Bimber znaczy whisky
02/06/2019
Whisky już dawno przestała być domeną tylko i wyłącznie Szkotów czy Irlandczyków. Próby produkcji „wody życia” odpowiadającej przynajmniej z grubsza definicji whisky szkockiej podjęto już niemal w każdym kraju, gdzie whisky święci triumfy. Nie sposób nawet tylko zdawkowo wspomnieć o nich wszystkich, czy choćby tylko wymienić. Whisky z niemałym powodzeniem produkuje się w Nowej Zelandii, Australii, Szwecji, Islandii, Francji, Niemczech, Czechach. Nie wspominając nawet o podbijających europejskie rynki produktach z Tajwanu, Indii czy Japonii.
Jednak dźwięk słowa „bimber” każe nam, Polakom, zastrzyc uszami, wytężyć słuch. Jednocześnie udając, że nic nie słyszymy i nic się nie stało. Tymczasem Bimber – pisane wielką literą – to nazwa destylarni, działającej w Londynie od 2015 roku. I wcale nie przypadkiem jej nazwa brzmi swojsko. Otóż Bimber Distillery to przedsięwzięcie założone przez naszych rodaków, a nazwa to swego rodzaju hołd złożony rodzinnym tradycjom bimbrowniczym. Co więcej, od kilku dni bimber z Bimber to już pełnoprawna whisky!
W londyńskiej Bimber Distillery pierwszy destylat na bazie słodu jęczmiennego trafił do beczek trzy lata i kilka dni temu, dokładnie 26 maja 2016 roku. Oznacza to, że w Bimber mają już whisky. I tylko kwestią czasu jest kiedy trafi ona do butelek opatrzonych dumną frazą „single malt whisky”. Na londyńskiej Sunbeam Road zapowiadają, że stanie się to we wrześniu tego roku. To z całą pewnością kamień milowy dla gorzelni i nie lada powód do dumy dla jej założycieli.
Zanim jednak to nastąpi, żeby upamiętnić fakt pojawienia się pierwszej londyńskiej whisky single malt (o polskich korzeniach, nie zapominajmy!), Bimber Distillery ogłasza powstanie Founders’ Club. Członkostwo w tym klubie wiązać się będzie z całym szeregiem korzyści, w tym otrzymanie butelki ekskluzywnej edycji whisky butelkowanej w postaci cask strength, komplet sampli, bezpłatne zwiedzanie zakładu, zniżki na zakupy online, itp. Koszt udziału we wspomnianym klubie to 395 funtów.
Jednym z przywilejów członków klubu będzie również możliwość zakupu jednej z pięćdziesięciu 30-litrowych beczek, którą można nawet własnoręcznie napełnić destylatem – do wyboru torfowym lub beztorfowym. Beczka taka dojrzewać będzie w magazynie destylarni przez wymagany prawem okres 3 lat, po czym zostanie zabutelkowana i opatrzona spersonalizowanymi etykietami, zgodnie ze wskazówkami właściciela. Jak się przewiduje, zawartość jednej takiej beczki wystarczy do napełnienia 49 butelek.
Niezależnie od tego, czy zdecydujemy się przyłączyć do Klubu Założycieli destylarni Bimber, kupić beczkę, czy tylko będziemy przyglądać się z oddali poczynaniom londyńskich bimbrowników o polskich korzeniach, z całą pewnością trzymać będziemy kciuki za powodzenie przedsięwzięcia. No i czekamy na bimbrową whisky – i na tę pierwszą, we wrześniu, i na kolejne edycje. Wszak bimber – nawet ten legalny, z Londynu – jest tak polski, jak nie przymierzając Batory pod Pskowem i Sobieski pod Wiedniem. Niech rośnie w siłę!
[02.06.2019 / zdjęcie: Bimber Distillery]
Jednak dźwięk słowa „bimber” każe nam, Polakom, zastrzyc uszami, wytężyć słuch. Jednocześnie udając, że nic nie słyszymy i nic się nie stało. Tymczasem Bimber – pisane wielką literą – to nazwa destylarni, działającej w Londynie od 2015 roku. I wcale nie przypadkiem jej nazwa brzmi swojsko. Otóż Bimber Distillery to przedsięwzięcie założone przez naszych rodaków, a nazwa to swego rodzaju hołd złożony rodzinnym tradycjom bimbrowniczym. Co więcej, od kilku dni bimber z Bimber to już pełnoprawna whisky!
W londyńskiej Bimber Distillery pierwszy destylat na bazie słodu jęczmiennego trafił do beczek trzy lata i kilka dni temu, dokładnie 26 maja 2016 roku. Oznacza to, że w Bimber mają już whisky. I tylko kwestią czasu jest kiedy trafi ona do butelek opatrzonych dumną frazą „single malt whisky”. Na londyńskiej Sunbeam Road zapowiadają, że stanie się to we wrześniu tego roku. To z całą pewnością kamień milowy dla gorzelni i nie lada powód do dumy dla jej założycieli.
Zanim jednak to nastąpi, żeby upamiętnić fakt pojawienia się pierwszej londyńskiej whisky single malt (o polskich korzeniach, nie zapominajmy!), Bimber Distillery ogłasza powstanie Founders’ Club. Członkostwo w tym klubie wiązać się będzie z całym szeregiem korzyści, w tym otrzymanie butelki ekskluzywnej edycji whisky butelkowanej w postaci cask strength, komplet sampli, bezpłatne zwiedzanie zakładu, zniżki na zakupy online, itp. Koszt udziału we wspomnianym klubie to 395 funtów.
Jednym z przywilejów członków klubu będzie również możliwość zakupu jednej z pięćdziesięciu 30-litrowych beczek, którą można nawet własnoręcznie napełnić destylatem – do wyboru torfowym lub beztorfowym. Beczka taka dojrzewać będzie w magazynie destylarni przez wymagany prawem okres 3 lat, po czym zostanie zabutelkowana i opatrzona spersonalizowanymi etykietami, zgodnie ze wskazówkami właściciela. Jak się przewiduje, zawartość jednej takiej beczki wystarczy do napełnienia 49 butelek.
Niezależnie od tego, czy zdecydujemy się przyłączyć do Klubu Założycieli destylarni Bimber, kupić beczkę, czy tylko będziemy przyglądać się z oddali poczynaniom londyńskich bimbrowników o polskich korzeniach, z całą pewnością trzymać będziemy kciuki za powodzenie przedsięwzięcia. No i czekamy na bimbrową whisky – i na tę pierwszą, we wrześniu, i na kolejne edycje. Wszak bimber – nawet ten legalny, z Londynu – jest tak polski, jak nie przymierzając Batory pod Pskowem i Sobieski pod Wiedniem. Niech rośnie w siłę!
[02.06.2019 / zdjęcie: Bimber Distillery]
Pokaż więcej wpisów z
Czerwiec 2019