Historia whisky

Historia whisky

21/12/2016
Trudno jest określić kto, gdzie i kiedy po raz pierwszy przeprowadził proces destylacji alkoholu, podobnie jak trudno jest ocenić gdzie po raz pierwszy odbyła się destylacja whisky. Tym bardziej, że i definicja whisky ewoluowała z czasem. Nie wiemy na pewno skąd sztuka destylacji whisky przyszła do Szkocji, ani kiedy oddestylowano pierwszą szkocką whisky. Korzenie naszego ulubionego trunku giną w otchłaniach dziejów i mgłach snujących się wśród dolin szkockich Highlands. Z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać można, że sztuka destylacji przybyła do Szkocji z Irlandii, a przywieźli ją ze sobą mnisi chrześcijańscy. Jeśli tak, korzeni szkockiej whisky należałoby szukać gdzieś na zachodnim wybrzeżu. Jedna z teorii mówi, że odpowiedzialnymi za rozpowszechnienie sztuki destylacji w Szkocji odpowiedzialni są mnisi z opactwa na wyspie Iona, tuż obok wybrzeży Mull. Inna teoria doszukuje się źródeł szkockiej whisky na wyspie Islay, w parafii Kilchoman, gdzie na przełomie XIII i XIV wieku osiedliła się rodzina Beaton. Byli oni medykami, tłumaczyli teksty medyczne dotyczące destylacji z łaciny na gaelicki, istnieje więc prawdopodobieństwo, że to oni dokonali pierwszej destylacji whisky w Szkocji. I tak dalej. 

1495 - pierwsza wzmianka o whisky w Szkocji

Pierwsza udokumentowana wzmianka o produkcji whisky pochodzi z roku 1495, kiedy to w księgach rachunkowych odnotowano przekazanie ośmiu "bolls" słodu jęczmiennego braciszkowi Johnowi Corowi, z którego to słodu miał on pędzić wodę życia (aqua vitae). W związku z tym, że wielkość owego "boll" była różna, w zależności od tego, co mierzono, trudno jest dokładnie powiedzieć o jaką ilość słodu chodziło. Przyjęty w 1661 roku w Linlithgow system miar szkockich określał "boll" jako 211,664 litrów w odniesieniu do jęczmienia, owsa i słodu. Którędy by nie poszły nasze obliczenia, przyjąć można, że braciszek z opactwa w Lindores otrzymał za zadanie przepędzenie ponad tony słodu. A to oznacza, że pod koniec XV wieku gorzelnictwo było już całkiem nieźle rozwinięte. Król Jakub IV nie zleciłby przecież przeznaczenia takiej ilości jęczmienia na eksperymenty gorzelnicze.  

XVII i XVIII wiek - whisky owocem zakazanym

Prowadząc jakiekolwiek rozważania na temat szkockiej whisky, a szczególnie jej historii, nie wolno zapominać, że Szkocja była - i nadal jest, w gruncie rzeczy - krajem podbitym przez Anglików. Co za tym idzie, ułatwianie życia mieszkańcom Szkocji nigdy nie było w interesie prawodawcy. A na pewno nie mógł on sobie pozwolić na zbytnie bogacenie się mieszkańców tej części Zjednoczonego Królestwa, która znajdowała się na północ od wału Hadriana. Ten rodzaj podejścia charakteryzował również legislację dotyczącą wytwarzania whisky w Szkocji. Nic więc dziwnego, że przez długie lata produkcja whisky szkockiej odbywała się w dużej mierze nielegalnie, a w szkockich Highlands odbywała się swoista wojna partyzancka pomiędzy lokalnymi farmerami, a władzami.

W 1644 roku uchwalono prawo wprowadzające podatek od każdej pinty wyprodukowanej w Szkocji wody życia. Prawo to zapoczątkowało serię nalotów poborców podatkowych na miejsca nielegalnej destylacji whisky w szkockich Highlands i stworzyło warunki do całej serii mniej lub bardziej legendarnych wydarzeń i postaw, na które często powołują się współcześni producenci whisky. Wzajemne ostrzeganie się bimbrowników o nadciągającym niebezpieczeństwie, ukrywanie aparatów odpędowych w odludnych miejscach, potajemne przewożenie beczek z whisky, ukrywanie jej w najmniej oczywistych miejscach, na przykład pod ołtarzem kościoła lub pod katafalkiem, i tak dalej.

