Biegam bo piję? The Dramathon
2019-01-16

Z całą pewnością tak właśnie jest w przypadku zawodów biegaczy długodystansowych, organizowanych w samym sercu szkockiego regionu Speyside, zwanych The Dramathon. Sama nazwa jest dość sprytnym połączeniem słów „maraton” i „dram”. Tego pierwszego nie trzeba nikomu objaśniać, to drugie natomiast stanowi potoczne określenie kieliszka (szklaneczki) whisky. A to właśnie z produkcji najwyższej jakości whisky słynie ta część Szkocji. Co więcej, trasa każdego z trzech różnych dystansów, przygotowanych dla uczestników, przebiega w pobliżu co najmniej kilku destylarni whisky, a meta znajduje się w cieniu charakterystycznych pagód najsławniejszej wytwórni szkockiej whisky słodowej, Glenfiddich w miejscowości Dufftown.
Organizowany jesienią (19 października 2019) bieg – a właściwie cztery biegi – pod nazwą The Dramathon to impreza ściśle wpleciona w gorzelniczą tradycję Speyside, jednak oferująca uczestnikom i ich kompanom najwspanialsze, co region ma do zaoferowania. Trasa najważniejszego biegu, maratonu (ok. 42km), zaczyna się w Glenfarclas, destylarni malowniczo położonej na stoku najwyższej góry w tej części regionu, Ben Rinnes. Stamtąd prowadzi niemal wprost do rzeki Spey, na jej przeciwległy brzeg, i biegnie wzdłuż jednego z nielicznych znakowanych szlaków turystycznych w Szkocji, The Speyside Way. Wcześniej jednak uczestnicy przebiegną przez posiadłość Ballindalloch, tuż obok przepięknego, XVIII-wiecznego zamku o tej samej nazwie. Później malowniczą doliną rzeki Spey, ocierając się wręcz o budynki destylarni Tamdhu i Knockando, odwiedzając po drodze Dalmunach (piękna, nowoczesna gorzelnia, zbudowana w miejscu XIX-wiecznej Imperial), by zaliczyć po drodze Aberlour, Craigellachie i wreszcie wzdłuż rzeki Fiddich dotrzeć na metę, zlokalizowaną na terenie kompleksu obejmującego Glenfiddich, Balvenie i Kininvie.
Każdy, kto kiedykolwiek obserwował zmagania maratończyków z morderczym dystansem, wie, że nie ma mowy o dosłownym łączeniu tego szlachetnego biegu z jakimkolwiek spożyciem alkoholu. Dramathon jednak otrzymał swoją nazwę nie bez kozery – poza medalami i dyplomami uczestnictwa, na mecie uczestnicy otrzymują miniaturki whisky ze wszystkich mijanych po drodze destylarni. I to pewno ma być zachętą do uczestnictwa w tym najdłuższym dystansie. Jeśli jednak nie czujemy się na siłach, by pokonać te klasyczne 42 kilometry, organizatorzy przygotowali dla nas trzy inne opcje, również ściśle związane z wiodącym w regionie przemysłem. Mianowicie, zamiast rozpoczynać bieg w Glenfarclas, możemy zdecydować się na dystans o połowę krótszy (półmaraton) i rozpocząć imprezę w Tamdhu. Jeśli i to jest za dużo na nasze ograniczone możliwości, istnieje opcja biegu na dystansie 10 kilometrów. Wówczas miejscem startu będzie dla nas Aberlour. Na koniec, opcja dla czteroosobowych drużyn, rodzaj długodystansowej sztafety – startujemy w Glenfarclas, a dystans pełnego maratonu mamy podzielony na cztery części, z których każdą przebiega tylko jeden z członków drużyny.
O popularności imprezy niech świadczy fakt, że w ubiegłym roku tylko maraton ukończyło 382 biegaczy, podobnie jak półmaraton (384 osoby). Co ciekawe, Szkocja to jednak kraj prawdziwych twardzieli – do najkrótszego dystansu stanęło tylko nieco ponad 200 zawodników, a maraton w formie sztafety pokonało 55 drużyn. Poszczególnych biegów nie ukończyła jedynie nieliczna garstka uczestników.
The Dramathon to jedyna znana nam impreza biegowa, związana z whisky. Jednak nie oznacza to, że w innych miejscach świata, słynących z produkcji innych trunków, podobne imprezy nie są organizowane cyklicznie już od lat. Wspomnieć należy Marathon International du Beaujolais w listopadzie, tuż po święcie Beaujolais Nouveau. Bierze w nim udział kilkanaście tysięcy uczestników, a trasa prowadzi przez tereny słynnych winnic regionu. W Kalifornii odbywa się Windsor Run & Wine, podobnie na Lanzarote, a w Bostonie tamtejszy browar Harpoon Brewery zaprasza corocznie na bieg Harpoon 5-Miler na dystansie pięciu mil. Południe Anglii to region produkcji wina (zaskoczenie, nieprawdaż?). W hrabstwie Surrey (na południowy zachód od Londynu) corocznie odbywa się Bacchus Marathon & Half-Marathon. Francuski Marathon du Médoc, z kolei, to z całą pewnością święto sybarytów, dla których bieg stanowi jedynie pretekst do zapewnienia sobie uciech smakowych – w trakcie biegu przygotowano 23 przystanki na degustację wina, na 38. kilometrze zatrzymujemy się na ostrygi, a kilometr dalej spożywamy steki. Czy naprawdę potrzeba więcej powodów by już-zaraz zabrać się za kondycję i wziąć udział w którejś z wymienionych imprez?
Jest połowa stycznia, do rozpoczęcia najbardziej nas interesującego biegu w Speyside pozostało dziewięć miesięcy. Dość czasu na przygotowanie formy, umiejętnie rozłożony reżim treningowy. Czy w tym roku na liście uczestników znajdziemy polskie nazwiska? Trzymamy kciuki. Więcej informacji i zapisy na stronie The Dramathon.
[16.01.2019]
Pokaż więcej wpisów z
Styczeń 2019