Glenmorangie Bacalta
Położona na dalekiej północy Szkocji, na przedmieściach Tain, destylarnia Glenmorangie ma kilka powodów do dumy. Są wśród nich najwyższe w Szkocji alembiki, wyjątkowa woda pompowana z własnego ujęcia głębinowego, wreszcie jest pierwszą destylarnią w Szkocji, która postawiła na technikę dodatkowego dojrzewania whisky. Wood finishing, bo tak najczęściej określana jest ta metoda, polega na przelaniu whisky, dojrzewającej zwykle w beczkach po burbonie (choć nie tylko i nie zawsze), do beczek po różnego rodzaju innych trunkach, głównie winach, na stosunkowo krótki okres dodatkowego dojrzewania.
Na przełomie wieków w specjalistycznych sklepach dumnie prężyły swe etykiety Glenmorangie Port Wood Finish, Madeira Wood Finish i Sherry Wood Finish – obok bardziej zwyczajnych edycji whisky z Tain. Poza nimi, przez długi czas na rynku dostępna była jedynie Balvenie 12yo DoubleWood, jako prekursorka tego trendu z Dufftown. Co prawda, pierwszą „finiszowaną” whisky dostępną na rynku była Singleton of Auchroisk, ale w chwili jej debiutu nikt chyba nie zdawał sobie sprawy jak bardzo ta metoda dojrzewania przyjmie się w branży i jak daleko szkoccy gorzelnicy sięgać będą w poszukiwaniu nowych rodzajów beczek. Stąd brak nagłośnienia tego faktu. Nie tak dawna premiera – i niewątpliwy sukces rynkowy – Glenfiddich IPA Experiment stanowi potwierdzenie, że jest to kierunek, który jeszcze ma wiele do zaoferowania i jest wstanie zapewnić niejedną niespodziankę wielbicielom whisky.
Z czasem, Glenmorangie zaczęła coraz intensywniej eksperymentować z finiszowaniem whisky w różnego rodzaju beczkach, co zaowocowało pojawieniem się na rynku niezwykle szerokiego wachlarza nowych edycji whisky z tej destylarni. Mózgiem całego przedsięwzięcia jest dr Bill Lumsden, Director of Distilling and Whisky Creation w Glenmorangie. Naturalnie, wielkim uproszczeniem byłoby twierdzić, że zajmuje się on tylko finiszowaniem, jednak to właśnie jemu zawdzięczamy kolejne edycje whisky zarówno z Glenmorangie, jak i z siostrzanej Ardbeg, w tym właśnie te, które są przedmiotem naszego aktualnego zainteresowania. Warto wspomnieć o edycji Finealta, też wchodzącej w skład serii Private Edition, do której zastosowano lekko torfowy słód, a którą leżakowano w beczkach po burbonie i sherry, czy też Ealanta, która całe dojrzewanie odbyła w intensywnie wypalanych beczkach ze świeżego amerykańskiego dębu. Z kolei Sonnalta PX, Artein 15yo czy Mislean to już whisky przelewane do specjalnie wyselekcjonowanych beczek na ostatni etap procesu dojrzewania, tzw. wood finishing.
Jutro, 1 lutego 2017 nastąpić ma premiera kolejnego dziecka dr. Billa Lumsdena, Glenmorangie Bacalta. Whisky ta wchodzi w skład serii Private Edition i jest już ósmym jej elementem. Jest to whisky bez określenia wieku, będąca przedstawicielką tej grupy whisky, które poddawane są dodatkowemu dojrzewaniu. „Bacalta” w języku szkockim znaczy „pieczony, wypiekany” – whisky poddana najpierw tradycyjnemu dojrzewaniu w beczkach po burbonie, która trafiła potem do specjalnie przygotowanych, „wypiekanych na słońcu” beczek, w których wcześniej leżakowała małmazja, niezwykle słodka i cenna odmiana wina wytwarzanego m.in. na Maderze. Nie wiadomo na czym dokładnie miało polegać owo „wypiekanie w słońcu,” jednak określenie takie świetnie uzasadnia nadaną tej whisky nazwę, więc nie ma co dyskutować z działem PR The Glenmorangie Company.
Glenmorangie Bacalta butelkowana jest bez filtrowania, z zachowaniem tradycyjnej już w takich przypadkach mocy 46%. Przewidywana cena detaliczna to równowartość około 85 euro.