125 lat Gordon & MacPhail
Jeśli poprosić przeciętnego amatora whisky szkockiej o to, by wymienił jakieś niezależne firmy butelkujące whisky, tzw. niezależnych dystrybutorów, jednym z pierwszych będzie Gordon & MacPhail. I nic w tym dziwnego, ta niegdyś niewielka rodzinna firma z Elgin urosła w ostatnich latach do rangi instytucji, bez której trudno wyobrazić sobie świat whisky szkockiej. Jej potęgę budowały kolejne pokolenia, a podwaliny pod dzisiejszą pozycję Gordon & MacPhail budowane były długie dekady temu.
W kończącym się właśnie 2020 roku Gordon & MacPhail celebruje 125. rocznicę swej działalności. Niewiele firm zajmujących się whisky jest w stanie poszczycić się tak długim stażem. Nic więc dziwnego, że w Gordon & MacPhail postanowiono uświetnić tę rocznicę w sposób szczególny.
Dla nikogo z branży nie jest tajemnicą, że Gordon & MacPhail posiada w swoich magazynach beczki z leżakującą tam whisky o takiej różnorodności, przekroju regionalnym i wiekowym, że niejeden z większych wyżeraczy wychodziłby stamtąd na wiotkich nogach. Albo odmówił wyjścia w ogóle. Zdarzało się w historii firmy, że znani i uznani producenci whisky, chcąc z jakiejś okazji wypuścić na rynek specjalną edycją swojej własnej whisky, zwracali się do Gordon & MacPhail z prośbą o odsprzedanie tej czy innej beczki. Jak się okazywało, sami nie mieli tak wyjątkowych okazów, jakie znaleźć można wśród płynnych zasobów firmy z Elgin.
Kiedy więc przyszło do celebrowania swojej własnej rocznicy, fachowcy z Gordon & MacPhail z pewnością mieli niemałą zagwozdkę. Z jednej strony, pozorna łatwość wynikająca z ogromnych zasobów, będących do dyspozycji, a z drugiej – właśnie z tego samego fakty wynikająca trudność. No bo jak zdecydować, że ta wyjątkowa beczka będzie lepsza niż ta druga, leżakująca tuż obok, równie szczególna?
Wybrano ostatecznie cztery beczki, co do których wyjątkowości chyba nikt nie może poddać w wątpliwość. Beczki stare, napełnione świeżym destylatem od 36 do 48 lat temu, a przede wszystkim, absolutnie niepowtarzalne. Choćby tylko z tego powodu, że destylarnie, z których pochodzą albo już nie istnieją, albo nie działają od lat, albo na zawsze pozbyły się tej części sprzętu destylacyjnego, który stanowił o wyjątkowości danego odpędu. Nie bez znaczenia była także lokalizacja destylarni, z których pochodzą. Po kolei więc.
Coleburn 1972 47yo – to whisky pochodząca z usytuowanej niedaleko siedziby Gordon & MacPhail destylarni założonej w 1897 roku przez niejakiego Johna Robertsona. Przez długie lata związana była najpierw z Clynelish, a potem za jej pośrednictwem, z firmą DCL, wczesnym protoplastą współczesnego Diageo. Produkcja whisky w destylarni została wstrzymana w 1985 roku, a w 1992 wygasła jej licencja na odpęd alkoholu. Budynki Coleburn stoją do dziś w rozległej dolinie o krok od drogi łączącej Elgin z Rothes. Stanowią klasyczny przykład architektury przemysłowej, zwieńczone są dwiema pagodami zaprojektowanymi przez Charlesa Doiga. Jednak w budynkach nie ma już sprzętu odpędowego, a jedynie magazyny wykorzystywane są przez firmę Aceo Ltd., jednego z brokerów whisky, do przechowywania dojrzewającej whisky. I choć niczego nie da się wykluczyć w kwestii reaktywacji nieczynnych destylarni, jak wskazuje przykład Brory, Port Ellen i Rosebank, szanse na ponowne uruchomienie Coleburn są obecnie nikłe.
