Malt Mill na aukcji
27/01/2018
Tego jeszcze nie było! Butelka whisky słodowej z destylarni Malt Mill pojawiła się właśnie na aukcji prowadzonej przez scotchwhiskyauctions.com. Mowa o miniaturce, buteleczce o pojemności 50 ml, zawierającej whisky 10-letnią z roku 1959, firmowaną przez niezależnego dystrybutora, firmę James MacArthur.
Malt Mill założona została w 1908 roku przez Petera Mackie, właściciela Lagavulin, wkrótce po tym, jak nowy właściciel sąsiedniej Laphroaig (Ian Hunter, który przejął destylarnię po śmierci stryja, Aleksa Johnstona) odebrał mu reprezentację handlową swojej destylarni. Do chwili pojawienia się na wyspie Islay młodego i ambitnego Iana Huntera, Peter Mackie zajmował się nie tylko prowadzeniem swojej Lagavulin, lecz także była agentem zajmującym się dystrybucją whisky wytwarzanej niemal przez płot, w Laphroaig. Najwidoczniej nie przykładał się do tego wystarczająco solidnie, gdyż nowy właściciel Laphroaig postanowił się go pozbyć wkrótce po przejęciu destylarni. Z jakichś jednak względów – i zakładać należy, że było to coś więcej niż tylko urażona duma – Peter Mackie nie chciał się pozbyć whisky Laphroaig ze swojego portfolio. Postanowił więc uciec się do arcyciekawego fortelu.
Peter Mackie znał od podszewki proces produkcji whisky w Laphroaig, wiedział dokładnie jakiego używa się tam słodu, jak jest on suszony, jak przebiega zacieranie, fermentacja, znał kształt i działanie tamtejszych alembików. Korzystając więc z tej wiedzy, postanowił odtworzyć proces produkcji Laphroaig u siebie, w Lagavulin. Tak powstała najmłodsza – do chwili uruchomienia Kilchoman w 2005 – i jedyna destylarnia zbudowana na Islay w XX wieku. Malt Mill korzystała z kadzi zaciernej Lagavulin, jednak posiadała własną słodownię (w tamtych czasach każda destylarnia sama zajmowała się słodowaniem jęczmienia), dwie kadzie fermentacyjne i dwa alembiki. Te ostatnie, jak się łatwo domyślić, stanowiły replikę alembików z Laphroaig. Co więcej, Mackie posunął się do podkupienia jednego z ważnych członków załogi Laphroaig – wszystko po to, by destylat wytwarzany w nowej destylarni był dokładnie taki sam, jak w Laphroaig.
Na tym etapie jednak do głosu doszedł ten czynnik w procesie produkcji whisky, którego dotąd nikt nie potrafi w pełni opisać i nazwać, a w efekcie którego każda destylarnia, choćby nie wiem jak starała się imitować inną, ostatecznie wytwarzać będzie swój własny, specyficzny produkt. Whisky z Malt Mill nie stała się repliką Laphroaig i nie zdołała jej zastąpić w ofercie Petera Mackie. Malt Mill po prostu wytwarzała whisky inną niż Laphroaig, ale też inną niż Lagavulin. Działała do roku 1962, a zanim to nastąpiło, wraz z Lagavulin zdążyła wejść w skład Distillers Company Limited (dzisiejsze Diageo). Produkowana w niej whisky wykorzystywana była do zestawiania blendów – wszak w tym celu uruchomiona została destylarnia – w tym White Horse. Tak więc, jeśli ktoś jest w posiadaniu butelki White Horse z początku lat sześćdziesiątych lub starszą, z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że część jej zawartości to owa mityczna już dziś Malt Mill.
Słodownia Malt Mill w 1974 roku przebudowana została na Visitor Centre, obsługujące gości destylarni Lagavulin. Wówczas było to miejsce, gdzie podejmowano niezwykle ważnych gości, jednak z czasem Lagavulin otworzyła swe podwoje szerzej, dla turystów odwiedzających wyspę Islay. Jeśli zdarzy się komuś kiedyś trafić do Lagavulin, dobrze wiedzieć, że gdy będzie czekał na zwiedzanie siedząc w wygodnym fotelu, znajdował się będzie właśnie w Malt Mill.
