Czy whisky powinna się zmienić?

Czy whisky powinna się zmienić?

16/02/2018
Od pewnego czasu mówi się o presji wywieranej przez producentów whisky szkockiej na Scotch Whisky Association, której celem miałoby być wprowadzenie szeregu zmian w prawnych regulacjach dotyczących produkcji i oznakowania naszego ulubionego trunku starzonego.

Do legendy już przeszły utarczki pomiędzy prowadzoną przez Johna Glasera Compass Box Whisky, wspieraną m.in. przez Bruichladdich, a dotyczące wprowadzenia zasad pełnej przejrzystości co do składu whisky mieszanych. John Glaser domagała się – i dalej się domaga – wymogu podawania przez producenta dokładnych informacji co do składu poszczególnych whisky, w tym pochodzenia składników, ich wieku i zawartości procentowej każdego z nich. Jak dotąd, bezskutecznie.

Tymczasem głos w sprawie zmian zabrały dwa największe koncerny produkujące whisky – Diageo i Pernod Ricard. Należy do nich łącznie 41 destylarni whisky słodowej i cały szereg liczących się na rynku marek whisky, w tym przede wszystkim mieszanej (blended). Jak więc łatwo się domyślić, postulaty wielkich producentów będą miały zupełnie innych charakter niż to, czego domagać by się mogli mali wytwórcy, jak Bruichladdich i Compass Box.

Postulaty zgłoszone najpierw przez Diageo, a później poparte przez Pernod Ricard, dotyczą w zasadzie dwóch spraw – a przynajmniej o dwóch mówi się głośno. Pierwszą jest możliwość stworzenia nowej kategorii whisky szkockiej mieszanej, która dopuszczałaby produkcję i sprzedaż whisky o niższej niż 40% zawartości alkoholu, a także zastosowanie dodatków smakowych. Na pierwszy rzut oka, chodzi o zapewnienie sobie jak największego udziału w nieustannie rosnącym rynku RTD (ready-to-drink cocktails) przy wykorzystaniu istniejących na rynku od lat, silnych marek whisky.

Przypomnieć w tym miejscu należy, że obowiązujące obecnie prawo przewiduje między innymi, iż whisky szkocka musi zawierać co najmniej 40% alkoholu objętościowo. W jej produkcji nie można stosować żadnych składników innych niż woda, zboże i drożdże, z możliwością zastosowania naturalnego barwnika e150a (karmel). Każde odstępstwo od tych reguł oznacza brak możliwości opatrzenia produktu mianem whisky.

Drugim postulatem podnoszonym najpierw przez Diageo, a później Pernod Ricard jest możliwość poszerzenia listy beczek dopuszczalnych do dojrzewania whisky o te, w których wcześniej przechowywano m.in. tequilę. Stosowane obecnie przepisy mówią o dojrzewaniu przez minimum 3 lata w dębowych beczkach. Nie mogą to jednak być byle jakie beczki. Istnieje dość mało precyzyjny wymóg mówiący o tym, że muszą to być beczki, w których tradycyjnie przechowywano whisky. SWA nie definiuje listy trunków, po których beczki są dopuszczone do wykorzystania przez szkockich gorzelników. To po stronie producentów leży wymóg wykazania takiego „tradycyjnego” zastosowania beczek do przechowywania, transportu czy dojrzewania whisky.

Jeśli chodzi o beczki po sherry i burbonie, a także różnego rodzaju winach, rumie, koniaku, porto czy nawet piwie – problemu nie ma. Wszystkie te trunki w sposób ewidentny i wielokrotnie udokumentowany nie raz ustępowały miejsca w dębowych beczkach właśnie szkockiej whisky. Niejakim problemem były beczki po calvadosie, jednak whisky dojrzewane bądź finiszowane w takich beczkach trafiały już niejednokrotnie na rynek i nie spotkały się z protestem ze strony SWA. Tequila wydaje się jednak progiem nie do przejścia. Przynajmniej jak dotąd.

W komunikacie ogłoszonym na początku bieżącego roku, wkrótce po pojawieniu się doniesień o postulatach Diageo, szefowa SWA Karen Betts stwierdziła, że widzi możliwość nie tyle zmian w prawie dotyczącym whisky, co bardziej elastycznego jego zastosowania w praktyce. Betts podkreśliła, że globalny sukces whisky szkockiej i przeżywany obecnie światowy boom jest w dużej mierze zasługą właśnie rygorystycznego przestrzegania przepisów dotyczących jej produkcji. A na ich straży stoi właśnie Scotch Whisky Association.

Jak zakończy się ta próba sił? Trudno powiedzieć. Z jednej strony, SWA ma mocne argumenty w dłoni. Rzeczywiście, gdyby nie rygorystyczne przestrzeganie przepisów i opartej na nich obronie whisky szkockiej przed nieuczciwą konkurencją, być może nie udałoby się osiągnąć tak spektakularnego sukcesu rynkowego. Z drugiej strony, mówimy o najpotężniejszych dwóch graczach na tym rynku, którzy tak łatwo nie ustąpią.

Swoją drogą, czyżby ktoś już w zaciszu magazynów – gdzieś w Cambus czy Keith – już eksperymentował z dojrzewaniem whisky w beczkach po tequili i efekty były na tyle obiecujące, że warto zawalczyć o otwarcie tej opcji? Obawiamy się, że to zostanie jeszcze długo tajemnicą największych producentów.
Pokaż więcej wpisów z Luty 2018
pixel