Rocznicowa whisky Coleburn 1972 to trunek 47-letni, pochodzący z beczki nr 3511 typu refill sherry puncheon, o niezwykłej jak na ten wiek mocy 62,4%. Ewidentnie, we w dużej mierze eksperymentalnej destylarni w latach siedemdziesiątych przeprowadzano między innymi próby dotyczące zalewania beczek destylatem o niezwykle wysokiej zawartości alkoholu. Jak twierdzi Stephen Rankin, pełniący w Gordon & MacPhail funkcję Director of Prestige, whisky ta w swoim aromacie oferuje akcenty miodowej słodyczy, moreli, brzoskwiń, pieczonych jabłek, z delikatnymi akcentami ziołowymi i odrobiną mięty. Podniebienie nasze – jeśli będziemy mieli szczęście jej skosztować – pieścić będzie słodyczą owoców pestkowych, nutami lukrecji i pieprznością. Na rynek trafiło jedynie 365 butelek, z których za każdą trzeba zapłacić równowartość około 2000 dolarów USA.
Glenury Royal 1984 35yo – ta beczka odbyła najdłuższą podróż, żeby trafić do magazynu Gordon & MacPhail. Zlokalizowana w Stonehaven, na wybrzeżu Morza Północnego destylarnia założona została już w 1825 roku, czyli wkrótce po faktycznym zalegalizowaniu produkcji whisky szkockiej. Jej los w czasie kryzysu nadprodukcji w drugiej połowie XX wieku był jednak odmienny niż Coleburn. Glenury Royal nie dane było zachować ani funkcjonujących magazynów, ani budynków produkcyjnych. Zamknięta w tym samym roku (1985) została natychmiast sprzedana deweloperom. Budynki Glenury Royal ustąpić więc musiały osiedlu zgrabnych domków.
Jubileuszowa whisky z Glenury Royal to 35-letni trunek z roku 1984. Stanowi on zawartość beczki nr 2335 typu first fill sherry butt, o mocy 49,1%. Zdaniem bottlera, aromat tej whisky oferuje akcenty suszonych owoców, głównie rodzynek i fig, kandyzowaną skórkę cytryny, nuty czekolady, cynamonu, karmelu, dębiny i lekką nutę morską. Na podniebieniu wspomniane wyżej akcenty pojawią ponownie, tym razem w towarzystwie suszonej skórki pomarańczy, anyżku, z odrobiną karmelu, mokki i czekolady. Powstało jedynie 397 butelek.
Mosstowie 1979 40yo – whisky niezwykła na kilka sposobów. Powstała ona, co prawa, w destylarni działającej i produkującej whisky w dalszym ciągu, jednak nie ma obecnie większych szans na kolejne, nowe edycje Mosstowie. Miltonduff, bo właśnie z tej destylarni pochodzi jubileuszowa Mosstowie, założona została już w 1824 roku, należy obecnie do Pernod Ricard. Jednak w latach pięćdziesiątych XX wieku była to jedna z wytwórni whisky Hirama Walkera, ówczesnego właściciela marki Ballantine’s. Poszukując nowych rozwiązań pozwalających na produkcję jak największej palety różnych whisky bez konieczności nabywania bądź budowania kolejnych destylarni, kanadyjski właściciel postawił na eksperyment z tzw. Lomond still, alembikiem umożliwiającym dokładniejsze sterowanie procesem destylacji, poziomem refluksu, a w efekcie właściwościami destylatu. Były to bowiem czasy ogromnego zapotrzebowania na whisky, szczególnie na rynku amerykańskim. Takie właśnie alembiki zainstalowano w destylarni Miltonduff w 1964 roku. Mimo iż rzeczywiście pozwalały otrzymać destylat o charakterze odmiennym od standardowego, alembiki te okazały się kłopotliwe w obsłudze, wymagały intensywnego czyszczenia, i w 1981 zostały zdemontowane i zastąpione standardowymi alembikami. Stąd w pewnym sensie, Mosstowie pochodzi z nieistniejącej obecnie destylarni.