Być może nikt by dziś nie pamiętał o Malt Mill i nie ekscytował się pojawieniem na aukcji miniaturki pochodzącej z niej whisky, gdyby nie fantastyczny film Ken Laocha z 2012 roku, „Whisky dla aniołów.” Odnaleziona w dość tajemniczych okolicznościach beczka whisky z Malt Mill stanowi motyw przewodni historii grupy przyjaciół z Glasgow, a rolę eksperta zachwycającego się zawartością beczki zagrał sam Charles MacLean. Zagrał w gruncie rzeczy samego siebie – MacLean znany jest na całym świecie jako autor książek i artykułów na temat whisky, koneser i niezrównany znawca tematu.
Tymczasem oto na prawdziwej aukcji, w realnym świecie pojawia się miniaturka Malt Mill 1959 10yo. Jej pojawienie się wzbudza ogromne zainteresowanie i cały szereg domysłów, a także wątpliwości co do jej autentyczności. Co gorsza, wiele wskazuje na to, że nie istnieją żadne zapiski dotyczące butelkowania tej konkretnej edycji, nie wiadomo jak whisky trafiła w ręce firmy James MacArthur, kto ją zabutelkował i kiedy. Co więcej, najwyraźniej nie zgadzają się daty. Malt Mill 1959 10yo powinna wszak być butelkowana w 1969 roku, ale przecież firma James MacArthur założona została dopiero w 1982. Gdy whisky była najprawdopodobniej butelkowana nie stosowano procentowego systemu określania mocy, tylko stary system proof, i tak dalej. Czyżby fake? W czasach, gdy ktoś gdzieś w szwajcarskim hotelu płaci 10 tysięcy franków za kieliszek podrabianej Macallan, trudno dziwić się nawet przesadnej ostrożności.
I tak, Malt Mill rzeczywiście nigdy nie była butelkowana jako single malt. W zasobach starych whisky należących do Diageo nie ma ani śladu choćby pojedynczej beczki pochodzącej z Malt Mill. Diageo nie wie również o istnieniu gdziekolwiek indziej jakiejkolwiek beczki Malt Mill, którą mógłby zabutelkować jakiś niezależny dystrybutor. I rzeczywiście firmująca wystawioną na aukcję butelkę firma James MacArthur powstała dopiero w 1982 roku, czyli ponad dekadę później niż wynikałoby to z daty butelkowania Malt Mill 1959 10yo.
Wiele wskazuje jednak, że opisywana buteleczka jednak jest autentyczna, choć od razu zastrzec trzeba, że sporo tu „podobno” i „prawdopodobnie.” Podobno więc, zabutelkowano – ręcznie – tylko cztery miniaturki. Pochodziły one z butelki pobranej z beczki Malt Mill w 1969 lub 1970 roku. Była to około półlitrowa butelka, taka jak te, do których często pobiera się próbki do analizy lub selekcji w ramach normalnej działalności destylarni czy magazynu celnego. Whisky przelana do tej butelki na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych już na zawsze pozostała whisky 10-letnią. Tę zasadę zna każdy, kto interesuje się whisky. Butelka z próbką w sposób trudny dziś do wyjaśnienia trafiła do firmy James MacArthur, a ktoś ponad 20 lat temu postanowił ją zabutelkować i opatrzyć etykietami. Starczyło tego na cztery miniaturki. Zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami, na etykiecie pojawiło się więc procentowe określenie mocy. A whisky w dalszym ciągu była trunkiem 10-letnim, gdyż od chwili opuszczenia beczki przechowywana była w szklanym pojemniku.
Cena wywoławcza opisywanej miniaturki to £1.500. Tu i ówdzie da się słyszeć głosy, że ostateczna cena może osiągnąć poziom nawet kilkunastu tysięcy funtów. Gdyby tak się stało, byłaby to kwota warta odnotowania. Cóż, nie co dzień na rynku pojawia się butelka Malt Mill. Nawet jeśli to tylko miniaturka.