W 1774 roku, w odpowiedzi na przenoszenie sprzętu do produkcji whisky z miejsca na miejsce i utrudnianie kontroli, wprowadzono przepis określający minimalną wielkość aparatów odpędowych. Od tej pory alembiki do pierwszej destylacji (wash stills) nie mogły być mniejsze niż 400 galonów, a alembiki do drugiej destylacji musiały mieć pojemność co najmniej 100 galonów. Szkocki galon miał pojemność 13,568 litrów, czyli mówimy odpowiednio o wielkościach ok. 5,5 tys. litrów i prawie 1,5 tys. litrów. Tej wielkości sprzęt - wraz z ogrzewającym go piecem - trudno jest ukryć, nawet jeśli sąsiad da w porę znać, że nadciąga kontrola.

W 1781 roku uchwalono prawo zabraniające destylacji whisky na własne potrzeby, a w 1784 weszły w życie przepisy Wash Act, które miały zachęcić do legalnej produkcji whisky w Highlands. Wprowadzono linię podziału między Highlands i Lowlands i znacznie obniżono podatki na północ od tej linii. Wprowadzono jednak szereg obostrzeń, w tym wymóg korzystania z jęczmienia wyhodowanego tylko i wyłącznie na terenie parafii, w której znajduje się gorzelnia, ograniczono liczbę alembików do jednej pary w zakładzie, oraz wprowadzono surowe kary za nieprzestrzeganie przepisów. Jak łatwo się domyślić, nikt nie był zadowolony - gorzelnicy z Highlands ze względu na wprowadzone kary, a wytwórcy whisky z Lowlands ze względu na faworyzowanie swoich północnych konkurentów.

Dwa lata później, w 1786 wprowadzono poprawki do Wash Act. Ograniczono liczbę destylarni do dwóch na jedną parafię, ograniczono maksymalne roczne zużycie zboża na potrzeby gorzelnicze i zwiększono nieco podatek. To w Highlands. W Lowlands natomiast zlikwidowano podatek od ilości zacieru na rzecz podatku od pojemności alembików i ich szacunkowej wydajności rocznej przy założeniu destylacji siedmiu partii whisky tygodniowo. Efekt był taki, że w Lowlands opracowano sposoby destylacji więcej niż założonych siedmiu wsadów tygodniowo, co odbiło się niezwykle niekorzystnie na jakości produkowanej tu whisky.

Również w 1786 roku, w wyniku działalności lobbystów z branży produkcji ginu z Anglii, którzy bali się konkurencji ze strony Szkotów, wprowadzono Scottish Distillery Act, na mocy którego za każdy galon whisky eksportowanej do Anglii zapłacić trzeba było dodatkowe 2 szylingi podatku. W efekcie eksport whisky do Anglii spadł trzynastokrotnie w stosunku do poprzedniego roku.

W 1788 roku specjalny komitet powołany przez Izbę Gmin przeprowadził dochodzenie dotyczące częstotliwości wykonywania poszczególnych odpadów w szkockich destylarniach. Zbyt częste odpędy miały dawać szkockim producentom whisky przewagę nad ich angielskimi konkurentami. Przegłosowano Lowland Licence Act, który wprowadzał dodatkowy podatek na eksportowaną whisky, oraz wymóg składania informacji o planowanym eksporcie z 12-miesięcznym wyprzedzeniem. Eksport szkockiej whisky do Anglii praktycznie przestał istnieć.

W 1814 roku uchwalono Customs and Excise Act, który m.in. wprowadzał przepis dotyczący minimalnej wielkości alembików w Highlands i ustalał ją na 500 galonów (ok. 6,8 tys. litrów). Jednak już dwa lata później, w 1816 roku wprowadzono przepisy Small Stills Act, znacznie łagodzące prawo dotyczące wielkości alembików. Od tej pory w całej Szkocji minimalna wielkość określona została na 40 galonów (nieco ponad 500 litrów).

1823 - początek legalnego gorzelnictwa w Szkocji

W 1823 roku wreszcie przyjęto do wiadomości, że rozwoju gorzelnictwa w Szkocji nie da się zatrzymać, a whisky będzie pędzona - czy to legalnie, czy wbrew prawu. Uchwalono więc przepisy Customs and Excise Act, które wprowadzały opłatę licencyjną i znacznie obniżały wysokość podatku od wyprodukowanego trunku. Od tej pory przemysł gorzelniczy w gruncie rzeczy zaczął rozwijać się tylko i wyłącznie w zależności od rynkowych praw popytu i podaży.

