Przyzwyczailiśmy się już, że nowe szkockie destylarnie powstają w miejscach najbardziej nawet dzikich, odległych, gdzie o wielkości alembików decydować może szerokość najwęższego mostu po drodze od producenta na plac budowy. Wydaje się, że biorąc pod uwagę obecny poziom rozwoju transportu, nic nie jest w stanie powstrzymać zapaleńców, pragnących uruchomić produkcję whisky choćby na absolutnym krańcu świata. A wykorzystanie internetu w marketingu gotowego produktu działającej już destylarni otwiera przed nim nieograniczone możliwości zbytu. Wystarczy wspomnieć o mającej niedawno premierę whisky z destylarni Abhainn Dearg na wyspie Lewis w Hebrydach Zewnętrznych, czy o Ardnamurchan, usytuowanej w niezwykle malowniczym, jednak niemal zupełnie bezludnym zakątku kraju.
O destylarni na wyspie Barra mówiło się już od ponad dziesięciu lat. Kiedy wreszcie ziszczą się marzenia i plany pomysłodawców, będzie to bez wątpienia najbardziej niedostępna, najbardziej odległa i usytuowana w najbardziej ekstremalnej lokalizacji wytwórnia whisky szkockiej. Tak więc, na retoryczne „co może pójść nie tak?”, zadawane często przed podjęciem projektów-pewniaków, odpowiadamy – wszystko. A każdy, kto choć raz odwiedził Hebrydy Zewnętrzne, wie o czym mowa. Kaprysy oceanu są nader często przyczyną odwołania promów łączących wyspy ze stałym lądem. Awarie sieci energetycznej, problemy z zaopatrzeniem, odcięcie od świata, wreszcie skrajnie niekorzystny dla jakichkolwiek upraw klimat wysp, na zachód od których… długo, długo nic, a potem – Kanada. Wśród tych wysp, Barra jest ostatnim, najbardziej na południe wysuniętym, zaludnionym skrawkiem lądu. Dalej już tylko bezludne, niewielkie, skaliste i opatrzone egzotycznymi nazwami Sandray, Pabbay czy Mingulay.
Barrę, wraz z połączoną z nią groblą Vatersay, zamieszkuje łącznie nieco ponad 1200 osób. I to właśnie ta społeczność ma stać się beneficjentem planowanego przedsięwzięcia. Stowarzyszenie zajmujące się projektem uzyskało status „community benefit society”, co oznacza, że wszelkie zyski z działalności destylarni wykorzystane będą na potrzeby lokalnej społeczności. To jednak nie zachęca potencjalnych inwestorów. No bo jak – skoro nie będzie można wyprowadzać zysków, to jaki sens inwestować? I trudno odmówić logiki takiemu tokowi myślenia. Wydaje się, że jedynym sposobem na sfinansowanie budowy destylarni jest crowdfunding. Skoro udało się w GlenWyvis, to dlaczego miałoby się nie powieść na Barra?
W grudniu 2018 uruchomiono akcję crowdfundingową – każdy może stać się inwestorem i po części właścicielem mającej powstać destylarni. Co prawda, w zamian nie otrzymamy udziału w zyskach, jednak pomysłodawcy robią co mogą, by udział w tej zrzutce uczynić dla każdego z nas jak najbardziej atrakcyjnym. I tak, w zależności od wielkości wpłaty, otrzymamy wyrazy uznania w postaci koszulek polo, przewodników po wyspie, butelek pierwszej edycji whisky, możliwości darmowego zwiedzania, napełniania beczek, a nawet bilet lotniczy z Glasgow na Barrę i z powrotem. To ostanie może być o tyle ciekawe, że pas startowy lotniska na wyspie mieści się… na piaszczystej plaży, z których słyną wyspy u zachodniego wybrzeża Szkocji. Tak, samoloty latające na Barra lądują wprost na piasku przepięknej plaży!
W dłuższej perspektywie przewidziano wypłatę części zysku na rzecz udziałowców, jednak przedsięwzięcie musi najpierw osiągnąć poziom zyskowności, jednak wydaje się, że nie o zyski tutaj przecież chodzi.
A sama destylarnia? Powstanie w pobliżu miejscowości Upper Borve w zachodniej części wyspy. Stowarzyszenie Barra Distillery jest właścicielem terenu z dostępem do odpowiedniego źródła wody. Uzyskano także pozwolenie na budowę, a nawet już przeprowadzono część inwestycji w odnawialne źródła energii (turbiny wiatrowe i turbiny wodne), mające w przyszłości zasilać destylarnię. Zakład będzie pod tym względem w pełni samowystarczalny i wykorzystywał będzie tylko i wyłącznie energię odnawialną.
Wyposażenie gorzelni wykonane zostanie przez renomowanego wytwórcę alembików i wszelkiego rodzaju instalacji gorzelniczych, firmę Forsyth z Rothes w Speyside. Przewiduje się, że docelowo zakład będzie wytwarzał nieco ponad 26 tysięcy litrów whisky rocznie, co plasować go będzie gdzieś u dołu rankingu wielkości destylarni, w okolicach Strathearn i Dornoch. Pomysłodawcy projektu zapowiadają iście rzemieślnicze podejście do produkcji – whisky będzie butelkowana wprost z beczek, w postaci single cask, bez uprzedniego kupażowania.
Destylarnia będzie również atrakcją turystyczną – planowana do zebrania kwota 2,5 miliona funtów oprócz urządzeń i budynków stricte produkcyjnych ma sfinansować również centrum turystyczne. Nie bez znaczenia dla lokalnej społeczności będą stworzone w ten sposób miejsca pracy – bezpośrednio związane z samą destylarnią, jak i te skierowane na obsługę generowanego przez destylarnię ruchu turystycznego. Mowa tu o pensjonatach, restauracjach, sklepach.
Każdy, kto miał możliwość choć raz przyjrzeć się z bliska Hebrydom Zewnętrznym, wie o jak urokliwym zakątku Szkocji mowa. Niejeden przekonał się również o bezkompromisowości tamtejszego klimatu. Dla wielbicieli whisky są tam już dwie destynacje – destylarnia Isle of Harris na wyspie Harris i Abhainn Dearg na wyspie Lewis. Dorzucenie do koszyka kolejnej gorzelnianej atrakcji na wyspie Barra bez wątpienia podniesie atrakcyjność archipelagu. A kto wie, jeśli sytuacja będzie się dalej rozwijać, może w przyszłości będziemy mogli mówić o regionie? Wszak trzy destylarnie to dokładnie stan posiadania Campbeltown, a przez jakiś czas i w Lowlands nie działało ich więcej.
Za pasjonatów z Barra Distillery trzymamy kciuki. Każdego, kto w swe noworoczne postanowienia wpisał posiadanie destylarni whisky, zachęcamy do inwestycji [
Crowdfunder]. No i czekamy na moment, kiedy będzie można się tam wybrać i zwiedzić w pełni funkcjonalną, nowoczesną i ekologiczną wytwórnię whisky szkockiej.
[03.01.2019]