BrewDog proponuje piwo i whisky
17/04/2019
Ikona kraftowego piwowarstwa, szkocki browar BrewDog od kilku już lat eksperymentuje z produkcją alkoholi destylowanych. Uruchomiona w browarze mini-destylarnia LoneWolf już od połowy 2016 roku obiecuje wstrząsnąć światem whisky i zdefiniować na nowo whisky szkocką. Co prawda, od tej pory niewiele nowego trafiło na rynek pod marką BrewDog – czy LoneWolf – ale nie powinno to nikogo deprymować czy zrażać do marki. Wszak nie od razu Kraków zbudowano, a dobra whisky musi odpowiednio długo poleżakować zanim warto ją będzie do butelek nalewać. I do kieliszków.
Tymczasem BrewDog to przede wszystkim potężny browar. Nawet jeśli jego początki były skromne i powiedzieć można – garażowe. Nic więc dziwnego, że w oczekiwaniu na trunki spod marki BrewDog (mini-destylarnię LoneWolf przemianowano niedawno na BrewDog Distillery, żeby podkreślić jej związek z browarem) producent kultowego już Punk IPA postanowił postawić na kooperację z innymi producentami trunków starzonych. Co więcej, tak ustawili dobór firmowanych przez siebie trunków, by komponowały się z poszczególnymi wersjami produkowanego przez siebie piwa. W Stanach na zestawienie whiskey/piwo mówi się boilermaker.
Nazwa boilermaker – zdaniem The Oxford English Dictionary – ma swoje korzenie w pierwszej połowie XIX wieku i wywodzi się z czasów, gdy robotnicy budujący i zajmujący się utrzymaniem parowozów wracali po pracy do domu. Wstępowali po drodze do barów i serwowali sobie rozluźniające działanie alkoholu zamawiając i wysuszając szklankę piwa i szklankę whiskey. Nie ma ustalonej procedury spożycia tych dwóch trunków – można jedno popijać drugim, a można utopić kieliszek whiskey w szklance piwa i wychylić duszkiem zawartość. Ta ostatnia wersja niczym nie różni się od popularnych i u nas U-bootów.
Z całą pewnością jednak grupą docelową BrewDog są konsumenci nieco bardziej świadomi, którzy chcieliby – oprócz zbawiennego działania samego alkoholu – poczuć przy okazji jakąś przyjemność płynącą z doznań smakowych takiego połączenia. A że szkoccy browarnicy, wszak buntownicy świata alkoholi, mają upodobania zbyt wykwintne, by decydować się na proste rozwiązania, zaprosili do współpracy innych nietuzinkowych specjalistów. W efekcie powstały trzy whisky dopasowane profilami smakowymi do kilku produktów BrewDog, jednocześnie dumnie noszące zarówno nazwę BrewDog Distilling na etykiecie, jak i nazwy swoich producentów.
Pierwsze zestawienie powstało w kooperacji z Compass Box. Transistor, bo tak nazywa się whisky stworzona przez Johna Glasera, ma się świetnie komponować z flagowym produktem BrewDog, czyli z piwem Punk IPA. Whisky odznacza się wyższą niż normalnie zawartością składników słodowych, wśród których znajdziemy destylaty z Linkwood, Teaninich, Dailuaine i Clynelish. Składnikiem zbożowym jest tu whisky z Cameronbridge.
Drugi boilermaker powstanie z połączenia whiskey żytniej pochodzącej z holenderskiej destylarni Zuidam i piwa Dead Pony Club, American Pale Ale produkcji BrewDog. Torpedoed Tulip, bo tak nazywa się owa whisky, powstała w 100% z żyta i dojrzewała tylko i wyłącznie w beczkach po sherry typu oloroso.
Na partnera trzeciej i ostatniej kolaboracji BrewDog wybrał szkockiego niezależnego dystrybutora i blendera, firmę Duncan Taylor. W wyniku tej współpracy powstała whisky mieszana – znowu taka o wysokiej zawartości składników słodowych – nazwana Skeleton Key. W jej składzie znajdziemy między innymi sporą dawkę torfowej Bunnahabhain i destylat z Glentauchers. Jej piwnym partnerem ma być stout Jet Black Heart lub porter Zombie Cake, produkowane przez BrewDog.
Każda z wymienionych whisky dostępna jest w barach BrewDog, a także za pośrednictwem sklepu internetowego browaru, w cenie 52 GBP za butelkę.
[17.04.2019 / zdjęcie: BrewDog]
Pokaż więcej wpisów z
Kwiecień 2019