Rocznicowa whisky Mosstowie 1979 40yo to nie dość, że jedna z niewielu edycji Mosstowie, jakie kiedykolwiek ukazały się na rynku, jest to jednocześnie edycja najstarsza. Whisky pochodzi z beczki nr 20323 typu refill sherry hogshead, napełnionej we wrześniu 1979. Jak zapewnia bottler, jej bukiet oferuje nuty krówek, wanilii, kandyzowanej skórki pomarańczy, pieczonych jabłek i lekki powiew anyżku. Znaleźć też w nim można nuty wyprawionej skóry i odrobinę woskowości. Podniebienie radować będzie delikatna pieprzność w towarzystwie nut skórki grapefruita, słodyczy suszonych owoców i odrobina czekolady. Pojawiły się jedynie 164 butelki, z których każda kosztuje równowartość 2500 dolarów USA.
Ostatnia w serii jubileuszowych whisky od Gordon & MacPhail, która na rynku pojawiła się w grudniu tego roku, to Glencraig 1975 44yo. Jest to whisky pochodząca z beczki nr 9686 typu refill American hogshead, która po 44 latach leżakowania osiągnęła moc 54,2%. Podobnie jak opisywana wcześniej Mosstowie, Glencraig to również destylat pochodzący z alembików typu Lomond still. Tuż po udanych próbach pierwszych takich aparatów odpędowych w destylarni Inverleven w Dumbarton, również należącej do firmy Hiram Walker, podjęto decyzję o instalacji takich alembików w destylarni Glenburgie w Speyside. Miało to miejsce w 1958 roku. Tutaj z czasem pojawiły się podobne problemy, jak w położonej niedaleko Miltonduff, co spowodowało rezygnację ze stosowania tego typu alembików w 1981 roku. W przypadku Glenburgie jej właściciele zdecydowali się nie tylko wymienić alembiki. W 2004 destylarnia została wyburzona, a w jej miejsce wybudowano kompletnie nowy, na wskroś nowoczesny zakład. Tak więc Glencraig to nie tylko whisky z nieistniejących już alembików, ale na dobrą sprawę także z nieistniejącej już destylarni.
Bukiet jubileuszowej whisky z Gleburgie, Glencraig 1975, oferuje nuty owocowe, głównie owoców pestkowych, a także miodu, skórki cytrynowej, prażonych kokosów, wanilii, cynamonu, gałki muszkatołowej i dębiny. Na podniebieniu powinniśmy odkryć akcenty nektarynek, białego pieprzu, cytrusów, kakao, ziół i nutkę anyżku. Zawartość wybranej przez Stephena Rankina beczki wystarczyła do napełnienia jedynie 110 butelek.
Rok jubileuszu Gordon & MacPhail dobiega końca, firma pokazała światu ostatnią z czterech whisky mających uświetnić tę rocznicę. Trudno spodziewać się, by przy proponowanych cenach pod sklepem w Elgin ustawiały się kolejki zainteresowanych, jednak z całą pewnością ci, którym dane będzie skosztować którejś z nich, długo będą wspominali to doświadczenie. Rozumiemy jednak, że nie każdemu po drodze wyprawa do firmowego sklepu Gordon & MacPhail w Elgin. W ofercie Domu Whisky Online znajdziecie przedstawicielki whisky wszystkich czterech opisywanych wyżej marek. Ze względu na niezwykłą ich rzadkość, zastrzegamy, że stan taki miał miejsce w chwili przygotowywani materiału i może zmienić się dosłownie w każdej chwili. A że opisywane destylarnie już albo nie istnieją, albo nie wytwarzają tych marek – więcej może się w najbliższym czasie nie pojawić. Dlatego też, zapraszamy do zapoznania się z aktualną ofertą Domu Whisky Online na Coleburn, Glenury Royal, Mosstowie i Glencraig.
[29.12.2020 / zdjęcie: Gordon & MacPhail]