Rye business is business
21/12/2017
Wiadomo nie od dziś, że czasy romantycznego pędzenia whisky w niedostępnych glenach szkockich Highlands i szmuglowania beczułek ku uciesze najbliższych skończyły się dawno temu. Whisky szkocka stała się potężnym biznesem już dwa wieki temu, a dziś odpowiedzialny jest za lwią część produktu narodowego brutto Szkocji. Producenci whisky imają się wszelkich tricków, by jak największą część tego tortu zagarnąć dla siebie.
Mniej więcej tydzień temu, sprowokowani doniesieniami z destylarni InchDairnie o produkcji whisky na bazie żyta, opublikowaliśmy tekst dotyczący wykorzystania tego zboża w produkcji whisky w Szkocji [TUTAJ]. Jako że przyjaciółką nam każda destylarnia (w tym InchDairnie), ale większą przyjaciółką prawda – żeby sparafrazować klasyka – wspomnieliśmy o pionierskich próbach wykorzystania żyta w produkcji whisky, jakie miały miejsce w Arbikie, niewielkiej destylarni zlokalizowanej na południe od Speyside, na wybrzeżu Morza Północnego, uruchomionej trochę ponad dwa lata temu.
Okazuje się, że Arbikie sama potrafi dopominać się swego. Wczoraj, najpewniej również w reakcji na rewelacje płynące z InchDairnie, w mediach poświęconych whisky zawrzało wręcz na temat żytniej whisky produkowanej w Arbikie. Zawrzało do tego stopnia, że nawet pewne specjalistyczne portale napisały o wypuszczeniu żytniej whisky z Arbikie, podczas gdy na etykiecie jak byk stoi, że trunek ma ledwo dwa lata. No i nie może mieć więcej, skoro destylarnia powstała dwa lata temu.
Najpewniej nigdy nie dowiemy się jak było naprawdę, jednak wiele wskazuje na to, że w trosce o swoją pionierską pozycję na rynku, Arbikie zdecydowała się wypuścić na rynek żytni alkohol swojej produkcji jako pierwsza. Właśnie w reakcji na szum medialny wokół eksperymentów – niezwykle ciekawych eksperymentów – z żytem w InchDairnie. Niezależnie od motywów, mamy do czynienia z zapowiedzią rychłej premiery czegoś nowego na rynku. Trunku, który pojawia się po raz pierwszy – jak twierdzą producenci – od 200 lat. Tak więc stawka jest niezwykle wysoka i trudno winić Arbikie za pośpiech.
Cokolwiek by się nie działo, na rynku lada moment pojawi się limitowana oferta 355 butelek destylatu, wytworzonego w Arbikie na bazie 52% żyta i 48% słodu jęczmiennego, leżakowanego przez dwa lata w wypalanych od środka beczkach z amerykańskiego dębu. Destylacja miała miejsce w grudniu 2015 roku, a więc trunek ów zgodnie z prawem nie może się jeszcze nazywać whisky. Butelkowanie 19 grudnia, a więc dosłownie kilka dni po ujawnieniu planów InchDairnie tylko potwierdza, że ruch ten jest podyktowany względami stricte marketingowymi.
Destylat butelkowany jest bez filtrowania na zimno, bez dodatku karmelu. Nie wiemy jeszcze jak odbywać się będzie dystrybucja, ani ile będzie kosztować pojedyncza butelka. Wiadomo natomiast, że cały dochód z tej pierwszej edycji przeznaczony zostanie na cel charytatywny – zasili konto Euan Macdonald Foundation for Motor Neurone Disease. Ewidentnie, w Arbikie postanowili zrobić coś więcej niż tylko wylewać sobie na głowę wiadro lodowatej wody.
[Zdjęcie: Arbikie]
Mniej więcej tydzień temu, sprowokowani doniesieniami z destylarni InchDairnie o produkcji whisky na bazie żyta, opublikowaliśmy tekst dotyczący wykorzystania tego zboża w produkcji whisky w Szkocji [TUTAJ]. Jako że przyjaciółką nam każda destylarnia (w tym InchDairnie), ale większą przyjaciółką prawda – żeby sparafrazować klasyka – wspomnieliśmy o pionierskich próbach wykorzystania żyta w produkcji whisky, jakie miały miejsce w Arbikie, niewielkiej destylarni zlokalizowanej na południe od Speyside, na wybrzeżu Morza Północnego, uruchomionej trochę ponad dwa lata temu.
Okazuje się, że Arbikie sama potrafi dopominać się swego. Wczoraj, najpewniej również w reakcji na rewelacje płynące z InchDairnie, w mediach poświęconych whisky zawrzało wręcz na temat żytniej whisky produkowanej w Arbikie. Zawrzało do tego stopnia, że nawet pewne specjalistyczne portale napisały o wypuszczeniu żytniej whisky z Arbikie, podczas gdy na etykiecie jak byk stoi, że trunek ma ledwo dwa lata. No i nie może mieć więcej, skoro destylarnia powstała dwa lata temu.
Najpewniej nigdy nie dowiemy się jak było naprawdę, jednak wiele wskazuje na to, że w trosce o swoją pionierską pozycję na rynku, Arbikie zdecydowała się wypuścić na rynek żytni alkohol swojej produkcji jako pierwsza. Właśnie w reakcji na szum medialny wokół eksperymentów – niezwykle ciekawych eksperymentów – z żytem w InchDairnie. Niezależnie od motywów, mamy do czynienia z zapowiedzią rychłej premiery czegoś nowego na rynku. Trunku, który pojawia się po raz pierwszy – jak twierdzą producenci – od 200 lat. Tak więc stawka jest niezwykle wysoka i trudno winić Arbikie za pośpiech.
Cokolwiek by się nie działo, na rynku lada moment pojawi się limitowana oferta 355 butelek destylatu, wytworzonego w Arbikie na bazie 52% żyta i 48% słodu jęczmiennego, leżakowanego przez dwa lata w wypalanych od środka beczkach z amerykańskiego dębu. Destylacja miała miejsce w grudniu 2015 roku, a więc trunek ów zgodnie z prawem nie może się jeszcze nazywać whisky. Butelkowanie 19 grudnia, a więc dosłownie kilka dni po ujawnieniu planów InchDairnie tylko potwierdza, że ruch ten jest podyktowany względami stricte marketingowymi.
Destylat butelkowany jest bez filtrowania na zimno, bez dodatku karmelu. Nie wiemy jeszcze jak odbywać się będzie dystrybucja, ani ile będzie kosztować pojedyncza butelka. Wiadomo natomiast, że cały dochód z tej pierwszej edycji przeznaczony zostanie na cel charytatywny – zasili konto Euan Macdonald Foundation for Motor Neurone Disease. Ewidentnie, w Arbikie postanowili zrobić coś więcej niż tylko wylewać sobie na głowę wiadro lodowatej wody.
[Zdjęcie: Arbikie]
Pokaż więcej wpisów z
Grudzień 2017