Glenlivet 1966 50yo Winchester Collection
03/10/2016
Kolejna staruszka z Glenlivet
Już jakiś czas temu producenci whisky szkockiej zauważyli, że zupełnie niesłusznie pozostawili niezależnym dystrybutorom misję propagowania starych i rzadkich whisky, wypuszczanych na rynek w limitowanych edycjach. W ciągu ostatniej dekady na rynku pojawiły się niezliczone limitowane edycje whisky słodowych, firmowanych już przez producentów. Założenie jest takie, że skoro są one selekcjonowane, zestawiane i butelkowane niejako u źródła, będą to z definicji edycje bardziej wartościowe, a wykwintne nierzadko butelki zawierać będą destylaty po prostu lepsze, ciekawsze, bogatsze. Cóż, że cieszyć się ich aromatem i smakiem dane będzie bardzo nielicznym, gdyż ze względu na wysokie ceny takich edycji, są to najczęściej whisky kolekcjonerskie.
Firma Chivas Brothers, właściciel szeregu destylarni głównie w regionie Speyside, dwa lata temu, w 2014 roku wypuściła na rynek niezwykle rzadką, starą, rocznikową The Glenlivet 50yo z roku 1964. Seria, w skład której weszła owa whisky nazwana została Winchester Collection. Na rynku pojawiło się tylko 100 butelek, z których pierwsza trafiła do gabloty słynnego londyńskiego domu handlowego Harrods.
Właśnie w tych dniach odbyła się premiera drugiej edycji Glenlivet w ramach tej serii. I znowu do czynienia mamy z setką butelek, tym razem jednak zawierających whisky Glenlivet z roku 1966. Whisky wyprodukowana przez ówczesnego mistrza destylacji Roberta Arthura, a przeznaczona do butelkowania przez aktualnego mistrza destylacji, Alana Winchestera. Pochodzi ona z pojedynczej beczki po sherry, napełnionej w Glenlivet 50 lat temu. Odznaczać ma się „delikatną i słodką złożonością”, akcentami cynamonu i przypraw korzennych, a jej finisz jest „wyjątkowo długi, gładki z zaznaczoną delikatną wytrawnością.” Trudno jednak wyobrazić sobie, żeby wiele spośród przygotowanej setki butelek rzeczywiście miało szansę pokazać swoje cechy na podniebieniu któregoś z koneserów whisky. Zamknięta złoconym korkiem, zdobionym kwarcytem z gór Cairngorms, w ręcznie wykonanej butelce, zamkniętej w skrzyneczce z drewna wiśniowego, przy cenie detalicznej na poziomie 25 tysięcy dolarów – stanie się ona co najwyżej okazem w którejś z bardziej bogatych kolekcji.
Butelka numer jeden zostanie zlicytowana 21 października przez dom aukcyjny Christie’s w Nowy Jorku. Zwycięzca aukcji zostanie zaproszony do Glenlivet, by tam wraz z Alanem Winchesterem napełnić kolejną beczkę świeżym destylatem, z przeznaczeniem na 50-letnie leżakowanie.
Wiele wskazuje na to, że kolejna edycja Winchester Collection zabutelkowana zostania za kolejne dwa lata, whisky znowu będzie miała 50 lat, z tą różnicą, że będzie to już rocznik 1968. W magazynach Glenlivet już odłożono na ten cel odpowiednie beczki.
[Zdjęcie: Destylarnia Glenlivet]
Już jakiś czas temu producenci whisky szkockiej zauważyli, że zupełnie niesłusznie pozostawili niezależnym dystrybutorom misję propagowania starych i rzadkich whisky, wypuszczanych na rynek w limitowanych edycjach. W ciągu ostatniej dekady na rynku pojawiły się niezliczone limitowane edycje whisky słodowych, firmowanych już przez producentów. Założenie jest takie, że skoro są one selekcjonowane, zestawiane i butelkowane niejako u źródła, będą to z definicji edycje bardziej wartościowe, a wykwintne nierzadko butelki zawierać będą destylaty po prostu lepsze, ciekawsze, bogatsze. Cóż, że cieszyć się ich aromatem i smakiem dane będzie bardzo nielicznym, gdyż ze względu na wysokie ceny takich edycji, są to najczęściej whisky kolekcjonerskie.
Firma Chivas Brothers, właściciel szeregu destylarni głównie w regionie Speyside, dwa lata temu, w 2014 roku wypuściła na rynek niezwykle rzadką, starą, rocznikową The Glenlivet 50yo z roku 1964. Seria, w skład której weszła owa whisky nazwana została Winchester Collection. Na rynku pojawiło się tylko 100 butelek, z których pierwsza trafiła do gabloty słynnego londyńskiego domu handlowego Harrods.
Właśnie w tych dniach odbyła się premiera drugiej edycji Glenlivet w ramach tej serii. I znowu do czynienia mamy z setką butelek, tym razem jednak zawierających whisky Glenlivet z roku 1966. Whisky wyprodukowana przez ówczesnego mistrza destylacji Roberta Arthura, a przeznaczona do butelkowania przez aktualnego mistrza destylacji, Alana Winchestera. Pochodzi ona z pojedynczej beczki po sherry, napełnionej w Glenlivet 50 lat temu. Odznaczać ma się „delikatną i słodką złożonością”, akcentami cynamonu i przypraw korzennych, a jej finisz jest „wyjątkowo długi, gładki z zaznaczoną delikatną wytrawnością.” Trudno jednak wyobrazić sobie, żeby wiele spośród przygotowanej setki butelek rzeczywiście miało szansę pokazać swoje cechy na podniebieniu któregoś z koneserów whisky. Zamknięta złoconym korkiem, zdobionym kwarcytem z gór Cairngorms, w ręcznie wykonanej butelce, zamkniętej w skrzyneczce z drewna wiśniowego, przy cenie detalicznej na poziomie 25 tysięcy dolarów – stanie się ona co najwyżej okazem w którejś z bardziej bogatych kolekcji.
Butelka numer jeden zostanie zlicytowana 21 października przez dom aukcyjny Christie’s w Nowy Jorku. Zwycięzca aukcji zostanie zaproszony do Glenlivet, by tam wraz z Alanem Winchesterem napełnić kolejną beczkę świeżym destylatem, z przeznaczeniem na 50-letnie leżakowanie.
Wiele wskazuje na to, że kolejna edycja Winchester Collection zabutelkowana zostania za kolejne dwa lata, whisky znowu będzie miała 50 lat, z tą różnicą, że będzie to już rocznik 1968. W magazynach Glenlivet już odłożono na ten cel odpowiednie beczki.
[Zdjęcie: Destylarnia Glenlivet]
Pokaż więcej wpisów z
Październik 2016