Szkoccy gorzelnicy początkowo dość nieśmiało patrzyli na nowe regulacje. W 1823 roku zalegalizowano - bo przecież nie wybudowano od zera - tylko cztery destylarnie. Worek jednak rozwiązał się w następnych latach. 1824 przyniósł 18 legalnych destylarni, a 1825 - ponad 120! Jeszcze jakiś czas trwała czasem wręcz otwarta walka między władzami i legalnymi gorzelnikami a bimbrownikami. Na zamku Corgarff w górach Cairngorms, między Tomintoul a Braemar, stacjonował przez jakiś czas oddział wojska, którego zadaniem było tylko i wyłącznie tępienie band bimbrowników. Lata nielegalnej działalności dały im czas na utworzenie wręcz zorganizowanych struktur i zgromadzenie znacznych środków.

Tymczasem pojawiają się na rynku gracze znani do dziś. W 1820 roku powstaje firma John Walker & Sons, a w 1827 na rynku pojawia się George Ballantine. W 1828 założona zostaje firma J. & A. Mitchell & Co., prowadząca do dziś destylarnię Springbank w Campbeltown, a w 1830 licencję na prowadzenie handlu alkoholem uzyskuje William Teacher. Wkrótce pojawia się Justerini & Brooks, James Chivas, czy William Cadenhead. Od tej pory już będą konkurowali między sobą, a nie walczyli z niesprzyjającymi im przepisami.

1830 - aparat kolumnowy

Krokiem milowym w rozwoju szkockiej whisky jest wynalazek kolumny odpędowej, aparatu do destylacji ciągłej, opatentowanej w 1831 roku przez Eneasza Coffey'a, irlandzkiego poborcę podatkowego. Jego wynalazek stanowił udoskonalenie urządzeń opracowanych wcześniej przez Sir Antony'ego Perriera i Roberta Steina. Pozwalał on na tanią produkcję ogromnych ilości whisky w krótkim czasie. Co więcej, powstająca w ten sposób whisky zbożowa miała bardziej neutralny smak, bardziej odpowiedni dla podniebienia nieprzywykłego do zdecydowanych smaków whisky słodowej z Highlands.  

Szerokie zastosowanie nowego wynalazku wymaga czasu, jednak już w 1854 roku wielkość produkcji whisky zbożowej, pochodzącej z garstki dużych destylarni zbożowych zlokalizowanych w Lowlands, przewyższa wielkość produkcji whisky słodowej, wytwarzanej głównie w szkockich Highlands. Rok wcześniej Andrew Usher & Co. zaczyna produkować whisky mieszaną, łączącą zalety jednego i drugiego rodzaju whisky. Trzeba było teraz poczekać na odpowiednie prawodawstwo. To przyszło w 1860 roku w postaci The Spirits Act, zezwalającego na komercyjne mieszanie whisky pochodzących z różnych destylarni, różnych roczników i w dalszym ciągu określanie produktu tego procesu jako whisky. Pozwoliło to na ujednolicenie profilu smakowego skądinąd nierównych produktów destylarni z Highlands, oraz na mieszanie whisky zbożowych i słodowych. Teraz nic już nie stało na przeszkodzie w podboju świata przez szkocki trunek.

1863 - filoksera winiec we Francji

W drugiej połowie XIX wieku, wskutek między innymi niskich ceł na importowane z Francji wina i spirytualia, ogromną popularnością w Anglii cieszył się koniak. I wtedy uderzyła filoksera winiec, rodzaj mszycy atakującej przede wszystkim uprawy winorośli, a przywleczonej do Europy z Ameryki Północnej. Najwcześniej pojawiła się w Langwedocji, później w innych regionach, aż wreszcie zaatakowała region Cognac. Niemal z dnia na dzień, koniak stał się towarem trudno dostępnym, a co za tym idzie, coraz droższym. Angielska klasa średnia czym prędzej zaczęła się rozglądać za alternatywą, którą okazała się właśnie przeżywająca swój rozkwit szkocka whisky mieszana.

Żeby zaspokoić gusta południowych sąsiadów, szkoccy blenderzy postawili przede wszystkim na słodkie i delikatne whisky ze Speyside, z niewielką tylko domieszką bardziej zdecydowanych, torfowych smaków z Islay czy Campbeltown. Dla whisky szkockiej zaczął się złoty okres, tylko w ostatniej dekadzie XIX wieku powstało tam około czterdziestu nowych destylarni, głównie w Speyside.

