Dziś Burns Night! Celebrujmy!
25/01/2018
Jedną z cech Szkotów, które dość szybko rzucają się w oczy turystom odwiedzającym ich ojczyznę, jest przywiązanie do tradycji i duma ze swego pochodzenia. Manifestują się one na wiele sposobów, a kalendarz Szkota usiany jest datami, świętami i rocznicami, które celebrowane są przez Szkotów, niezależnie od tego, w którym punkcie świata znaleźliby się w danym momencie. Jedną z tych okazji są urodziny Roberta Burnsa, narodowego poety Szkotów.
Robert Burns, urodzony w Alloway, Ayrshire, 25 stycznia 1759 roku, określany często narodowym poetą Szkotów, to autor całego szeregu wierszy opiewających uroki prostego życia i drobnych radości. Autor poematów „Do myszy,” „Do wszy,” czy „Przemowy do bólu zęba” zainspirował między innymi amerykańskich pisarzy Johna Steinbecka, autora „Myszy i ludzie,” czy Jerome D. Salingera, autora „Buszującego w zbożu” – obydwa tytuły wzięte są wprost z poematów Burnsa. Najznamienitsi angielscy poeci romantyczni, William Wordsworth i John Keats pisali poematy poświęcone swemu nieco starszemu koledze ze Szkocji – „At the Grave of Burns” (Wordsworth), „On Visiting the Tomb of Burns,” Lines Written in the Highlands after a Visit to Burns’s Country” (Keats).
W ogromnej popularności, jaką cieszył się wśród swoich rodaków, nie przeszkodził nawet fakt, że w 1789 roku otrzymał posadę w ówczesnym urzędzie kontroli skarbowej, czyli mniej czy bardziej bezpośrednio odpowiedzialny był za nękanie nielegalnych bimbrowników. Jednak w związku z tym, że całe swe krótkie życie (37 lat) spędził w Lowlands, nie miał widocznie okazji narazić się dumnym mieszkańcom dolin w Highlands.
Pamięć Roberta Burnsa czczona jest regularnie w dniu jego urodzin, 25 stycznia, czyli dziś. W tym dniu organizowane są tzw. wieczorki burnsowskie, zwane po angielsku Burns Night czy Burns Supper. W trakcie uroczystej kolacji recytowana jest poezja Burnsa, w tym „Address to a Haggis.” Naturalnie, głównym daniem na stole jest tradycyjne szkockie haggis, uroczyście wnoszone do pomieszczenia i krojone przez mistrza ceremonii. Nietrudno domyślić się, że skoro mamy do czynienia ze świętowaniem szkockich tradycji, zabraknąć nie może również muzyki granej na dudach, ani whisky. Ta ostatnia wychylana jest tego dnia w sporych ilościach.
Wieczór kończy odśpiewanie przez wszystkich uczestników biesiady tradycyjnej szkockiej pieśni, do której słowa napisał bohater wieczoru, Robert Burns. Mowa tu o znanej na całym świecie „Auld Lang Syne,” pieśni na cześć przyjaźni i wspomnień z „dawnych czasów”. W Polsce znana jest ona jako harcerskie „Ogniska już dogasa blask,” a w oryginalne – oprócz wieczorku burnsowskiego – najłatwiej usłyszeć ją wśród Szkotów celebrujących ostatni wieczór roku, tzw. Hogmanay (u nas Sylwester).
Niezależnie od tego, czy słyszeliśmy wcześniej o tradycji wieczorków burnsowskich, czy mamy jakiekolwiek związku ze Szkocją, czy w ogóle byliśmy kiedyś w ojczyźnie Burnsa, czy też nie – łączy nas uwielbienie narodowego trunku Szkotów, czyli szkockiej whisky. A to już wystarczający powód, by wznieść dziś wieczorem toast naszą ulubioną whisky. Nie zaszkodzi przy tym wspomnieć o Szkocji i jej tradycjach, może włączyć szkocką muzykę – czy to będą tradycyjne dudy, soundtrack z Brevehearta, czy Marillion – i pomyśleć, że jest gdzieś na świecie naród, który pijąc alkohol celebruje największego ze swoich poetów, a nie tylko „no to na drógą nożkę, śwagier.”
