybko i bezzwłocznie wprowadzane są w życie. Pojawił się gin, piwo będzie musiało zaczekać.
[Oferta Kavalan dostępna w Dom Whisky Online]
[04.01.2019 / zdjęcie: Kavalan]
Kavalan to wytwórnia whisky zupełnie pozbawiona oparcia w tradycji, uruchomiona przez firmę, mającą w ofercie piwo korzenne, kawę mrożoną, krewetki, storczyki czy wodę stołową. Jakby tego było mało, warunki naturalne do produkcji whisky są na Tajwanie kompletnie inne niż w Szkocji. Tropikalne temperatury i wysoka wilgotność powietrza oznaczają, że proces dojrzewania przebiega tu według zupełnie innych reguł niż w klimacie szkockich Highlands. Jest on przede wszystkim zdecydowanie szybszy, a stopień parowania – słynna „działka aniołów” – to aż około 12% rocznie. Nic dziwnego, że nikt nie może sobie tu pozwolić na wieloletnie leżakowanie i konkurowanie z sędziwymi whisky z wiekowych szkockich wytwórni.
Być może nie każdy zdaje sobie sprawę, że pierwsza Kavalan pojawiła się na rynku niemal dokładnie 10 lat temu, w grudniu 2008 roku. Prosta matematyka wskazuje, że skoro pierwsza destylacja miała tam miejsce w marcu 2006, to wypuszczony wówczas na rynek trunek nie mógł mieć dużo więcej niż dwa lata. Ile, w takim razie, mogła mieć whisky, która w styczniu 2010 pobiła na głowę trzy szkockie whisky podczas sesji blind tasting z okazji Nocy Burnsa w Leith? Wydarzenie to odbiło się szerokim echem w świecie whisky. Tamta Kavalan nie mogła mieć nawet czterech lat.
Tak na marginesie, czy jeśli powiemy, że jednym z ojców sukcesu Kavalan był dr Jim Swan, i ten sam dr Swan był głównym konsultantem podczas projektowania i wstępnej fazy budowy m.in. Lindores Abbey Distillery w Szkocji – to czy dziwi fakt, że w Lindores przygotowano specjalny magazyn, w którym odtworzono warunki panujące w klimacie tropikalnym?
Dalsze sukcesy Kavalan przeszły już do historii. I tylko od czasu do czasu warto sobie przypomnieć, że ta historia dopiero weszła w drugą dekadę. Całkowite postawienie na głowie wszystkiego, co wielu z nas zawsze wierzyło i uznawało za nieodzowne atrybuty whisky – podobnie jak szklaneczka ze rżniętego szkła, kostki lodu i obity skórą fotel przed kominkiem.
Jak donosi prasa fachowa, Kavalan najwidoczniej wszystko robi inaczej. Podczas gdy większość nowych szkockich destylarni rozpoczyna swoją działalność od produkcji m.in. ginu, by jakoś sfinansować najtrudniejszy, pierwszy etap działalności, zanim pojawi się whisky. Tamten etap Kavalan już dawno (sic!) ma za sobą. Ale publika chce ginu. Gin więc dostaną. Kavalan Gin.
Swoją drogą, aż strach pomyśleć co będzie, gdy pojawi się rynkowa nisza na spersonalizowane, ręcznie robione wykałaczki z tajwańskiego bambusa.
Uszczypliwości na bok, Kavalan Gin zadebiutował już we wrześniu 2018 na tajwańskim rynku, jednak dopiero teraz stawia pierwsze kroki na rynkach światowych. I podobnie jak w przypadku whisky, można się tu spodziewać niemałego zaskoczenia. W przeciwieństwie bowiem do zdecydowanej większości ginów, wytwarzanych w oparciu o neutralny alkohol zbożowy, trzon Kavalan Gin stanowi trzykrotnie destylowany spirytus na bazie słodu jęczmiennego. Wprost z takich samych miedzianych alembików, jak te do wytwarzania whisky słodowej. Nie na tym jednak koniec różnic. Obok tradycyjnego jałowca, anyżku i kolendry, tajwański producent infuzował swój produkt również lokalnymi smakami, elementami roślinnymi z Yilan, gdzie znajduje się destylarnia. I tak, w bukiecie Kavalan Gin znajdziemy także akcenty skórki kumkwata, suszoną karambolę i guawę. Innymi słowy, w Kavalan postawiono na pełny, świeży i owocowy smak nowego produktu.
Mówiło się tu i ówdzie, że kolejnym krokiem w ekspansji Kavalan na rynkach alkoholowych będzie produkcja ekskluzywnego, high-endowego piwa. Wygląda jednak na to, że tajwański producent jak mało który na świecie posiada zdolność błyskawicznej adaptacji do warunków rynkowych. Gdzieś w okolicach biura Lee Yu-Tinga, CEO grupy King Car, właściciela destylarni Kavalan, decyzje zapadają szybko i bezzwłocznie wprowadzane są w życie. Pojawił się gin, piwo będzie musiało zaczekać.
[Oferta Kavalan dostępna w Dom Whisky Online]
[04.01.2019 / zdjęcie: Kavalan]
Pokaż więcej wpisów z
Styczeń 2019