1898 - The Pattison Crash

Bracia Walter i Robert Pattison rozpoczęli swoją przygodę w świecie whisky w 1887 roku, widząc ogromny potencjał biznesowy związany z niespotykanym dotąd popytem na szkocką wodę życia. Wcześniej zajmowali się handlem produktami mleczarskimi. Ich firma blenderska rozwijała się nad wyraz szybko, wkrótce do nich należała część udziałów w destylarniach Glenfarclas, Oban, Aultmore i destylarni whisky zbożowej Ardgowan. Bracia znani byli z nowatorskiego podejścia do marketingu i reklamy, a także z wystawnego trybu życia, który w dużej mierze finansowali z nielegalnych i karkołomnych operacji na rynku papierów wartościowych. Distillers Company Limited (DCL) już w 1896 roku określiło sytuację firmy Pattisonów jak niepewną, jednak to nie przeszkodziło braciom prowadzić swojej działalności w sposób niczym nie zakłócony. Kiedy w 1898 roku firma wreszcie upadła, okazało się, że dające się upłynnić aktywa firmy wystarczą na pokrycie co najwyżej połowy jej długów. Bracia Pattison trafili przed sąd i do więzienia za malwersacje i oszustwa.  

Upadek braci Pattison pociągnął za sobą bankructwo dziesięciu firm, z którymi współpracowali, spadek cen whisky i odbił się echem w całym przemyśle gorzelniczym. Uważa się, że stanowił on czynnik, który wywołał i tak nadciągający kryzys - poziom sprzedaży nie nadążał za inwestycjami i kosztami tworzenia coraz to większych zapasów w poszczególnych destylarniach. Balon był ewidentnie nadmuchany do granic wytrzymałości i wystarczył drobny incydent, by cały przemysł gorzelniczy pogrążył się w kryzysie. Dość powiedzieć, że przez następne pół wieku nie otwarto niemal żadnej destylarni.

Pierwsza połowa XX wieku

Ledwo przemysł gorzelniczy zaczął się dźwigać z ruin po kryzysie wywołanym upadkiem braci Pattisonów, gdy spadła na niego seria kolejnych ciosów. Najpierw I wojna światowa i związane z nią ograniczenia. Rok 1920 przyniósł prohibicję w Stanach Zjednoczonych, która praktycznie zamknęła jeden z największych rynków zbytu szkockiej whisky. Krótko potem przyszedł kryzys światowy, aż wreszcie II wojna światowa. W tym okresie wiele destylarni zamykano czasowo, bądź znacznie ograniczano produkcję. Wiele zakładów zamknięto bezpowrotnie, szczególnie w regionie Campbeltown, gdzie gorzelnicy nie zdołali podnieść jakości produkowanej przez siebie whisky, kiedy wraz z nadejściem prohibicji zamknął się mało wymagający rynek amerykański. Kto dziś pamięta destylarnie Provanmill (Lowlands), Glencoull (Highlands), Glencawdor (Highlands), Ardlussa (Campbeltown) czy Lochruan (Campbeltown). Wszystkie one zniknęły z gorzelniczej mapy Szkocji w latach dwudziestych XX wieku. To że pamiętamy o Hazelburn, również zamkniętej w tamtym okresie, to tylko dlatego, że jej nazwę wykorzystano w Springbank do określenia jednej z produkowanych tam whisky. Ona też upadła ostatecznie w latach dwudziestych.  

Drugie dziesięciolecie XX wieku przyniosło pewne istotne rozstrzygnięcie prawne, które pomogło stworzyć współczesną whisky szkocką, i z całą pewnością na dłuższą metę wpłynęło na osiągnięcie niezrównanej jakości. Oto w 1915 roku w Parlamencie Brytyjskim odbyła się debata na temat przyczyn utrudnień w produkcji amunicji i nieregularnych dostaw tejże na front zachodni. Ówczesny minister uzbrojenia, David Lloyd George (później premier), przekonywał że winne jest zbyt wysokie spożycie alkoholu. Jako rozwiązanie problemu proponował między innymi zwiększenie opodatkowania produkcji alkoholu oraz wprowadzenie godziny, po której wszystkie puby muszą być zamknięte. Jak się okazało, przepis dotyczący zamykania pubów o godz. 23:00 przetrwał do XXI wieku i dopiero stosunkowo niedawno wprowadzono możliwość ich dłuższego otwarcia. Propozycja zwiększenia podatku spotkała się ze stanowczym sprzeciwem producentów whisky. Zamiast tego James Stevenson z John Walker & Sons zaproponował wprowadzenie dwuletniego okresu leżakowania whisky, by zapobiec spożyciu niskiej jakości whisky. Propozycja została przyjęta w akcie znanym jako Immature Spirits (Restriction) Act 1915. Dwuletni okres dojrzewania whisky przedłużony został do trzech lat w 1916. Przepisy te obowiązują do dziś.

