Destylarnia Toulvaddie
08/12/2016
Gdyby chcieć wymienić kobiety, które w ten czy w inny sposób znacząco przyczyniły się do rozwoju szkockiego przemysłu gorzelniczego, lista byłaby niezwykle krótka. Znalazłaby się na niej przede wszystkim współzałożycielka Cardhu, Hellen Cumming, oraz z pewnością Bessie Williamson, szefująca Laphroaig w połowie XX wieku. Bardziej współcześnie – nie wolno przeoczyć wkładu Jackie Thompson w reaktywację i przywrócenie świetności Ardbeg, a także aktualnej menadżerki Lagavulin, Georgie Crawford. Gdybyśmy jednak chcieli sporządzić listę destylarni whisky szkockiej założonych tylko i wyłącznie przez kobiety, lista byłaby pusta.
Tymczasem gdzieś w Ross-shire, w niewielkiej miejscowości Fearn, już nieco ponad rok temu zarejestrowano spółkę, mającą w niedługim czasie doprowadzić do wybudowania i uruchomienia destylarni o nazwie Toulvaddie. Toulvaddie Distillery Limited założyła kobieta, Heather Nelson, a destylarnia, która ma rozpocząć produkcję już w przyszłym roku będzie jej dzieckiem. Heather nie zamierza z nikim dzielić się prawami rodzicielskimi. Co więcej, upiera się, że wbrew ogólnie przyjętej opinii, whisky wcale nie jest trunkiem tylko dla mężczyzn, i że ona ma nadzieję choć trochę to przekonanie zmienić. I zrobić to w sposób najbardziej aktywny z możliwych – nie tylko nie odżegnując się od umiłowania szkockiego trunku narodowego, ale samodzielnie budując jego wytwórnię i zajmując się jego produkcją.
Destylarnia Toulvaddie znajdować się będzie na terenie nieczynnej bazy lotniczej Royal Navy, służącej niegdyś jako baza szkoleniowa dla pilotów bombowców Royal Navy, a budynek produkcyjny stanie na jedynym z nieczynnych pasów startowych. Planuje się, że wydajność nowej destylarni oscylować będzie w okolicach 30 tysięcy litrów czystego alkoholu rocznie, a więc będzie to jedna z najmniejszych wytwórni whisky, porównywalna do Strathearn czy Abhainn Dearg.
Już w tej chwili na stronie destylarni można dokonać zakupu jednej z pierwszych 70-litrowych beczek świeżego destylatu, które napełnione będą wkrótce po uruchomieniu gorzelni. Koszt takiego zakupu to 2000 funtów. Po upływie trzech lat właściciel będzie mógł zdecydować czy chce tę whisky zabutelkować, czy też pozostawi ją na dłuższe leżakowanie.
Usytuowana nieco na południowy wschód od Tain nowa destylarnia za najbliższą sąsiadkę będzie miała Glenmorangie. Odrobinę dalej znajdują się Balblair, Dalmore, oraz budowane lub właśnie uruchamiane Dornoch i BenWyvis. Wygląda na to, że na północ od Inverness rozwija się zupełnie nowy region produkcji whisky, czy właściwie silny podregion Highlands. Trzymamy kciuki za tę i wszystkie inne nowe inicjatywy w całej Szkocji. Czas najwyższy przypomnieć wielkim producentom jak się powinno wytwarzać whisky – a to właśnie deklarują wszyscy nowi gracze na rynku.
[Zdjęcie: destylarnia Toulvaddie]
Tymczasem gdzieś w Ross-shire, w niewielkiej miejscowości Fearn, już nieco ponad rok temu zarejestrowano spółkę, mającą w niedługim czasie doprowadzić do wybudowania i uruchomienia destylarni o nazwie Toulvaddie. Toulvaddie Distillery Limited założyła kobieta, Heather Nelson, a destylarnia, która ma rozpocząć produkcję już w przyszłym roku będzie jej dzieckiem. Heather nie zamierza z nikim dzielić się prawami rodzicielskimi. Co więcej, upiera się, że wbrew ogólnie przyjętej opinii, whisky wcale nie jest trunkiem tylko dla mężczyzn, i że ona ma nadzieję choć trochę to przekonanie zmienić. I zrobić to w sposób najbardziej aktywny z możliwych – nie tylko nie odżegnując się od umiłowania szkockiego trunku narodowego, ale samodzielnie budując jego wytwórnię i zajmując się jego produkcją.
Destylarnia Toulvaddie znajdować się będzie na terenie nieczynnej bazy lotniczej Royal Navy, służącej niegdyś jako baza szkoleniowa dla pilotów bombowców Royal Navy, a budynek produkcyjny stanie na jedynym z nieczynnych pasów startowych. Planuje się, że wydajność nowej destylarni oscylować będzie w okolicach 30 tysięcy litrów czystego alkoholu rocznie, a więc będzie to jedna z najmniejszych wytwórni whisky, porównywalna do Strathearn czy Abhainn Dearg.
Już w tej chwili na stronie destylarni można dokonać zakupu jednej z pierwszych 70-litrowych beczek świeżego destylatu, które napełnione będą wkrótce po uruchomieniu gorzelni. Koszt takiego zakupu to 2000 funtów. Po upływie trzech lat właściciel będzie mógł zdecydować czy chce tę whisky zabutelkować, czy też pozostawi ją na dłuższe leżakowanie.
Usytuowana nieco na południowy wschód od Tain nowa destylarnia za najbliższą sąsiadkę będzie miała Glenmorangie. Odrobinę dalej znajdują się Balblair, Dalmore, oraz budowane lub właśnie uruchamiane Dornoch i BenWyvis. Wygląda na to, że na północ od Inverness rozwija się zupełnie nowy region produkcji whisky, czy właściwie silny podregion Highlands. Trzymamy kciuki za tę i wszystkie inne nowe inicjatywy w całej Szkocji. Czas najwyższy przypomnieć wielkim producentom jak się powinno wytwarzać whisky – a to właśnie deklarują wszyscy nowi gracze na rynku.
[Zdjęcie: destylarnia Toulvaddie]
Pokaż więcej wpisów z
Grudzień 2016