Bunnahabhain, najbardziej odległa destylarnia na wyspie Islay, nie zawsze cieszyła się taką popularnością, jakiej doświadcza od co najmniej kilku lat. Wraz z bezprecedensową popularnością whisky torfowych, oczy wielbicieli szkockich single maltów skierowały się przede wszystkim na "dymiącą torfem" wyspę. Niejako światłem odbitym zabłysnęły wówczas dwie gorzelnie, które tradycyjnie raczej unikały stosowania torfu podczas suszenia słodu, mianowicie Bruichalddich i Bunnahabhain. Kwestia nietorfowości whisky z tych dwóch destylarni rozwiązana została jeszcze na początku naszego stulecia, kiedy to na rynku pojawiła się whisky Port Charlotte z Bruichladdich, czy edycja Mòine w Bunnahabhain.
Popularność whisky z Islay pociągnęła za sobą wzmożony ruch turystyczny na wyspie. Dość powiedzieć, że planowanie wyjazdu trzeba często rozpocząć na co najmniej kilka miesięcy wcześniej, i zacząć od rezerwacji noclegów i miejsca na promie. Islay ma ograniczone możliwości noclegowe, a i pokłady dla samochodów na promach są w stanie pomieścić tylko określoną liczbę pojazdów. A turyści, o których mowa, jadą na Islay głównie po to, by odwiedzić jak największą liczbę działających tam destylarni.
W kategorii turystycznej niegdyś niepodzielnie królowała Ardbeg. Odwiedzający wyspę goście z zachwytem opowiadali – w tym w coraz intensywniej rozwijających się mediach społecznościowych – o swoich wizytach w Ardbeg i tym, co ich tam spotkało, jak ciepło zostali przyjęci i jak niezapomnianym doświadczeniem było dla nich kosztowanie tej czy innej edycji tamtejszej whisky. Wyścig w tej konkurencji dość szybko podjęła załoga Laphroaig, ale już wkrótce niemal wszystkie działające na wyspie destylarnie miały w swojej ofercie jakiś nietuzinkowy sposób podjęcia gości. Jednym z najbardziej popularnych i wspominanych z wypiekami na twarzy jest możliwość odwiedzenia pełnego beczek magazynu i skosztowanie kilku z nich, najlepiej pociągając trunek wprost z beczki. Tego typu atrakcję oferowały swoim gościom niemal wszystkie gorzelnie z Islay, choć pewno najbardziej legendarną spośród nich jest degustacja pod okiem samego Iaina "Pinky" McArthura w Lagavulin.
Dość szybko popularność zdobyła także magazynowa oferta Bunnahabhain. Warehouse 9 Experience już wkrótce stało się żelaznym punktem każdego, kto planował wyjazd na Islay. Tam, pod okiem któregoś z pracowników destylarni, uczestnicy mają możliwość skosztowania kilku edycji whisky pociąganych wprost z beczek, w tym z niezwykle popularnych beczek po sherry.
Jak ogłoszono kilka dni temu, od teraz już nie trzeba będzie podejmować trudu podróży na Islay i do Bunnahabhain, żeby spróbować tych specjałów. Oto do oferty destylarni weszła najnowsza edycja Bunnahabhain 12yo cask strength, będąca kombinacją whisky z beczek po burbonie i sherry, inspirowana właśnie tymi degustacjami w magazynie nr 9 w Bunnahabhain. Mowa o whisky nietorfowej, oferowanej w wersji cask strength, która w tym przypadku wynosi 55,1%, bez barwienia karmelem i filtracji na zimno.
Nowa whisky ma oferować w swoim bukiecie akcenty suszonych owoców, zbóż, karmelu i wanilii, a przez producenta opisywana jest jako "nierozcieńczona wersja" standardowej, niezwykle popularnej edycji 12yo. Koszt zakupu pojedynczej butelki to 75 funtów.
W chwili przygotowywania tego materiału Bunnahabhain 12yo cask strength 2021 edition jeszcze nie była dostępna, jednak kiedy będzie, z całą pewnością pojawi się także w ofercie Domu Whisky Online. Zainteresowanych tym trunkiem znad cieśniny Sound of Islay, najnowszym dzieckiem mistrza destylacji Bunnahabhain Brendana McCarrona, zachęcamy do śledzenia nowości w naszej ofercie. Tych bardziej niecierpliwych zapraszamy do zajrzenia między regały naszego Domu i poszukanie tam innych, czasem niezwykle rzadkich i kolekcjonerskich edycji Bunnahabhain, znajdujących się w aktualnej ofercie.
[07.11.2021 / zdjęcie: Bunnahabhain]