Ardbeg Grooves on Ardbeg Day
08/03/2018
Wiadomo było o tym już od lipca ubiegłego roku, choć nikt związany z Ardbeg za bardzo nie kwapił się z potwierdzeniem. Tegoroczne święto jednej z najbardziej popularnych, kultowych wręcz destylarni z Islay, Ardbeg, świętować będziemy kieliszkiem Ardbeg Grooves.
Rozesłana do członków Ardbeg Committee wiadomość niewiele mówi wprost, za to sugeruje bardzo dużo. Wprost mówi, że najbliższy Ardbeg Day odbędzie się 2 czerwca 2018. Oraz, że wspomniana Ardbeg Grooves będzie tegoroczną edycją whisky, wypuszczoną z tej właśnie okazji.
Opublikowano również materiał video, króciutki filmik, mający podsunąć wielbicielom Ardbeg wskazówki dotyczące tejże edycji. Całość utrzymana jest w hippisowskiej atmosferze dobrej zabawy przełomu lat ’60 i ’70. Licznik cofa się do 1969 roku, do pierwszego, oryginalnego festiwalu Woodstock, pojawiają się slogany dotyczące pokoju i miłości, całość ma charakter tak psychodeliczny, jak okładka Axis: Bold as Love Jimiego Hendriksa. Również dobór nazwy nowej edycji, jak i czcionki zastosowanej na etykiecie nie pozostawia złudzeń – Ardbeg chce nas zabrać niemal pół wieku w przeszłość.
Nazwa nowej edycji do swego rodzaju sprytna gra słów. Wszak z jednej strony, „groovy” to takie trącące myszką określenie na coś dobrego, fajnego, chciałoby się powiedzieć – wdechowego (że w dechę, znaczy, jak mawiali hippisi). Z drugiej strony, „groove” to po prostu rowek. Taki jak na płycie winylowej. Albo na wewnętrznej stronie wypalonej klepki dębowej, z której złożono beczkę służącą do dojrzewania whisky. Mocno wypalonej klepki składającej się na beczkę po winie – jak informuje kontretykieta Ardbeg Grooves.
A teraz pospekulujmy. Jeśli whisky nie posiada deklaracji wieku, znaczyć to może, że wiek najmłodszego składnika nie jest na tyle imponujący, by umieścić go na etykiecie. Z drugiej strony, chyba nie jest tak, że wszystkie te odniesienia do epoki dzieci-kwiatów to tylko niemająca głębszego uzasadnienia stylizacja. A przypomnieć warto, że edycje Ardbeg powszechnie uważane za najlepsze pochodzą właśnie z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych. Z czasów, gdy w Ardbeg działała słodownia, zanim zaczęto zaopatrywać się w słód z Port Ellen. Czyżby miało to oznaczać, że Ardbeg Grooves to whisky będąca mariażem intensywnie dojrzewanych, stosunkowo młodych destylatów z choć odrobiną tej whisky, która przydała Ardbeg status destylarni kultowej? A jeśli tak, to jakie będą proporcje i jaki wpływ tej starej Ardbeg na ostateczny smak Grooves?
Odpowiedzi na powyższe pytania z pewnością wkrótce dostarczy nam dział marketingu Ardbeg. Wystarczy uzbroić się w cierpliwość.
Tymczasem musi nam wystarczyć wiedza, że Ardbeg Grooves Committee Edition dostępna będzie – tylko dla członków Ardbeg Committee – w połowie marca (najpewniej 15 marca). Zgodnie z kilkuletnią tradycją, będzie to whisky w postaci cask strength (51,6%), bez filtracji i barwienia karmelem. Kosztować będzie prawdopodobnie około 80 GBP. Dostępna powszechnie edycja – znowu tradycyjnie – wypuszczona zostanie na rynek w Ardbeg Day podczas festiwalu Fèis Ìle, czyli 2 czerwca, i będzie to edycja rozcieńczona do 46%.
[08.03.2018 / zdjęcie: Ardbeg]
Rozesłana do członków Ardbeg Committee wiadomość niewiele mówi wprost, za to sugeruje bardzo dużo. Wprost mówi, że najbliższy Ardbeg Day odbędzie się 2 czerwca 2018. Oraz, że wspomniana Ardbeg Grooves będzie tegoroczną edycją whisky, wypuszczoną z tej właśnie okazji.
Opublikowano również materiał video, króciutki filmik, mający podsunąć wielbicielom Ardbeg wskazówki dotyczące tejże edycji. Całość utrzymana jest w hippisowskiej atmosferze dobrej zabawy przełomu lat ’60 i ’70. Licznik cofa się do 1969 roku, do pierwszego, oryginalnego festiwalu Woodstock, pojawiają się slogany dotyczące pokoju i miłości, całość ma charakter tak psychodeliczny, jak okładka Axis: Bold as Love Jimiego Hendriksa. Również dobór nazwy nowej edycji, jak i czcionki zastosowanej na etykiecie nie pozostawia złudzeń – Ardbeg chce nas zabrać niemal pół wieku w przeszłość.
Nazwa nowej edycji do swego rodzaju sprytna gra słów. Wszak z jednej strony, „groovy” to takie trącące myszką określenie na coś dobrego, fajnego, chciałoby się powiedzieć – wdechowego (że w dechę, znaczy, jak mawiali hippisi). Z drugiej strony, „groove” to po prostu rowek. Taki jak na płycie winylowej. Albo na wewnętrznej stronie wypalonej klepki dębowej, z której złożono beczkę służącą do dojrzewania whisky. Mocno wypalonej klepki składającej się na beczkę po winie – jak informuje kontretykieta Ardbeg Grooves.
A teraz pospekulujmy. Jeśli whisky nie posiada deklaracji wieku, znaczyć to może, że wiek najmłodszego składnika nie jest na tyle imponujący, by umieścić go na etykiecie. Z drugiej strony, chyba nie jest tak, że wszystkie te odniesienia do epoki dzieci-kwiatów to tylko niemająca głębszego uzasadnienia stylizacja. A przypomnieć warto, że edycje Ardbeg powszechnie uważane za najlepsze pochodzą właśnie z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych. Z czasów, gdy w Ardbeg działała słodownia, zanim zaczęto zaopatrywać się w słód z Port Ellen. Czyżby miało to oznaczać, że Ardbeg Grooves to whisky będąca mariażem intensywnie dojrzewanych, stosunkowo młodych destylatów z choć odrobiną tej whisky, która przydała Ardbeg status destylarni kultowej? A jeśli tak, to jakie będą proporcje i jaki wpływ tej starej Ardbeg na ostateczny smak Grooves?
Odpowiedzi na powyższe pytania z pewnością wkrótce dostarczy nam dział marketingu Ardbeg. Wystarczy uzbroić się w cierpliwość.
Tymczasem musi nam wystarczyć wiedza, że Ardbeg Grooves Committee Edition dostępna będzie – tylko dla członków Ardbeg Committee – w połowie marca (najpewniej 15 marca). Zgodnie z kilkuletnią tradycją, będzie to whisky w postaci cask strength (51,6%), bez filtracji i barwienia karmelem. Kosztować będzie prawdopodobnie około 80 GBP. Dostępna powszechnie edycja – znowu tradycyjnie – wypuszczona zostanie na rynek w Ardbeg Day podczas festiwalu Fèis Ìle, czyli 2 czerwca, i będzie to edycja rozcieńczona do 46%.
[08.03.2018 / zdjęcie: Ardbeg]
Pokaż więcej wpisów z
Marzec 2018