Wzloty i upadki po II wojnie światowej

Po zakończeniu wojny, a przede wszystkim po zniknięciu wszelkiego rodzaju ograniczeń spowodowanych działaniami wojennymi, szkocki przemysł gorzelniczy powoli zaczął odzyskiwać swoją pozycję na światowych rynkach, stopniowo uruchamiano poszczególne destylarnie, remontowano je i modernizowano.

Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte przyniosły stopniowe odchodzenie od samodzielnego słodowania jęczmienia i rozwój nowoczesnych metod produkcji słodu na skalę przemysłową w wyspecjalizowanych słodowniach. Stopniowo do lamusa odchodziły piece do suszenia słodu, a charakterystyczne pagody, opracowane w latach osiemdziesiątych XIX wieku, zachowano jedynie jako element architektoniczny.

Dla whisky słodowej przełomowym okazał się rok 1963, kiedy to firma William Grant & Sons wypuściła po raz pierwszy na rynek i zaczęła intensywnie promować whisky słodową w czystej postaci. Nie istniała jeszcze wówczas kategoria single malt whisky, tak więc pierwsza Glenfiddich nazywała się Glenfiddich Straight Malt. Było to posunięcie ryzykowne, gdyż trzeba było czasu, by przyzwyczaić konsumentów do wyrazistego charakteru i profilu aromatyczno-smakowego whisky słodowych. Ryzyko jednak opłaciło się - dziś Glenfiddich jest najlepiej sprzedawaną słodową whisky szkocką na świecie. Kolejne marki promowane jako whisky słodowe pojawiły się dopiero dekadę później - Macallan w 1978 i Glenmorangie w 1981.  

Przełom lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych to znowu wzrost zainteresowania szkocką whisky na światowych rynkach i związane z nim zwiększenie sprzedaży. Po raz pierwszy od pół wieku powstają nowe destylarnie, w tym Glen Keith, Macduff, Clynelish czy Tomintoul. Hossa trwała do końca lat siedemdziesiątych, przynosząc kolejne gorzelnie, zakładane przez wielkie koncerny jako wytwórnie whisky do zestawiania znanych marek whisky mieszanych. Wśród nich znalazły się Allt-a-Bhainne, Braeval, Auchroisk czy Mannochmore. Inne, jak Caol Ila, Dufftown czy Glendullan zostają zmodernizowane i rozbudowane. Następują również dość znaczne zmiany właścicielskie, przejęcia i fuzje. Świat whisky powoli zaczyna przybierać znany nam dziś kształt.

Okres prosperity przynosi inwestycje, wzrost produkcji i zatrudnienia, a w świecie whisky zawsze robi się to w sensie dosłownym na kredyt - produkt można sprzedać nie wcześniej niż dopiero po trzech latach, a czasem dużo później. Trudno jest przewidzieć jaka będzie wówczas sytuacja, a korzystając z chwilowej popularności whisky, kredytów - w każdym sensie tego słowa - zaciąga się coraz więcej. Każda hossa prędzej czy później się kończy. W przypadku szkockiego przemysłu gorzelniczego stało się to na początku lat osiemdziesiątych. Magazyny były pełne, sprzedaż nie rosła już tak dynamicznie, zobowiązania trzeba było zacząć spłacać. Nad szkockim przemysłem gorzelniczym zawisło widmo kryzysu.