Malt Mill założona została w 1908 roku przez Petera Mackie, właściciela Lagavulin, wkrótce po tym, jak nowy właściciel sąsiedniej Laphroaig (Ian Hunter, który przejął destylarnię po śmierci stryja, Aleksa Johnstona) odebrał mu reprezentację handlową swojej destylarni. Do chwili pojawienia się na wyspie Islay młodego i ambitnego Iana Huntera, Peter Mackie zajmował się nie tylko prowadzeniem swojej Lagavulin, lecz także była agentem zajmującym się dystrybucją whisky wytwarzanej niemal przez płot, w Laphroaig. Najwidoczniej nie przykładał się do tego wystarczająco solidnie, gdyż nowy właściciel Laphroaig postanowił się go pozbyć wkrótce po przejęciu destylarni. Z jakichś jednak względów – i zakładać należy, że było to coś więcej niż tylko urażona duma – Peter Mackie nie chciał się pozbyć whisky Laphroaig ze swojego portfolio. Postanowił więc uciec się do arcyciekawego fortelu.
Peter Mackie znał od podszewki proces produkcji whisky w Laphroaig, wiedział dokładnie jakiego używa się tam słodu, jak jest on suszony, jak przebiega zacieranie, fermentacja, znał kształt i działanie tamtejszych alembików. Korzystając więc z tej wiedzy, postanowił odtworzyć proces produkcji Laphroaig u siebie, w Lagavulin. Tak powstała najmłodsza – do chwili uruchomienia Kilchoman w 2005 – i jedyna destylarnia zbudowana na Islay w XX wieku. Malt Mill korzystała z kadzi zaciernej Lagavulin, jednak posiadała własną słodownię (w tamtych czasach każda destylarnia sama zajmowała się słodowaniem jęczmienia), dwie kadzie fermentacyjne i dwa alembiki. Te ostatnie, jak się łatwo domyślić, stanowiły replikę alembików z Laphroaig. Co więcej, Mackie posunął się do podkupienia jednego z ważnych członków załogi Laphroaig – wszystko po to, by destylat wytwarzany w nowej destylarni był dokładnie taki sam, jak w Laphroaig.
Na tym etapie jednak do głosu doszedł ten czynnik w procesie produkcji whisky, którego dotąd nikt nie potrafi w pełni opisać i nazwać, a w efekcie którego każda destylarnia, choćby nie wiem jak starała się imitować inną, ostatecznie wytwarzać będzie swój własny, specyficzny produkt. Whisky z Malt Mill nie stała się repliką Laphroaig i nie zdołała jej zastąpić w ofercie Petera Mackie. Malt Mill po prostu wytwarzała whisky inną niż Laphroaig, ale też inną niż Lagavulin. Działała do roku 1962, a zanim to nastąpiło, wraz z Lagavulin zdążyła wejść w skład Distillers Company Limited (dzisiejsze Diageo). Produkowana w niej whisky wykorzystywana była do zestawiania blendów – wszak w tym celu uruchomiona została destylarnia – w tym White Horse. Tak więc, jeśli ktoś jest w posiadaniu butelki White Horse z początku lat sześćdziesiątych lub starszą, z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że część jej zawartości to owa mityczna już dziś Malt Mill.
Słodownia Malt Mill w 1974 roku przebudowana została na Visitor Centre, obsługujące gości destylarni Lagavulin. Wówczas było to miejsce, gdzie podejmowano niezwykle ważnych gości, jednak z czasem Lagavulin otworzyła swe podwoje szerzej, dla turystów odwiedzających wyspę Islay. Jeśli zdarzy się komuś kiedyś trafić do Lagavulin, dobrze wiedzieć, że gdy będzie czekał na zwiedzanie siedząc w wygodnym fotelu, znajdował się będzie właśnie w Malt Mill.