Slàinte mhath, moi drodzy!
Robert Burns, urodzony w Alloway, Ayrshire, 25 stycznia 1759 roku, określany często narodowym poetą Szkotów, to autor całego szeregu wierszy opiewających uroki prostego życia i drobnych radości. Autor poematów „Do myszy,” „Do wszy,” czy „Przemowy do bólu zęba” zainspirował między innymi amerykańskich pisarzy Johna Steinbecka, autora „Myszy i ludzie,” czy Jerome D. Salingera, autora „Buszującego w zbożu” – obydwa tytuły wzięte są wprost z poematów Burnsa. Najznamienitsi angielscy poeci romantyczni, William Wordsworth i John Keats pisali poematy poświęcone swemu nieco starszemu koledze ze Szkocji – „At the Grave of Burns” (Wordsworth), „On Visiting the Tomb of Burns,” Lines Written in the Highlands after a Visit to Burns’s Country” (Keats).
W ogromnej popularności, jaką cieszył się wśród swoich rodaków, nie przeszkodził nawet fakt, że w 1789 roku otrzymał posadę w ówczesnym urzędzie kontroli skarbowej, czyli mniej czy bardziej bezpośrednio odpowiedzialny był za nękanie nielegalnych bimbrowników. Jednak w związku z tym, że całe swe krótkie życie (37 lat) spędził w Lowlands, nie miał widocznie okazji narazić się dumnym mieszkańcom dolin w Highlands.
Pamięć Roberta Burnsa czczona jest regularnie w dniu jego urodzin, 25 stycznia, czyli dziś. W tym dniu organizowane są tzw. wieczorki burnsowskie, zwane po angielsku Burns Night czy Burns Supper. W trakcie uroczystej kolacji recytowana jest poezja Burnsa, w tym „Address to a Haggis.” Naturalnie, głównym daniem na stole jest tradycyjne szkockie haggis, uroczyście wnoszone do pomieszczenia i krojone przez mistrza ceremonii. Nietrudno domyślić się, że skoro mamy do czynienia ze świętowaniem szkockich tradycji, zabraknąć nie może również muzyki granej na dudach, ani whisky. Ta ostatnia wychylana jest tego dnia w sporych ilościach.
Wieczór kończy odśpiewanie przez wszystkich uczestników biesiady tradycyjnej szkockiej pieśni, do której słowa napisał bohater wieczoru, Robert Burns. Mowa tu o znanej na całym świecie „Auld Lang Syne,” pieśni na cześć przyjaźni i wspomnień z „dawnych czasów”. W Polsce znana jest ona jako harcerskie „Ogniska już dogasa blask,” a w oryginalne – oprócz wieczorku burnsowskiego – najłatwiej usłyszeć ją wśród Szkotów celebrujących ostatni wieczór roku, tzw. Hogmanay (u nas Sylwester).
Niezależnie od tego, czy słyszeliśmy wcześniej o tradycji wieczorków burnsowskich, czy mamy jakiekolwiek związku ze Szkocją, czy w ogóle byliśmy kiedyś w ojczyźnie Burnsa, czy też nie – łączy nas uwielbienie narodowego trunku Szkotów, czyli szkockiej whisky. A to już wystarczający powód, by wznieść dziś wieczorem toast naszą ulubioną whisky. Nie zaszkodzi przy tym wspomnieć o Szkocji i jej tradycjach, może włączyć szkocką muzykę – czy to będą tradycyjne dudy, soundtrack z Brevehearta, czy Marillion – i pomyśleć, że jest gdzieś na świecie naród, który pijąc alkohol celebruje największego ze swoich poetów, a nie tylko „no to na drógą nożkę, śwagier.”
Slàinte mhath, moi drodzy!
Pokaż więcej wpisów z
Styczeń 2018