Mniejsze firmy, posiadające w swym porfolio pojedyncze destylarnie, by przetrwać trudny okres musiały ograniczyć produkcję. Wielkie koncerny przystąpiły do ograniczania kosztów poprzez wstrzymanie produkcji w części należących do nich zakładów. Lata osiemdziesiąte przyniosły zamknięcie wielu destylarni, których produkty później okazały się niezwykle popularne, a czasem wręcz kultowe. Jest to okres, kiedy bezpowrotnie, jak się zdaje, straciliśmy takie destylarnie jak Port Ellen (1983), Brora (1983), St. Magdalene (1983), Convalmore (1985) i wiele innych. Inverness, stolica szkockich Highlands ostała się bez ani jednej destylarni - wszystkie trzy, Glen Mhor, Glen Albyn i Millburn zamknięto w latach 1983-85. Najczęściej wyglądało to tak, że w danej destylarni chwilowo wstrzymywano produkcję, pozostawiając jednak aktywną licencję i otwarte drzwi do ponownego wytwarzania whisky. Kryzys jednak przeciągał się, licencji nie przedłużano, a budynki albo burzono, albo wykorzystywano je do innych celów. Część z nich pozostała do dziś i w dalszym ciągu wykorzystywane są przynajmniej magazyny, np. w Coleburn, Convalmore czy Parkmore.  


Koniec wieku i początek nowego

W połowie lat dziewięćdziesiątych chyba już nikt nie miał wątpliwości, że sytuacja zmienia się na lepsze. W dalszym ciągu wielkie koncerny musiały żonglować swoimi zasobami, w tym ludzkimi, ale coraz więcej wskazywało na rychłe nadejście kolejnej fali popularności whisky. Tym razem jednak whisky słodowa zaczęła zdobywać coraz to nowe i większe rzesze zwolenników. Naturalnie, whisky mieszana w dalszym ciągu stanowi zdecydowaną większość sprzedaży, jednak coraz więcej marek zaczyna być promowanych jako single malt whisky. Poza próbami - udanymi! - promowania Glenfiddich, Macallan czy Glenmorangie, krokiem milowym było pojawienie się na rynku serii Classic Malts of Scotland w 1988 roku. Koncern United Distillers wybrał ze swojego portfolio sześć destylarni, których whisky zaczęto promować jako charakterystyczne przedstawicielki regionów, w których powstają. Tak zaczęła się niespotykana dotąd popularność Oban, Dalwhinnie, Cragganmore, Glenkinchie, Talisker i Lagavulin. Zaskoczyła szczególnie ta ostatnia, gdyż mało kto spodziewał się podboju rynku przez trudną w charakterze, torfowo-morską whisky single malt. Z czasem na rynku pojawiały się kolejne marki. Niektóre dość nieśmiało, jak na przykład cała seria Flora & Fauna, a niektóre zdecydowanie i z przytupem, jak Bowmore, Glenfarclas czy Highland Park.  
Pierwsze dekady nowego milenium to niespotykana dotąd w historii popularność whisky. Na rynku pojawia się ogrom edycji whisky z niemal każdej funkcjonującej destylarni, zwiększana jest produkcja, budowane nowe zakłady, a istniejące gorzelnie rozbudowywane. Tylko w ostatnich latach, w samej Szkocji szacuje się, że ponad czterdzieści nowych inicjatyw powstaje lub jest w fazie planowania. Zbudowano i uruchomiono Kilchoman, Dalmunach, Annandale, Kingsbarns, Roseisle i wiele innych. Destylacja whisky wraca tam, gdzie przez wiele lat jej nie było. Wystarczy wspomnieć Wolfburn na północnym wybrzeżu, czy Isle of Harris i Abhainn Dearg na Hebrydach Zewnętrznych. Niewielkie browary zaczynają uruchamiać innowacyjne destylarnie rzemieślnicze - Eden Mill czy Lone Wolf (BrewDog) są tego przykładami. Daftmill w Fife wraca do tradycji gorzelni farmerskiej z sezonowymi odpędami, kiedy prace polowe na to pozwalają. Ballindalloch jest pierwszą szlachecką destylarnią, uruchomioną przez właścicieli posiadłości Ballindalloch na terenie należącym do zamku o tej samej nazwie.

Whisky to już nie tylko domena Szkocji i garstki innych krajów. Na całym świecie powstają inicjatywy mające na celu skorzystanie z popularności trunków sięgających korzeniami do whisky szkockiej i whiskey amerykańskiej i irlandzkiej. Najwyższe tytuły w różnego rodzaju konkursach zdobywają whisky japońskie, a nawet tajwańskie. Destylarnie powstają w Danii, Finlandii, Kanadzie, Izraelu, Indiach, a nawet Islandii czy Lichtensteinie. Nie wspominając o dziesiątkach inicjatyw w Stanach Zjednoczonych. Nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie trend ten ma ulec zmianie. Zdecydowanie, żyjemy w ciekawych czasach.




Pokaż więcej wpisów z Grudzień 2016
pixel