Być może nikt by dziś nie pamiętał o Malt Mill i nie ekscytował się pojawieniem na aukcji miniaturki pochodzącej z niej whisky, gdyby nie fantastyczny film Ken Laocha z 2012 roku, „Whisky dla aniołów.” Odnaleziona w dość tajemniczych okolicznościach beczka whisky z Malt Mill stanowi motyw przewodni historii grupy przyjaciół z Glasgow, a rolę eksperta zachwycającego się zawartością beczki zagrał sam Charles MacLean. Zagrał w gruncie rzeczy samego siebie – MacLean znany jest na całym świecie jako autor książek i artykułów na temat whisky, koneser i niezrównany znawca tematu.
Tymczasem oto na prawdziwej aukcji, w realnym świecie pojawia się miniaturka Malt Mill 1959 10yo. Jej pojawienie się wzbudza ogromne zainteresowanie i cały szereg domysłów, a także wątpliwości co do jej autentyczności. Co gorsza, wiele wskazuje na to, że nie istnieją żadne zapiski dotyczące butelkowania tej konkretnej edycji, nie wiadomo jak whisky trafiła w ręce firmy James MacArthur, kto ją zabutelkował i kiedy. Co więcej, najwyraźniej nie zgadzają się daty. Malt Mill 1959 10yo powinna wszak być butelkowana w 1969 roku, ale przecież firma James MacArthur założona została dopiero w 1982. Gdy whisky była najprawdopodobniej butelkowana nie stosowano procentowego systemu określania mocy, tylko stary system proof, i tak dalej. Czyżby fake? W czasach, gdy ktoś gdzieś w szwajcarskim hotelu płaci 10 tysięcy franków za kieliszek podrabianej Macallan, trudno dziwić się nawet przesadnej ostrożności.
I tak, Malt Mill rzeczywiście nigdy nie była butelkowana jako single malt. W zasobach starych whisky należących do Diageo nie ma ani śladu choćby pojedynczej beczki pochodzącej z Malt Mill. Diageo nie wie również o istnieniu gdziekolwiek indziej jakiejkolwiek beczki Malt Mill, którą mógłby zabutelkować jakiś niezależny dystrybutor. I rzeczywiście firmująca wystawioną na aukcję butelkę firma James MacArthur powstała dopiero w 1982 roku, czyli ponad dekadę później niż wynikałoby to z daty butelkowania Malt Mill 1959 10yo.
Wiele wskazuje jednak, że opisywana buteleczka jednak jest autentyczna, choć od razu zastrzec trzeba, że sporo tu „podobno” i „prawdopodobnie.” Podobno więc, zabutelkowano – ręcznie – tylko cztery miniaturki. Pochodziły one z butelki pobranej z beczki Malt Mill w 1969 lub 1970 roku. Była to około półlitrowa butelka, taka jak te, do których często pobiera się próbki do analizy lub selekcji w ramach normalnej działalności destylarni czy magazynu celnego. Whisky przelana do tej butelki na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych już na zawsze pozostała whisky 10-letnią. Tę zasadę zna każdy, kto interesuje się whisky. Butelka z próbką w sposób trudny dziś do wyjaśnienia trafiła do firmy James MacArthur, a ktoś ponad 20 lat temu postanowił ją zabutelkować i opatrzyć etykietami. Starczyło tego na cztery miniaturki. Zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami, na etykiecie pojawiło się więc procentowe określenie mocy. A whisky w dalszym ciągu była trunkiem 10-letnim, gdyż od chwili opuszczenia beczki przechowywana była w szklanym pojemniku.
Cena wywoławcza opisywanej miniaturki to £1.500. Tu i ówdzie da się słyszeć głosy, że ostateczna cena może osiągnąć poziom nawet kilkunastu tysięcy funtów. Gdyby tak się stało, byłaby to kwota warta odnotowania. Cóż, nie co dzień na rynku pojawia się butelka Malt Mill. Nawet jeśli to tylko miniaturka.
Pokaż więcej wpisów z
Styczeń 2018